Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poniedziałek


Wczoraj kupiłam podobrazie pod ikonę w formacie A4. Wysyłają szybko więc może jutro juz u mnie będzie. Pierwszą ikonę już skończyłam. Nie jest źle. Najbardziej bałam sie świateł, bo na warsztatach miałam z nimi problem. Juz nie mam. Zgrałam kilka wzorów ikon i będę stopniowo działać. Mam nową półkę w sypialni. Wejdzie na nią 5 ikon. Plany mam. 

Dziś moze zrobię ikonę decoupage. Zrobiłam juz taką, ale dałam mamie, bo chciala. Kilka dni temu mi ja oddała, bo stwierdziła, że nie jest do niej przekonana. Wzięłam z powrotem, a następnego ranka zadzwoniła, ze mam oddać, bo źle sie bez niej czuje i jak tu zrozumieć moja mamę i zostać przy zdrowych zmysłach...

Jest chlodniej co mnie bardzo cieszy. Zostały ostatnie miejsca do plewienia i dziś chyba wyjdę. To chyba będzie końcowka w tym roku, bo we wrześniu tak bardzo chwasty nie rosną. Jest jeszcze trochę kwiatów polnych w pobliżu, to nadal bukiety mnie cieszą. Wczoraj zerwałam kolejny. Rozgądam się już za tym co można by ususzyć na zimę. Na razie mam hortensję, ale to raczej artstokratka i nie bardzo do mojej kuchni pasuje. Chciałabym gdzieś znaleźć jarzębinę, ale nie bardzo mi się chce po lesie buszować. Teraz w bukiecie jest paproć, krwawnik, pępawa/chyba/, koniczyna, mięta, nawłoć, jaskier, czyścica drobnokwiatowa.

Ostatnio piszę sporo wierszy. Ten poniżej jest nietypowy, bo dłuższy. Zwykle piszę krótkie, a często nawet miniaturki. Takie lubię. Uważam, że doskonałość to właśnie wiersze krótkie. Zawsze zazdrościłam poetom, którzy potrafili w kilku wersach zawrzeć to co istotne. Dążę do tego...:)

Koniec sierpnia

 

jeszcze sierpień strojny w szmaragdy

sunie do mety

a już jesień maluje złotem liście brzóz

i rozlewa barwną kaskadą astry w ogrodzie

rozmarzone nawłocie odziane w żółte kasaki

flirtują z wiatrem

podziwiam sad

 hojne jabłonie śliwy i grusze

zrzucające mi w dłonie pachnące słodyczą

dary późnego lata

i wrzosowisko tkające fioletowe kobierce

jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden

a świeżo zaorane zagony i puste ścierniska

pożegnają klekot bocianów zdążających ku przygodzie

pamiętasz

oddychające mgłą poranki

i srebrne jak włosy staruszki nitki igrające z marcinkami

jeszcze nie czas

  • hanka10

    hanka10

    24 sierpnia 2020, 21:07

    A ja Twoja mamę rozumiem, czasami dopiero jak coś stracimy czujemy jak nam jest potrzebne.

    • araksol

      araksol

      25 sierpnia 2020, 01:06

      o w życiu nie byłam tak zmienna i kapryśna jak ona...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.