No to stuknął mi 1. tydzień! Przetrwałam początek! Hurra :)))
Dzisiejszy dzień mam dość mocno zajęty, gotowanie, msza, opieka nad córką, usypianie, znów gotowanie.
Ale znalazłam czas i pojeździłam 40 minut na rowerku stacjonarnym :) Czyli kolejny sukces!
Wieczorem raczej nie wyjdę na spacer, bo planuję się porozpieszczać i zrobić sobie długą pachnącą kąpiel z bąbelkami 😍 Spacer będzie jutro.
Dzisiejsze jedzonko:
Śniadanie: 2 kromki chleba żytniego, szczypiorek, sałata, serek śmietankowy, pomidor.
II śniadanie: 4 kostki czekolady oreo, chrupki z soczewicy, jabłko (ależ uczta ;)).
Obiad (w planie): kurczak w curry z ryżem.
Kolacja (w planie): szklanka mleka z odżywką białkową.
Wczoraj pierwszy raz zrobiłam bruschettę. Pyszna, chociaż trochę dużo roboty było z tym, że robiłam ją z bułki paryskiej i wyszły malutkie kromki. Ale za to idealnie chrupiące :)
Mąż wczoraj zrobił kurczaka w sosie curry z kawałkami ananasa i ryżem. Jak normalnie nie lubię jeść mięsa z owocami - tak to danie to dla mnie prawdziwa rozkosz dla podniebienia. Czułam się, jakbym jadła danie z jakiejś restauracji, mniam :)
Jutro poniedziałek, o czym staram się nie myśleć. A póki co niedziela, relaks i odpoczynek! 🌹
Więc do dzieła - odpoczywajmy! ☀