Święto, ale nie dla mnie. U mnie w domu nie było celebrowane, to i ja nie celebruję. Ja i tak nie wiem o co z tymi świętami kościelnymi chodzi. Dziś będzie normalny dzień. Krzysiek jest w domu. Liczę, że dzień będzie spokojny. Plany jakieś mam, ale nie będzie raczej nic nowego poza treningiem tai chi. Będzie praca, czytanie, nauka i może coś artystycznego. Wieczorem będzie czas na zajęcie się sobą- medytacje itp. Na to potrzebuję ponad godzinę czasu codziennie. Dzień zejdzie.
Dieta idzie, a ja chudnę. Dziś 90 dkg mniej. Jeszcze motywacja jest i nic dziwnego. Problem będzie gdy pojawi się przestój. Nie jestem w stanie go nigdy przetrwać, bo trwa bardzo długo. Wolę wyjść z diety i wrocić po trzech miesiącach. Wtedy waga juz leci z powrotem. Siofor biorę w dawce 500 dziennie. Czuję się dobrze. Zobaczymy efekty po jakimś czasie. Dziś schab pieczony, serek wiejski, pomarańcza, jajka z warzywami z patelni.
Sebastian miał przyjechać, ale pieniędzy nie ma. U mnie jest problem ze skręceniem skrzyń na warzywa. Nie mam wkrętarki, a jest potrzebna. Mówiłam Adrianowi, zeby zbił gwoździami, ale on zwleka. Twierdzi, ze kolega ma wkrętarkę i pożyczy. Mnie czas goni, bo trzeba jeszcze trzy razy pomalować drewnochronem. Wiosna nadejdzie szybko, bo czas leci, a praca nie zrobiona. Jeszcze trochę i zacznę wszystko planować. Na razie chodzi mi po glowie kapusta, sałata, kalarepa, ogórki i pomidory, cebula. Skrzynie są dwie. Dość duże. Jak się warzywnik uda, to dokupię na przyszły sezon więcej. Do tego będzie też bób w gruncie. Wyglądam w tym roku na wiosnę. Na razie ponoć syberyjski mróz... Mam cięcie drewna i chyba od przyszłego tygodnia z tym ruszę. Warzywnik u mnie w domu był zawsze. Dziadkowie zbierali tyle, ze nic się na zimę nie kupowało. Rodzice też mieli ogród i w domu rodzinnym i w Kamesznicy. Prababcia miala ogród.
Tu babcia z dziadkiem...
Adrian myśli o zielonoświątkowcach. On byl zaangażowany w sprawy duchowe i nawet czyta biblię. Teraz chce poszukać z nimi kontaktu na naszym terenie. Liczy, że mu pomogą z pracą. Na razie się wściekł, potrzaskał celowo laptop i poszedł ćpać...
Alianna
7 stycznia 2021, 09:28Może warto zainwestować we wkrętarkę akumulatorową. Przydaje się i każdy może są z nią poradzić, także Ty :-) Pozdrawiam.
araksol
7 stycznia 2021, 11:44skoro tak mówisz to pomyślę:)
zlazona
6 stycznia 2021, 23:28Oby pracę znalazł gdzieś daleko. Aczkolwiek na pewno jej nie utrzyma, niestety. Mama nas troje ma i sama wychowywała. Ojciec alkoholik z odpałami. Wychowywała tak samo i z poświęceniem. Ja i siostra wyszłyśmy na ludzi brat niestety i ćpanie i chlanie. Dał nam a zwłaszcza mamie popalić za młodu. Siostra tak miała dość że za granicę uciekła i żyje tam do dziś, ja się wyprowadziłam i zamieszkałam z chłopakiem wtedy i najmniej mnie to dotyczyło. Mama za Nim latała, ratować chciała..no ale cóż..to sam człowiek musi chcieć. Poukładał sobie jakoś życie, pracuje, ma kobietę i dziecko ale z piciem problem nadal i do jarania i do kreski słabość. Kobieta jakoś to znosi ,Jej wybór a my jesteśmy wdzięczni że do mamy się nie zwalił. Bo mama jak to mama by Go przyjęła i pewnie się przez Niego wykończyła. Dużo by opowiadać. To tak apropo komentarzy, które kiedyś u Ciebie przeczytałam obwiniajace Cię o nałogi syna. Daj sobie spokój z tymi chłopami. Nic nie dają tylko brać chcą. Szkoda Cię. Lepiej już na zwierzynie się skupić i im pomagać miłość i wdzięczność potrafią okazać postokroć. Pozdrawiam i życzę sukcesów w odchudzaniu.
araksol
6 stycznia 2021, 23:36On ma osobne mieszkanie i juz go do swojego nie wpuszczam. Chce się koniecznie wyprowadzić, a jak nie to wrocić do więzienia. Sebastian jak pił tak pije...
aska1277
6 stycznia 2021, 22:59Brawo za spadek.
araksol
6 stycznia 2021, 23:34dzięki...:)
tara55
6 stycznia 2021, 14:42Współczuję, bardzo współczuję z Twoim Adrianem... :-( Dużo sił życzę
araksol
6 stycznia 2021, 15:41ano trzeba mi ich...Dziękuję:)