Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chyba każdy ma jakieś marzenia, prawda?

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 711
Komentarzy: 6
Założony: 13 lipca 2013
Ostatni wpis: 26 lipca 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
61sekunda

kobieta, 31 lat, łomża

165 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lipca 2013 , Komentarze (1)

Witajcie.

Tyyyle się wydarzyło. Zacznijmy od tych gorszych stron.

1. Jakieś dwa tygodnie temu ćwiczyłam i niestety.. Zdarzyło mi się zemdleć. Niestety. Tak, oczywiście moja rodzina postanowiła zareagować. Na następny dzień wylądowałam w gabinecie lekarki. Badania, pobieranie krwi. Jedna wielka komedia. A co jest w tym piekielnego? To, że lekarka gdy tylko mnie ujrzała uśmiech nie schodził jej z twarzy. Czułam się jakbym była najgruszbym człowiekiem na całej kuli ziemskiej. Ze swoim drwiącym uśmieszkiem zaczeła pytać się co jadam i jak jem. A o mało nie wyszłam gdy prawie nie wybuchła śmiechem jak zapytała " No to ile Pani schudła?"

2. Zdarzyła mi się mała wpadka. Wylosowali mnie do przygotowania pierogów. Potem jeszcze mały grill. Wiem, wiem.. Ale nie poddałam się i ćwiczę nadal. Mała porażka mnie nie złamie.

.

Miałam dzisiaj straszną ochotę na naleśniki z nutellą.. Wiele wyrzeczeń, ale efekty są warte..

Na dzisiaj to tyle. Trzymajcie się kochane i nie przerywajcie swojej walki! :)

 

19 lipca 2013 , Komentarze (1)

Witajcie!
Trochę zaniedbałam pamiętnik, ale to wszystko przez tą pogodę. Wolę spędzać aktywnie czas na świeżym powietrzu niż kisić się w swoim pokoju. Ale już to nadrabiam :)
Co u mnie? Ćwiczenia bez zmian. Godzinka roweru stacjonarnego. Jeszcze jak zaczynałam przygodę z całym odchudzaniem jak tylko zbliżała się godzina aktywności fizycznej to było dla mnie coś okropnego. Od tamtej pory minęło 14 dni. I co?
 Dwa kilogramy w dół!


Mimo, że zdarzało mi się w ostatnich dniach podjadać jakieś pierniczki lub ciacha. Ale póki co nie będę się cieszyć, bo wiem, że równie szybko mogę to stracić. Walczymy dalej. Z moich obliczeń wszystko wychodzi równomiernie. Pod koniec sierpnia powinnam ważyć 69 kilogramów. Taki mój cel :)
A wczoraj prawie się dobiłam.. Kolejny pokaz mojej głupoty.
Wchodź na wagę wieczorem, narzekaj, że ważysz kilogram więcej. Brawo! Na szczęście już jest ok, bo wczoraj psychicznie prawie poległam, na szczęście jest takie coś jak fora internetowe. Niczym dziecko we mgle, naprawdę..

Wiecie co? Żałuję jedynie, że tak późno zaczęłam.. Mogłam popracować nad sobą przed wakacjami, żeby teraz korzystać z nich w stu procentach. Głupota...


PS. Znacie to uczucie, że mimo nie słuchacie i nie lubicie danej piosenki, nucicie ją sobie i chodzi za Wami przez kilka dni? Tak jest i ze mną. Ja słuchająca raczej ostrzejszych brzmień od kilku dni śpiewam pod nosem wyłącznie ten utwór








~Zuza

15 lipca 2013 , Skomentuj

Witajcie!
Co u mnie? Tak jak mogłam się spodziewać.. Przytycie kilogram oznaczało nic innego, jak złośliwą małpę. To nic, że czuję się niczym trolejbus, rowerek stacjonarny zaliczony, ale skakankę dzisiaj sobie odpuszczam, bo ledwo co żyję.
Dzisiaj cały dzień w podróży. Małe śniadanko. Na obiad jogurt naturalny i gotowana pierś kurczaka a na kolację trochę owoców i zupka.

A no i oczywiście nic tak nie poprawia nastroju kobiety jak zakupy. Tak, zaliczyłam dzisiaj pokaźny shopping, jak tylko znajdę czas to wszystko opublikuję. No i kolejny mały sukces. Częstowano mnie dzisiaj zapiekankami oraz colą. A co zrobiła Zuza?
ODMÓWIŁA :D
Powoli odzyskuję kontrolę nad własnym życiem. Coraz lepiej :)


~Zuza

13 lipca 2013 , Komentarze (2)

Cześć wszystkim!
I co? Słabo. Kolejny deszczowy dzień. W takie dni najchętniej bym tylko i wyłącznie spała. Ale co? Trzeba walczyć o wymarzone ciało. Muszę chyba schować tą moją wagę.Nie wiem, po co mi to, ale jestem uzależniona od obsesyjnego ważenia się z dnia na dzień. Wiem, że to zły nawyk, bo cała motywacja idzie spać.
Wchodzę dzisiaj rano. Jeden kilogram więcej. Centymetry jakieś tam spadły. Ale ten kilogram. Nie wiem czy to dobrze, skoro tutaj tyję, a tutaj niby chudnę. Jakaś abstrakcja...

