Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ada2023

Dziś trening - stretching. Spokojnie i na luzie rozciąganie wszystkich mięśni. Poza tym, że rano i na drugie śniadanie była maślanka z bananem i potem owsianka z rodzynkami to obiad zamieniłam na grahamkę z łososiem wędzonym i ogórkiem. Na śniadanie lubię pieczywo, muszę je codziennie włączyć w dietę inaczej mnie nosi. Kawka z imbirem i cynamonem x2. Bez głodu cały dzień a na liczniku kalorii tylko 1300 kcal. Jak zgłodnieję to dorzucę późną kolację. Czuję się super mimo sennej pogody:)

W tydzień pożegnałam 1,1 kg. Dużo, ale pewnie z nową dietą spadki się ułożą na oczekiwanym poziomie -0,5 kg.  Nie przestrzegam ślepo diety, dorzucam produkty według potrzeb albo wymieniam. Dochodzę po latach do wniosku, że jeśli nie zaspokoję ochoty na dane danie to chodzi to za mną i ostatecznie jem więcej. Tak więc wczoraj szarlotka czy gorzka czekolada a dziś nie? bo już nie mam na nie ochoty bo  ją wczoraj zaspokoiłam. Uświadomienie sobie że dziś mogę poszaleć i to nic złego daje mi jutro działać zgodnie z planem bez wyrzutów sumienia. Jakie to uwalniające!!! 

Od jutra zmieniam dietę na 1700 kcal i 4 h aktywności tygodniowo co ma mi dać efekt gubienia 0,5 kg wagi tygodniowo. To rozumiem! Dziś dorzuciłam parę nadmiarowych produktów ale nie żałuję, bo teraz nie jestem głodna. Wolę dłużej poczekać na efekt niż chodzić wkurzona bo głodna, ha ha! No i to poczucie zimna teraz zniknęło. Ufff, ekstrema nie dla mnie!

Kolejny dzień diety. Po tygodniu sprawdzę wagę. Założyłam spadki 0,5 kg na tydzień i tak mam ustawioną dietę. Niezależnie jednak od tego czy schudnę czy nie, wprowadzę zmianę polegającą na większej kaloryczności. Czyli obecna dieta do środy. 

Trzymam dietę. Dobrze, że jestem zajęta to nie myślę o jedzeniu. Dziś przerwa treningowa. 

Dziś kończę drugi dzień diety. Przyzwyczajam się do mniejszej liczby kalorii. Mówiąc wprost - pomiędzy posiłkami chodzę głodna. Oby to uczucie szybko minęło. Tymczasem delektuję się kawą z imbirem i cynamonem (zmielone z torebki). U mnie kawa zabija głód:)

Wagę dziś ustaliłam dokładnie na wadze, wcześniej podałam 70 kg w zaokrągleniu. Od dziś jestem na diecie. Cieszę się!

Dietę mam stosować od jutra. Zatem dziś ... sami rozumiecie. Ale nie, że na całego - co tylko, ale jednak chociaż tą szarlotkę z eryrtytolem piekę i dziś spróbuję, ha ha! Dziś też już za mną pierwsza aktywność - wybrałam poziom podstawowy - dzień pierwszy - pilates. Niby tylko 16 min.  ale zawsze coś. Zobaczymy jak będzie jutro z tą dietą. Tymczasem - sprawdzam czy szarlotka się piecze... Do miłego!

Od jutra zaczynam start.