Trudno mi uwierzyć, że działam już od 9 dni :)
Jakoś minęło mi to bardzo szybko. I uświadomiło, że mogłam wciąż tkwić w czarnej d., a jednak z satysfakcją patrzę wstecz. Bo ten tydzień naprawdę nie był jakiś nie wiadomo jak ciężki, szybko mi przeleciał, a sukces jest.
Wystarczyło raz wyjść ze strefy komfortu, a potem już samo poleciało.
Wczoraj niestety nie byłam na spacerze, utknęłam w domu z dzieckiem. Ale za to pojeździłam 40 minut na rowerku :)
Teraz chyba muszę wstrzymać się z tą formą treningu, bo mam dziś pogorszenie z plecami. W drodze do domu z pracy ciężko mi było całkiem wyprostować sylwetkę... Muszę ostrożniej podchodzić do treningów ze względu na te bóle.
Ale na spacer dziś chciałabym wyjść, bo cieszy mnie myśl o przewietrzeniu głowy i ruchu na świeżym powietrzu ☀😁
Menu z dziś:
Śniadanie: 2 kromki chleba żytniego, szczypiorek, sałata, serek śmietankowy, pomidor.
II śniadanie: 2 tosty z szynką, sałatą, pomidorem i keczupem, grejpfrut.
Obiad (w planie): zupa jarzynowa z udkiem gotowanym.
Kolacja (w planie): szklanka mleka z odżywką białkową, może chleb w jajku ze szczypiorkiem?
Trochę dziś mrozi i brakuje słońca, ale to nic, pozytywna energia musi być! 😍
aga.insulina
11 lutego 2025, 22:48Rozumiem cię. Też zaczęłam z 2 tyg temu - i nie żałuję. Wyjście ze strefy komfortu to jedno. Ale ogólnie sie ruszyć i ogarnąć to drugie. Wspieram cię :) głowa do góry!
MrsNathalie
11 lutego 2025, 17:21Takie wyjście ze strefy komfortu jest dobre też, bo później z tego robi się zdrowe nawyki i samo z siebie staje się tą nową zdrowszą strefą komfortu :D samych sukcesów życzę 🍀
AmeliaMelka
11 lutego 2025, 15:29Mrozi ale w sercu masz ogień !
Frezja_
11 lutego 2025, 15:32Pięknie powiedziane! I sama prawda :D
AmeliaMelka
11 lutego 2025, 15:33No ba.🥰