Dziś było spanie do oporu ale, że ciepło to aż tak długo to nie było. Dzień chcę wykorzystać na odpoczynek. Będzie malowanie ale obrazu jeszcze nie skończę. Idzie dobrze i powinien być bardzo ładny. Kolejny to albo kot albo portret albo pantera. Jeszcze nie wiem. Chyba pantera.
Ostatnio miałam spięcie z S, bo mu powidziałam, że po całych dniach nic pożytecznego nie robi. Faktycznie pił, spał, spotykał sie z kolegami i dyskutował w sklepie ze sprzedawczyniami. Tak chyba z dwa dni. Strasznie sie zdenerwował i rzucił mi że nie będę mu mówiła co ma robić. Ja oczywiście nie byłam dłużna i rzuciłam, ze jak pracować nie potrzebuje to niech ręki po doładowanie telefonu itp nie wyciąga. Zagroziłam że już nic mu nie dam. No i po co to wszystko? Ta zła krew. Po prostu nie pasujemy do siebie i mamy inne priorytety. On też mnie usiłuje wychowywać, bo tylko ciągle mi każe otwierać okno. Ja się bronię, bo nie chcę słyszeć hałasu z ulicy. Przeszkadza mi, a jemu znowu jest duszno i to nawet w październiku. Inna sprawa, że gdyby tyle nie pił toby mu duszno nie było. Po tej awanturze na drugi dzień znalazł sobie prace na budowie za pomocnika. Nie da rady, bo chory kręgosłup, a tu trzeba dźwigać i sie spieszyć... Pojdzie chyba od poniedziałku...
Przedwczoraj tuż po pracy mierzyłam sobie cisnienie i miałam 124/96 i puls 110. Puls jak zwykle wysoki, a ciśnienie nieco tylko podniesione według starych norm. Dla mnie te stare sa wazne, bo nie będą mnie koncerny farmaceuyczne naciągać na branie leków. Muszę schudnąć jednak to te 1 spadnie.:) Na razie zaczęłam pić zioła. Sprawdzę jeszcze puls i jak będzie w spoczynku powyżej 100 to zacznę znowu brać połówkę propranololu 10. Jest i tak nieźle i niepotrzebnie się martwiłam.
Kupiłam żółte i czerwone celozje przed dom oraz trzykrotkę do sypialni, bo Józuni już nie ma i nie będzie miał kto gryźć...
Ktoś wyrzucił u nas czarnego kota. Kot nie jest specjalnie duzy ale za to zabiedzony. Złapąć się nie daje, bo się boi. Chodzi i rozdzierajaco miauczy ale trzyma się mojego domu jak na razie. Jedzenie wystawiam i chyba je ale czarno to widzę. Bardzo mi go żal ale nic wiecej zrobić nie mogę, bo nie jest ufny. Gdyby dało sie go złapać, oczywiście bym go przygarnęła. Po kwarantannie ewentualnej kastracji i zadbaniu, badaniach sprobowałabym go dołączyc do stada. Jeśli by sie nie dało siadziałby w osobnym pokoju ale byłby bezpieczny i zaopiekowany... Józek się oswajał prawie miesiąc, a do stada dołaczył po trzech. Czasem trzeba czasu. Ten nie ma takiej szansy, bo nie jest w domu...Józek też był nieufny i też maiuczał przez jakiś czas. Później byl cudownym kotem. Spał przytulony do mnie...
mysz9
26 czerwca 2023, 08:48Nie wiem jakie są stare/nowe normy, dla mnie normą było 120/80. Ale ciśnienie zmienia się co pięć minut, więc niewielką różnica wte czy wewte zupełnie nie ma znaczenia. Natomiast taki puls jak u Ciebie miała moja babcia (90 lat), no i to była u niej oznaka niewydolności serca (którą sobie sama załatwiła, bo niewiele spacerowała).
araksol
26 czerwca 2023, 10:20całe życie prawie mam wysoki puls. Zaczęło sie od choroby-nadczyność tarczycy. W książkach medycznych z lat 90 i poczatku 2000 r norma jest 95.
aska1277
25 czerwca 2023, 20:33Nie rozumiem jak S może Tobie coś kazać w Twoim domu ;)
araksol
26 czerwca 2023, 00:00ano próbuje
equsica
25 czerwca 2023, 16:53Odnośnie kota napisz do jakiejś pobliskiej kociej fundacji na FB czyli pożycza zywolapke do łapania kota?
araksol
25 czerwca 2023, 19:21mam żywołapkę ale mój Śnieżuś w żywołapce umarł na serce ze strachu. Boję się tej klatki
izabela19681
25 czerwca 2023, 13:47A jak i kiedy mierzysz ciśnienie? Bo są pewne zasady, których zastosowanie daje miarodajny i uczciwy wynik.
araksol
25 czerwca 2023, 13:54w spokoju się staram...
izabela19681
25 czerwca 2023, 14:00Ciśnienie mierzymy rano po wstaniu i wysikaniu. Jeszcze zanim się czegoś napijemy i zjemy. Posiedzieć chwilę na spokojnie i najlepiej też nic do nikogo nie mówić.
izabela19681
25 czerwca 2023, 14:01Te Twoje dolne jest niepokojące. Granica to 90
araksol
25 czerwca 2023, 14:19było kiedyś 95...