Pędzę do przodu :) waga już tak spektakularnie nie spada... ale jest 84,70 kg :) Po trzech tygodniach bojowego nastawienia to całkiem dobry jak dla mnie wynik :) Nie ma co gdybać ale marzy mi się do końca kwietnia 80 kg :D Muszę kupić metr krawiecki bo puki co pomiary robię za pomocą sznurka i linijki :D:D:D
Regularne spacerki z kijkami zaliczam na szósteczkę :) Dodatkowo udało mi się zrobić kilka (aż 3) :D treningi z Kołakowską i potańczyć zumbę z Live Love Party (uwielbiam ich) :D i tańczyć też uwielbiam :)
Jedzeniowo grzecznie pilnuję się moich diet, czasem pozwalam sobie na kostkę czekolady :) a w weekend zamieniłam obiad na sushi :) nie było czasu na gotowanie, a poza tym sushi to moja słabość :)
Mam duży zapał i mam nadzieję, że nie stracę go także przez okres Wielkanocy :)
Życzę Wam dużo sił do walki z kilogramami :)
B_znadmorza
17 marca 2021, 08:43Z wagą u kobiet to tak jest, że w ciągu jednego cyklu zmienia się kilkakrotnie. Raz w górę, raz w dół... Pomiary są lepszym rozwiązaniem :) o ile wiemy jak to robić ;) bo mi zawsze wychodzi co innego, nie pamiętam w którym miejscu się mierzyłam i potem wychodzą dziwne rzeczy he ;) jedzonko wygląda pysznie!
Julka19602
17 marca 2021, 07:57Dobrze że wagą spada wolno nie będzie efektu jo-jo. Posiłki bardzo apetyczne sama bym je schrupala. Pozdrawiam i powodzenia