Dziś rano, po "tłustym czwartku", tak jak podejrzewałam, z mojego spektakularnego spadku wagi niewiele zostało.Schudłam tylko 0,2 kg, nie 0,5 jak pisałam wczoraj. Trudno się mówi. Tradycja została zachowana. Nie żałuję i zabieram się do kolejnego dnia diety.
Jeżeli chodzi o jedzenie, to dość skrupulatnie przestrzegałam zasad dietetycznych. Na śniadanie zjadłam płatki owsiane z mlekiem i łyżką dżemu, na 2 śniadanie 2 kromki razowe z plasterkiem sera żółtego i pomidorem, na obiad kawałek pieczonego dorsza z surówką z kapusty, na podwieczorek gruszkę, a na kolację jajko gotowane z chrzanem i pomidorem.
Poza tym udało mi się trochę poćwiczyć: 45 min ćwiczeń kardio i 40 min siłowych. Byłam też pieszo na zakupach. Dziś ostatni dzień urlopu. W poniedziałek wracam do pracy i nie wiem, jak sobie poradzę z ćwiczeniami, choć pewnie to tylko kwestia dobrej organizacji.