jak bonie dydy. No po prostu stara. Nie wytrzymuję w towarzystwie pewnych osób i nie bardzo wiem jak zakończyć takie spotkania ( no bo to rodzina). W sobotę wieczorem było cudnie ( o czym już wspominałam) , wczoraj upindrowałam się, wystroiłam w letnią kieckę i poleciałam....najpierw na Cyganerię.
Spektakl był co prawda z 2014 r. ale za to reżyseria Zefirellego. Hmmmm...no ja jednak bardziej lubię inne dzieła Pucciniego, ale ok. Potem pojechałam ( taksówkarzem, bo małż cholernik nie zechciał po mnie przyjechać) na urodziny do szwagra , no i tutaj dochodzę do owego momentu...nie mam cierpliwości do pewnych ludzi, do przebywania wśród nich. Nastrój odpowiedni do stypy ( chociaż bywałam na weselszych stypach niż to przyjątko), a jak się już zaczęło bąkanie to albo o pracy albo o polityce. Względem polityki powiedziałam basta i towarzystwo grzecznie posłuchało. Ale reszta ...masakra. A w ogóle uwielbiam pytania w stylu " a po co ty pojechałaś do tego Krakowa" odpowiedzi bywają różne . Jedni słyszą " żeby się pieprzyć" ( pardon excuse me), inni " bo kocham klimat tego miasta" a jeszcze inni tak jak wczoraj " bo lubię się włóczyć i zatrzymywać różne detale w szkiełku" . No i uderz w stół a zastawa ci z niego spadnie. Jeden ze znajomych stwierdził " wiesz, to świetny pomysł ...chodziło mi po głowie wsiąść w samochód, objechać wybrzeże a potem śmignąć na Mazury i wrócić , trzeba będzie o tym pomyśleć", więc mu od razu powiedziałam, ty nie myśl...tylko jak wrócisz do domu ..wyjmij kalendarz i wpisz sobie w niego datę...od tego do tego - zwiedzanie Pomorza i Mazurów. Ja mam już w kalendarzu wpisane czerwcowe dni kiedy będę znowu w Krakowie :D, a kto wie, może wydarzy się coś niespodziewanego i śmignę tam wcześniej ..muszę zacząć oglądać mapy w powiększeniu, bo już sobie wypatrzyłam niewielkie muzeum przy Rynku do którego chciałabym poleźć. A wracając do smętnej imprezy, to jedna z sióstr małża, słysząc o moich dwudniowych " zajęciach kulturalnych" orzekła " no teraz to jesteś w swoim żywiole"...dobrze, że po 35 latach znajomości, ktoś zauważył moje żywioły, zawsze lepiej późno niż później, choć myślę, że powód był taki iż przybyłam na imprezę jako ostatnia i pewnie padło pytanie do małża " a gdzie Beatę zgubiłeś"? Zatem jako rzekłam ...trzeba pomyśleć, jak się tu wymiksować z takich niekonstruktywnych spotkań, no ale cholerka ja lubię być wśród ludzi, to dobrze byłoby znaleźć towarzystwo z którym można poszaleć...np. intelektualnie. Dobra , koniec wymądrzania , zanim polecę do mojej doktor Zębolożki , zapraszam na kolejne krakowskie błądzenie.
Miłego, bardzo ciepłego początku nowego tygodnia. Ahoj. Przygodo.....ahoj!!!
agazur57
1 października 2019, 06:40Też lubię tego typu zdjęcia- czasami zdarzają się naprawdę perełki. Mam kilka takich z wakacji- właśnie detale z kamienic.
Beata465
1 października 2019, 09:19Mnie się już zdarzyło , że zawodowiec, który wydał kilka albumów ze zdjęciami Radomia, na widok zdobień na jednym z moich zdjęć spytał ....a to zdjęcie gdzie pani zrobiła :D :D . A to kamienica na głównej ulicy naszego miasta ;)
Joanna19651965
1 października 2019, 01:22Fajne te Twoje pstrykanki :-) Też uwielbiam takie detaliczne pstrykanie czy to architektury, czy też przyrody. Mogę to robić godzinami, natomiast Ślubny jeżeli przy tym asystuje, to ma minę męczennika. Najczęściej kończy sie na tym, że łażę sama i pstrykam i nikt mi d... nie truje.
Beata465
1 października 2019, 09:18Mój by nawet miny nie miał, po prostu by leciał do przodu i nie zauważył, że mu zaginęłam w akcji 5 km wcześniej :D . Dlatego też lubię samotne włóczenie, poza tym uruchamiam wtedy organy wzrokowe a nie paszczowe.
