Waga nie rośnie, choć jakoś specjalnie się nie staram, żeby spadała. Jem chyba normalnie. Niestety nie tak zdrowo, jak bym jeść powinna. Te 30 dni bez słodkiego okazały się totalnie nierealne. Jadam lody, małym piwkiem wieczorem nie pogardzę. A dziś upiekłam ciasto z truskawkami i sama chyba z jedną czwartą blaszki wciągnęłam.
Jem też dużo chleba. Jem, bo lubię. Mam swój ulubiony żytni na zakwasie i się nie ograniczam. Nie codziennie, ale staram się kilka razy w tygodniu jeść kaszę jaglaną na śniadanie zamiast chleba, ale szybko po niej głodna się robię, a po chlebie długo jestem syta.
Pomimo nietrzymania się restrykcyjnie diety dolegliwość nr 1 ustąpiła, teraz wzięłam się za dolegliwość nr 2. Tym razem poszłam na fundusz, bo zaczęli przyjmować. Zaczęłam brać leki, mam nadzieję,że pomogą. na USG jakiś polip wyszedł, nic więcej się nie dowiedziałam. Darmo nikt z pacjentem nie rozmawia, pani doktor na NFZ zajęta była wypełnianiem papierologii, kazała tylko ustalić z rejestratorka kolejną wizytę i do widzenia.