Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poniedziałek


Przez te problemy z wodą zniszczyły mi się warzywa. Niby kilka pomidorów na krzakach jest ale nie wiem czy jeszcze coś z nich będzie. Kwiaty w donicach tez zmarniały i jedna hortensja. W przyszłym roku warzyw chyba mieć nie będę nawet w donicach, bo nie mam do tego ręki. Koleżanka miała tyle ogórków, że słoików porobiła, a ja zebrałam 8 sztuk. Pomidorów troche miałam, ale ani cukini ani dyni nie było i nie będzie. Szkoda wydatków na ziemię, sadzonki i wodę. Szkoda czasu na zasilanie i podlewanie. Czas chyba w podmiejską kobiete się zmienić i co najwyżej kwiaty hodować, krzewy i zioła. O kurach też juz chyba przestane myśleć, bo morderstwa gdy sie zestarzeją nie zniosę. Tylko jak mentalność zmienić? Całe życie marzyłam o wsi. Z drugiej strony życie na wsi nie musi oznaczać kur i warzywnika. Nie wszyscy w ten sposób na wsi żyją przecież. Chyba sad mi musi wystarczyć.

Z wagą walczę zawzięcie. Chciałabym już choć 84 kg mieć. Ostatnio idzie nieco ciężej. Dziś znowu trochę spadła. Waga skacze. Nie wiem czy z powodu upałow czy stresów. Teoretycznie i jedno i drugie odchudzaniu nie sprzyja. Miałam zamiar w sierpniu 3 kg zrzucić i nie wiem czy to sie uda. Wydaje mi się jakbym spuchła. Dużo piję, a do toalety chodzę rzadko. Może spowodowane jest to tym, że bardzo się pocę i to w ten sposób organizm wody sie pozbywa. Wczoraj nie miałam co pić i wypiłam Krzyśka colę 0, a na przemianie to zakazane. Dziś już mam mineralną.

Jeśli chodzi o odchudzanie to zdałam sobie sprawe, ze odkad przeszłam na dietę jestem strasznie spieta. Mobilizuję się i stresuję jakbym chciała zrzucanie wagi pogonić i jakby to od mojej psychiki zrzucanie zależało. To źle, bo to stres. Od wczoraj staram sie odpuścić, bo wystarczy przeciez dieta i waga sama spadnie. Moje napiecie nie jest do niczego potrzebne i raczej szkodzi.

Menu: zupa jarzynowa z papryka i pomidorami, zupa curry z ogórkami świeżymi i pieczarkami.

Wczoraj zrobiłam dżemy z jabłek. Dzis zrobie kolejne i we wtorek też. Może jeszcze jabłek dostanę. Trzeba robić, bo obawiam sie, ze w przyszłym roku moga drzewa odpoczywać. W przyszłym roku już chyba będę jadła jak mi sie dieta skończy. Lubie domowe dżemy ze swojskim pieczywem.


  • brugmansja

    brugmansja

    9 sierpnia 2018, 22:43

    U mnie na wsi to już nikt nie ma warzywnika. Wszyscy kupują na targu. Tylko takie "miastowe" przybłędy jak ja ( a jest nas tu trzy rodziny) bawią się w uprawę ekologicznych warzyw.

    • araksol

      araksol

      10 sierpnia 2018, 03:00

      o tak sie zmieniło...

  • kalina91

    kalina91

    7 sierpnia 2018, 08:59

    Cos jest na rzeczy, mam tak samo...waga skacze jak na trampolinie :) moje znajome rowniez. Zatem trzeba czekac :)

    • araksol

      araksol

      7 sierpnia 2018, 22:49

      no niestety...

  • Japi46

    Japi46

    7 sierpnia 2018, 07:48

    diety ani wagi nie przyspieszysz, wszystko w swoim czasie. ja namietnie robie powidla, trzeba wykorzystac urodzaj. Buziaki milego dnia

    • araksol

      araksol

      8 sierpnia 2018, 01:13

      ja jabłka. śliwki później

  • annaewasedlak

    annaewasedlak

    6 sierpnia 2018, 18:36

    Efekty przyjdą tylko trzeba czasu a my chcemy jak najszybciej. Pozdrawiam

    • araksol

      araksol

      6 sierpnia 2018, 19:40

      oj tak...:)

  • Campanulla

    Campanulla

    6 sierpnia 2018, 17:32

    A jak długo powinna trwać ta dieta zupowa? Może to już za długo?

    • araksol

      araksol

      6 sierpnia 2018, 18:01

      niektórzy juz rok i kilka miesiecy są

  • iesz4

    iesz4

    6 sierpnia 2018, 16:16

    To Ty warzywa uprawiasz w doniczkach?? w gruncie byłoby im lepiej i mniej podlewania by trza było. Co do jabłek z nich robi się marmoladę, Kury mogłabym chodować tylko na jajka w żadnym wypadku nie mogłabym jej zjeść.

    • araksol

      araksol

      6 sierpnia 2018, 16:48

      tak w doniczkach. To praktyczne mniej plewienia i ślimaki nie wchodzą:)

    • Magnolia54

      Magnolia54

      6 sierpnia 2018, 22:24

      Co do słowa "hodować"..., zwrotu " na jajka"... wszystkiego nikt nie wie, a błędy każdy popełnia.

    • iesz4

      iesz4

      6 sierpnia 2018, 22:57

      mnie zdaża się to często bo jestem dys od urodzenia. Niby wszystko wiem a dopiero po przeczytaniu widzę swoje błędy, które popełniłam, jednak nie przeszkadza to moim i je poprawiam. Mimo wszystko gorsze dla mnie są błędy stylistyczne, a całkiem nie do przyjęcia kiedy czytam urzędowe pismo, a tam byk na byku w obydwóch rodzajach, nawqet nauczyciele popełniają błędy jedne i drugie.

  • agnes315

    agnes315

    6 sierpnia 2018, 12:24

    z identycznego powodu nigdy kur bym nie miała, w ogóle nie mogłabym być rolnikiem. jak można hodować zwierzęta, a potem je zabić lub sprzedać do rzeźni? Dla mnie to nie pojęte, przecież to człowiek pokocha jak członka rodziny! A wsi pasjami nie znoszę, tych wszędobylskich much, tego smrodu, błe :(

    • araksol

      araksol

      6 sierpnia 2018, 12:28

      zwierzęta kocham i wieś też. Ja miast nie znoszę hałasu, tłumu, smogu i pośpiechu...

    • araksol

      araksol

      6 sierpnia 2018, 16:48

      chciałabym miszkać na wsi

  • Alianna

    Alianna

    6 sierpnia 2018, 11:56

    Dieta sama w sobie to stres, niestety... Pozdrawiam

    • araksol

      araksol

      6 sierpnia 2018, 12:30

      u mnie tak:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.