Kasztanowa777
30 września 2019, 19:59Bardzo lubie Twoje detale i chce mi si edo Krakowa teraz (przez Ciebie!!!). Rodzinka to temat rzeka, a rodzinka meza to chyba ocean nie pmiesci:)
Beata465
30 września 2019, 21:11hihihihi, bo ja jestem Aniu specjalistką od kuszenia :D :D dzisiaj moja dentystka narobiła mi smaka na " przedświąteczny" Kraków ...oj nie wiem czy nie śmignę w listopadzie albo na początku grudnia...nieeee wiem
Campanulla
30 września 2019, 17:58Jak zawsze oko niespotykanie uważne. Piękne to wszystko. Brawo!!!!
Beata465
30 września 2019, 18:29Dziękuję ....lubię sprawiać radość oczom innych :D
Magdalena762013
30 września 2019, 17:22Śliczne detale. Jak sie chodzi i zwiedza i nawet delektuje sie widokiem kamieniczek czy rzeźbienia tak sie nie wypatrzy tyle, co Ty na zdjęciach. Tak wiec jak zwykle- dzięki za te wspaniałości. A co do rodzinki? No nie kazdy nam pasuje. Ale moze na przyszłość mimo wszytsko nie rezygnuj, a zastosuj 1. Albo uspokojenie w postaci środków ziołowych uspokajających albo 2. Znieczulenie juz przed impreza. Delikatne, ale nie za lekkie. Zeby nie zionęło, zeby umysł jeszcze ńie był zmieszany, a juz było trochę wszystko jedno. Ja tak teraz sie waham idąc codziennie do pracy, która opcje wybrać:).
Beata465
30 września 2019, 17:34Dobra rada....tylko taka " znieczulona przy użyciu środków nr 2" to raczej mogę iść na " Wesołą wdówkę albo i Zemścić Niedoperza ....ale raczej nie na Cyganerię ...tu to gruźlica była wskazana ;)
Beata465
30 września 2019, 17:36Nie ukrywam, że mam zbączone spojrzenie ...i wcale tego nie żałuję i jak widzę inni tyż nie. Ale to moje zboczenie jest głównym powodem tego, że się szwendam sama ( choć ja na taki sposób szwendaczki nie narzekam) bo innych to wypatrywanie i obcykiwanie mogłoby do szału doprowadzić ( na szczęście Holka ma do mnie anielską cierpliwość)
Magdalena762013
30 września 2019, 21:42Ale to znieczulenie to nie na operę, of course!! Tylko do rodzinki! W tej sytuacji to chyba jedyna możliwość była w taxi- parę łyków.
Beata465
30 września 2019, 22:41o matko, kobieto!! Teraz moja wyobraźnia zaszalała...połączyłam dwie scenki - z pół żartem, pół serio ...kiedy Marlin wyciąga zza podwiązki piersiówkę....i siebie w taksówce ...robiącą to samo ...no nie wiem...jak zareagowałby taksówkarz :P :P
Magdalena762013
1 października 2019, 07:52To byłby niezły widok. Ale jesli taksówkarzem był Twoj pan, bodajże, Krzysio- to jeszcze by dodał, ze to dobra myśl.
kitkatka
30 września 2019, 15:15Z wyżej wymienionych powodów wymiksowałam się z kontaktów towarzyskich. Najbardziej wkurza mnie wieczne narzekanie na wszystko. Im więcej mają tym bardziej marudzą. Poza tym ja żyję w innym czasie niż większość ludzi. Na podróże brak kasy. Stare budowle muszę omijać z powodu alergii. To siedzę w domu i czytam całe noce. Buziol
Beata465
30 września 2019, 17:32ło matko a dni ci nie starcza na czytanie? Ja na jesienne wieczory zaplanowałam czytanie dzienników Goebbelsa....mam nadzieję, że dam radę przejść przez psychopatę.
kitkatka
30 września 2019, 19:08Budzikom śmierć. Jestem typową sową i najlepiej funkcjonuję nocami. Ogólnie to czytam na okrągło. Pomiędzy pracami domowymi, w drodze, w knajpie i gdzie kto sobie życzy. Buziol
piekna.i.mloda
30 września 2019, 13:30ja tez uwazam, ze trzeba planowac male rzeczy i duze, chodzic do kina, teatru, wyjezdzac, cieszyc sie zyciem :))) dlatego jutro jade na 4 dniowy wypad do Anglii, na poczatku listopada robimy rodzinne spotkanie, potem na 3 tygodnie na Zanzibar a na sylwestra zamowilam hotel w Szkocji, w styczniu slawny musical krol lew w Edynburgu po drodze pewnie jeszcze teatr przed swietami :))) nie ma kiedy sie zestarzec ;)
Beata465
30 września 2019, 14:46oooo i to jest to ....logistyka daje efekty :D :D masy wspaniałych chwil życzę :D
aniaczeresnia
30 września 2019, 13:14Trzeba znalezc towarzystwo inne niz rodzine, z rodzina sie tylko dobrze na zdjeciach wychodzi...