Stwierdziłam, że skoro przytyłam muszę dodać jeszcze jedną aktywność. Tak, skakanka. Już dzisiaj jestem dumną posiadaczką i zamierzam ćwiczyć.
Jeszcze jedno pytanie. Z racji tego, że mam teraz mnóstwo czasu kładę się spać o 3-4 w nocy tak codziennie. A co za tym idzie? Wstawanie akurat na porę obiadową. Odpuszczam sobie śniadanie. Nie wiem czy to dobrze, bo wychodzi na to, że jem jedynie obiad, kolację i jakieś owoce w trakcie. A nie widzę sensu, po to by wstawać nieprzytomna o siódmej rano, zjeść i iść dalej spać. Co o tym sądzicie?

Dzisiaj od 19-20 rowerek stacjonarny.
Od 22-23 skakanka.


Życzę miłego wieczoru :)
~ Zuza

13 lipca 2013 , Komentarze (2)

Witajcie !
Nie wiem jak zacząć pisać, bo wiadomo, że pierwsze słowa są najtrudniejsze, ale postaram się coś sklecić, z racji, że jest już druga (teraz już trzecia)w nocy nie będzie to bardzo ambitne ( chociaż wielu twierdzi, że to właśnie noc sprzyja rozmyśleniom) Nieważne. W każdym bądź razie jestem tutaj by coś zrobić, by czegoś dokonać. By pokazać sobie, rodzinie, przyjaciołom, oraz Wam, że jeśli czegoś naprawdę chcemy, jeśli naprawdę nam na tym zależy, każda myśl skupia się tylko i wyłącznie na tym jednym celu, to potrafimy zdziałać cuda i potrafimy wznieść się na wyżyny własnych możliwości. Każda z nas jest tutaj po to by pokazać i wesprzeć duchowo drugą osobę i udowodnić, że niemożliwe staje się możliwe. Potrzeba jedynie czasu, wytrwałości, wsparcia innych ludzi. To cały przepis na sukces, który miejmy nadzieję osiągnę za kilka miesięcy.

Co tutaj robię? Właściwie przyznam się Wam do czegoś. Już od dawna śledzę wpisy, Wasze wyczyny, czytam Wasze notki. Czapki z głów. Niektórzy mają w sobie taką zaciętość, iż potrafią zrzucić ponad 15-20 kilogramów. I tak właśnie postanowiłam się do Was dołączyć. Długo nad tym myślałam. " Skoro oni tak świetnie radzą sobie mimo małych upadków, to Ty sobie nie poradzisz?", " Zrób coś raz dla siebie Zuza, to ostatni dzwonek".

Wiecie dlaczego ostatni dzwonek? Już tłumaczę.
Tak, jestem swoją własną ofiarą. Przyznaję się z dłonią na sercu. Jak to było? A no właśnie tak. Były diety, białkowe, owocowe, głodówki. Wszystko to już było. I co ? Maksymalnie 3-4 kilogramy. Chciało by się powiedzieć : i co dalej? No właśnie, że nic. Powróciłam do swoich starych nawyków a kilogramy nie uleciały w krystaliczne powietrze, a niestety wróciły.

Tak, wstyd się przyznać. 20 lat na karku, a taka durna dziewucha. Każdy robi błędy, jedni większe, drudzy  mniejsze, ale najważniejsze jest to jak się z nich podnosić.
A podniosłam się dokładnie 4 lipca. Wtedy powiedziałam sobie, że mam teraz naprawdę mnóstwo czasu, że potrafię zrobić coś ze swoim życiem. Nawet jeśli teraźniejsze życie miałoby się odbywać bez imprez, a polegać na codziennych ćwiczeniach. Codziennie wytrwale pedałowałam godzinę na rowerze stacjonarnym. Jadłam 3 posiłki dziennie( te bardziej konkretniejsze), a w międzyczasie jakieś owoce. Piłam codziennie minimum dwa litry wody. Co mi to dało? 1 kilogram w dół. Wiem, że to mało. Wiadomo, też chciała bym 3-4 kilogramy na tydzień, ale nie chce ograniczać jedzenia, a potem chodzić niczym widmo i straszyć ludzi, a co gorsze gdzieś zemdleć. Myślę, że to dobry optymalny wynik. Dzisiaj mam w planie zakupić skakankę. Od zawsze lubiłam tę formę sportu i nie sprawiała mi ona najmniejszych trudności, a co lepsza frajdę. Ćwiczyłam kiedyś już z Chodakowską, ale stwierdziłam, że nie ma to sensu. Ćwiczenia mnie wykańczały, moje biodro dawało się we znaki, więc stwierdziłam, że muszę sama pomyśleć co chcę ćwiczyć, co chcę robić, w końcu z tym będą związane kilka moich najbliższych miesięcy. Padło na rowerek i skakankę. Myślę, że to dobry wybór.

Postaram się dodawać tutaj codziennie wpisy, jak się czuję, co się u mnie dzieje, a jeśli znajdę mój aparat( wstyd, ale bałaganiara ze mnie) to pododaję zdjęcia moich potraw.
A teraz dokończę oglądać film " Ted", ostatnio mam bardzo dużo czasu i poświęcam go tylko na oglądanie filmów :)
Znacie jakieś godne polecenia?




a teraz macie kilka moich inspiracji na tegoroczny dzień :)





Już nic więcej nie piszę, bo Was zanudzę na śmierć :)
~ Zuza

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.