Trzeci dzień diety 🥗
Dzielnie się trzymam, realizuje przepis po przepisie. Czuję się bardzo dobrze, a dzisiaj mimo, że miałam ciężką noc to miałam bardzo dużo energii. Niestety, pojawiają się pokusy. Dzisiaj koleżanka postawiła w pracy rząd ciastek, robiąc zakupy w Biedronce zauważyłam promocje na ulubione wafle. Zignorowałam je, zajęłam się czymś innym. Żyje ze świadomością, że za jakiś czas będę potrafiła zjeść jedno ciastko, a nie rzucić się na pięć; za jakiś czas deser będzie słodką przekąską, a nie pełnym posiłkiem "do najedzenia".
Pudrowanie konfliktów 💣
Moi rodzice już kiedy byłam małym dzieckiem przechodzili przez kryzys i wypracowali sobie strategie, które jakoś pomagały przetrwać czas między wielkimi kłótniami. Jedną z nich było ignorowanie istnienia jakichkolwiek konfliktów, spięć, kłótni. Wyglądało to tak, że chociaż w niedziele darli ze sobą koty, cały poniedziałek nie rozmawiali, to we wtorek wcielali się w rolę niewiniątek i odgrywali szopkę, jakby poprzednie dwa dni nie istniały. Przyznam, że jako dziecku bardzo mi to odpowiadało, ponieważ znałam ten schemat na tyle dobrze, że wiedziałam co zrobić, aby doczekać kolejnego "miesiąca miodowego". Z czasem jednak zauważyłam, że sama przejmowałam tę strategię, aby istniejący konflikt po prostu zignorować, żyć dalej jakby nic się nie działo.
Aktualnie myślę, że to bardzo niezdrowa forma prowadzenia relacji. Między wszystkimi - przyjaciółmi, koleżankami, małżonkami, rodzeństwem - pojawiają się konflikty. To normalne, zdrowe i nawet powiedziałabym, że potrzebne, ponieważ dobrze przepracowany konflikt polepsza naszą relację, pozwala się poznać i uzdrowić atmosferę. Dobrze przepracowany konflikt. Jeśli zaś go nie przepracujemy, to działa trochę jak zbierane ładunki wybuchowe - skrupulatnie odkładane w kąt, aż w końcu zbierze się ich tyle, że mała iskra powoduję ogromną eksplozję. Zaczyna się wylewanie sobie brudów sprzed miesiąca, roztrząsanie małych kwestii, które w tym momencie stają się istotnym elementem dyskusji. No, dzieje się źle.
Od kiedy zamieszkałam sama i moi współlokatorzy zwrócili mi uwagę na takie zachowania, zaczęłam nad tym pracować. Nie powiem, że było łatwo, ponieważ jestem dość emocjonalną osobą i przeżywam wszystko na full - radość, smutek, złamane serce, zakochanie. Dalej nie umiem dzielić się swoimi uczuciami, nie umiem powiedzieć, że mi przykro, że mi źle czy że czuję rozczarowanie, jednak nauczyłam się układać moje uczucia jak puzzle. Dlatego przyjmuje taką strategię, że kiedy zaczyna się gotować, kiedy konflikt wrze jak rosół, proszę o czas - 5, 10 minut, kiedy będę mogła usiąść sama (najczęściej idę wtedy do toalety) i poukładać swoje emocje w szufladki, a następnie wyciągać je już trochę ogarnięte, przeprasowane.
Jednak od kiedy sama wdrożyłam przepracowywanie konfliktów, dostaję furii, gdy inni bawią się w bagatelizację. Jakiś czas temu pisałam o znajomej, która na swój sposób złamała mi serce odwołaniem długo wyczekiwanego wyjazdu. Myślę, że chociaż faktycznie czułam się beznadziejnie to mogłybyśmy rozwiązać ten konflikt bez problemu. Napisałam jej co czuję, nie dostałam na to odpowiedzi, po czym po tygodniu pierwszą wiadomością jaka do mnie wpada to takie beztroskie zapytanie o dzień, rzucenie kilku faktów "co u mnie". Po uświadomieniu jej "Hej, tydzień temu zdarzyło się coś, co wiązało się z gównianymi uczuciami. Rozwiążmy to, porozmawiajmy" dostałam sygnał, że ona myślała, że już mi przeszło. To ten moment, kiedy łapię za broń i jestem pieprzonym Leonem Zawodowcem.
Jak wy radzicie sobie z konfliktami w relacjach? Z dziećmi, partnerami, przyjaciółmi? Praktykujecie pudrowanie konfliktów czy jednak wolicie przegadać sprawę? ☀
DirtyIzz
5 marca 2021, 13:26Jak byłam jakiś 7-8 dzień na diecie, byłam w pracy i rano koleżanka przyniosła mi na talerzyku pączka. Mówi, masz zjedz sobie do kawki. I tak ten pączek stał przy mnie przez 10h, pachniał, pięknie wyglądał. Nie zjadłam! Wtedy właśnie poczułam, że dam radę, że tym raz to nie będzie kolejny początek i tylko początek! Więc chyba potrzebne są takie pokusy, żebyśmy były z siebie dumne gdy im nie ulegamy. ;) powodzenia i trzymaj się :) ;)
panna_slodka_szprotka
5 marca 2021, 11:37Wystarczyłoby mi, gdyby przeprosiła, ale tak naprawdę od serca i, żeby miała konkretny powód a nie "sorry nie dam rady jednak". Chyba więcej bym z nią nic nie planowała.
grupciaa
5 marca 2021, 06:54Hej, kompletnie sobie z tym nie radę. U mnie jest tak że ciągle siostra zamiata cos "pod dywan" jest po nie jej myśli i od razu się kłótnia, a i kto ją rozpętał, potem mnie obwinia. Teraz w pandemii " umawiałyśmy się na rozmowę" nie doszło do niej bo tłumaczyła się że jest astmatyczką bo to jej będzie przeszkadzać bo coś ode mnie złapie bo coś. Gdy ona mnie coś powie a mnie zaboli, od razu mi dogaduje ze mam niską samocenę. Niestety tak się u nas kończą rozmowy /kłótnie. ja niestety w domu potem plączę. Jest mi ciężko i smutno.
Neserabile
5 marca 2021, 02:25Jestem zdecydowanie typem mówię prosto w twarz, natychmiast i niestety czasem tak wprost, że uznaje ze skoro tak myślę, to nie ma o co się obrażać...
tuna_
5 marca 2021, 06:38Oh, z tym też mam problem! Czasem tracę granice między co warto/wypada powiedzieć, a co nie.