Ubiegły tydzień mogę zaliczyć do udanych pod względem ćwiczeń bo wykonałam cały plan, czyli trzy dni treningu i 1 dzień długi 5 km spacer. Po wczorajszych brzuszkach czuję wszystkie mięśnie na brzuchu nawet nie wiedziałam, że takie posiadam. Jeśli chodzi o dietę to nadal niestety dobijam codziennie do 2000 kcal i to powoduje, że ani nie chudnę ani nie tyję. Miałam taki długi przestój, wakacje wytrąciły mnie całkowicie z równowagi. Potem przyplątało się dziwne choróbsko, które nie chciało sobie pójść, taka byłam ni to zdrowa ni to chora w nocy budziłam się z okropnym bólem gardła a rano ten ból znikał. Kaszel jeszcze mnie trochę trzyma zwłaszcza rano po nocy ale ogólnie czuję się już zdrowa.
Ten tydzień zaczynam naładowana pozytywną energią i pełna wiary, że mi się uda. Mogę jeszcze schudnąć tylko wymaga to ode mnie odrobinę silnej woli. Kupiła sobie ostatnio dwie nowe sukienki i cieszy mnie, że wreszcie nie wyglądam jak baleron, że mogę kupić sobie coś w normalnym sklepie. Choć dużo jeszcze brakuje mi do szczęścia te zrzucone 12 kg zrobiły ogromną zmianę w moim życiu.
Zabieram się do pracy