Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
niedziela


Dziś pracy koło domu nie będzie. Moze będzie grill, a jak jest wilgotny węgiel albo podpalka, to Krzysiek rozpali ognisko. Jest do upieczenia kielbasa i dobra jest tez z patyków. W zasadzie to my częściej mamy taka z patyków, bo Krzysiek sobie nie bardzo z grillem radzi. Z ogniskiem za to bardzo dobrze. Teraz o grill zadba Sebastian. Panowie będą też mieli oczywiście piwo. Lubią obaj, a ja nie przepadam ostatnio. Kiedyś piłam duzo, ale to byly czasy gdy chodziłam do ogródka piwnego, który miał mój kolega na sasiedniej ulicy. Teraz w piwiarniach nie bywam i bywać nie będę. Lubiłam warkę strong z podwojnym sokiem. Teraz czasem pijam piwo smakowe. Lubię nalewki robione na wódce i ajerkoniak. Jeśli chodzi o wodke to nie piję, a wino też nie każde mi podchodzi.

Chcę dziś zacząć malować obraz o ile uda mi sie ogarnąc pracownię. Kuszą mnie słoneczniki. Dość dlugo nie malowalam. Na zajęciach wczoraj nie byłam i nie pójdę na kolejne. Pójdę w ostatnia sobotę czerwca, bo nie będzie już Sebastiana. Wtedy będą ostanie zajęcia. Muszę potwierdzić, że w przyszłym roku będę chodzić. W lecie będę malować w domu.

Czekam na deszcze. Niech wreszcie sie ochłodzi. Jeszcze lata nie ma, a ja już myślę o jesieni. Teraz chcę przeżyć do Anny. Jest szansa, że po Ance choć noce będą chłodne...:(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.