Krzysiek ma dziś wolne ale prawdopodobnie pojedzie do miasta na zakupy. Trzeba coś kupić na Sylwestra. Chciał kupić petardy ale zabroniłam, bo się huku strasznie zwierzęta boją. Pasy i koty uciekają w panice, a ptaki się rozbijają.
Sebastian ma iść do mojego sąsiada na piwo. On jest bardzo otwarty i sporo znajomych u mnie już ma. W życiu bym tak nie potrafiła. Krzysiek tym bardziej. On już u mnie mieszka prawie 14 lat i z nikim nie rozmawia. Ja w zasadzie też mruk jestem i sama się do nikogo nie odzywam. Sąsiedzi z naprzeciwka mieszkają już chyba dwa lata, a ja bym ich na ulicy nie poznała.
Wczoraj podczas czyszczenia uszu były jak zawsze problemy. Dranie gryzły i drapały. Trzy koty mają uszy nie wyczyszczone, bo sobie jak zwykle nie pozwoliły. To moje dwie dzikie koteczki - Czarnusia i Suzi oraz Onka. Oby tylko świerzbowiec się nie przyplątał, bo będzie katastrofa. Dziś odrobaczanie, bo Morus ma robaki. Na szczęście to nie tasiemiec ani glisty tylko coś drobnego jak owsiki. Kupiłam Pyrantelum w zawiesinie i draństwo wytłukę. Muszą dostać wszystkie łącznie z Pikusiem. Za dwa tygodnie druga dawka.
Callgirl
29 grudnia 2017, 22:07nie wyobrażam sobie że moglabm czyscic uszy kotom..... FUJ!!!!
araksol
29 grudnia 2017, 22:59ano trzeba