Beata465
30 września 2019, 14:52Dlatego szalenie się cieszę , że mam was :D
Marynia1958
30 września 2019, 12:30Ahoj, dobrego dnia!
Beata465
30 września 2019, 14:48ahoj ...super dzień, kasa którą miałam wydać na ząbka została w kieszeni, to tylko jakaś zadra doktor podszlifowała i za szlifowanie ...dostanie tort bezowy :D .Jak ja lubię barter :D :D
Marynia1958
30 września 2019, 15:14Super!
alinan1
30 września 2019, 11:34ahoj ahoj! U mnie leje. Ale co tam - nie przeszkadza mi to. Dostałam od koleżanki (vitaliowej zresztą) parasol tęczowy, więc go sobie wezmę i będziemy łazić między kałużami:))). Uwielbiam te Twoje detale. Serio - aż mi się gęba do nich dziś uśmiechała! Lubisz to co i ja lubię. Po Krakowie też bym połaziła. Muszę wpisać w kalendarz - masz rację, nie ma co czekać. Mnie tam w te żydowskie klimaty ciągnie.. "Cyganeria" mnie też nie powaliła. Wolę inne opery, ale zobaczyć można z raz w życiu:)). Towarzystwo takie to rzeczywiście nieciekawe. To mamy podobnie : też lubię (czasem) w towarzystwie poprzebywać, pogadać, posączyć, podyskutować o wyższości świąt WN nad świętami BN:))). Ale głupiego towarzystwa też nie lubię. Czy to starość? eee tam! Mnie to już można do antyków zaliczyć ( 60+), ale Ty to małolata jesteś!!! Kiedyś czytałam, że Jeremi Przybora powiedziała, że 50-tka to jest młodość starości. Bardzo mi się to spodobało. No więc Małolata jesteś!!! Ahoj!
Beata465
30 września 2019, 11:51Ahoj ....leje powiadasz....no to najlepszy powód, żeby się zabrać za klecenie tratwy, kij od szczotki za maszt....prześcieradło za żagiel ...a koronkowe figi za banderę i ....dalej w świat ....trochę starsza młoda kobieto. Żeglujmy...
alinan1
30 września 2019, 11:57:)))))) ano żeglujmy Kapitanie
mania131949
30 września 2019, 11:32A ja lubię takie rodzinne nasiadówki, choć czasem nawet towarzystwo nie takie. Może za często się spotykacie? U mnie to raz w roku mamy taki zlocik, to wtedy się nie oceniamy, tylko wypytujemy: kto, co i kiedy . :-)))))
Beata465
30 września 2019, 11:53no to chyba faktycznie my za często ...bo wszyscy w kupie ....wiesz może ja odstaję...bo wnuków nie ma ( żeby się pozachwycać ...np. rzucaniem na ziemię jak to wczoraj Zuźka zaprezentowała ..wypisz wymaluj jej mamusia tak samo reagowała na nieotrzymanie czegoś co ona chciała). Oporna jakaś byłam...nawet wino, napój bogów na mnie nie działał ;)
mania131949
30 września 2019, 12:23No rzucanie na ziemię znam. Moja siostra w dzieciństwie to praktykowała. Ale wyrosła z tego. Też bym się nie zachwycała. Ale jeszcze trochę, to i Ty w te zachwyty wpadniesz, jak tylko bocian coś dziatkom podrzuci! :-)))
Beata465
30 września 2019, 14:52Dlatego na razie siedzę jak mysz pod miotłą ...bo nie wiem jaka " będę" zachwycona ...Co do rzucania na ziemię, nasza starsza Paszczurzyca raz w życiu tak zareagowała, kiedy małż nie chciał jej dać bombki z choinki ( miała wtedy 2,5 roku Paszczurzyca nie bombka czy choinka) , tatuś powiedział nie córciu, bo to jest delikatne i możesz to zgnieść, a ona wtedy wzorem kuzyneczki buch na ziemię i walenie głową i piętami ...a tatuś cap za kieckę i ....przetrzepał rajstopki raz a porządnie i dzieć ani starszy ani młodszy więcej w życiu nie próbowały " przyziemnego wymuszania"