Ach jak miło, wyszło słońce i człowiekowi od razu chce się żyć:) Już nie mogę się doczekać wiosny, w takie dni jak dziś moją motywacja wzbija się na wyżyny :P Za namową kilku osób postanowiłam zacząć korzystać z fitatu żeby kontrolować ile jem.
Dzisiejszy dzień to jak zbawienie, słońce przegoniło ostatnie ponure myśli. Samotność zaczyna mnie dobijać i coraz częściej mam wrażenie, że jestem skazana na samotność... Mam 28 lat a nie byłam w żadnym poważnym związku. Oczywiście całą winę zwalam na to, że jestem gruba i to odbiera mi pewność siebie. Poza tym mam paranoje, rozdwojenie: ostatnio jechałam w windzie z jakimś chłopakiem i gdy wychodził uśmiechnął się do mnie. Nie powiem było to miłe. Pierwsza ja: był miły to się uśmiechnął, to nic nie znaczy, ludzie uśmiechają się tak po prostu. Druga ja: Uśmiechnął się z litości jak zobaczył takiego paszczura;/ Trzecia ja: a może mu się spodobałam lecz po chwili dochodzi do mnie ze to nie możliwie. Czasami mam takie akcje... czekam na wiosnę, wolny czas będę zapełniać jazdą rowerem to przestane myśleć o głupotach...
Dziś:
śniadanie: 1/3 szklanki kaszy jaglanej+pomarańcza
obiad: pałka z kurczaka, warzywa na patelnię, 4 jajka
podwieczorek: kisiel
kolacja: planuję owsiankę
Z wyliczeń fitatu wyszło prawie 1600 kcal
P.S. do wpisu o samotności skłoniła mnie jedna w Vitalijek, która też miała dziś podobny wpis.