Dzień 19
Nie było okienka... Cholera! Nie dałam rady znaleźć czasu i zjeść czegokolwiek. Przez to po dwudziestej zafundowałam sobie obiad złożony z całej paczki warzyw na patelnię, paczki ryżu z (i tu dość słabe połączenie) - pesto, słonecznikiem i łyżką półtłustej fety. Całość zmieszana z imbirem w proszku. Czuję jak odpadam, za dużo na raz i najchętniej położyłabym się spać.
Przede mną niestety powrót do rodziny i nie chcę ani kupować niczego nowego, ani zostawiać starego. Marzę, by niedługo znowu udać się na siłownię i popracować nad sobą Widzę, że zatrzymuję się we mnie woda i ubrania gorzej leżą. Dziś muszę zadowolić się matą i przysiadami...