Hello Babeczki.
Ja w ten upalny dzień zbieram systematycznie "żniwa"
Dzisiaj natargałam pietruchy naciowej (już posiekałam i zamroziłam w woreczkach), cebuli wraz ze szczypiorem (szczypior też posiekałam i zamroziłam, będzie jak znalazł do jajecznicy czy gulaszu), ogórki przywlekłam zaraz zakiszę na małosolne, buraczki (właśnie gotuję z nich barszczyk) i na koniec wspaniały dżem malinowy z dodatkiem wanilii. Wszystkie żelfiksy poszły w kosz, teraz produkuję tradycyjnym sposobem jak powidła śliwkowe, czyli etapami gotuję do momentu aż dżem pięknie zgęstnieje.
I jeszcze jedna sprawa, od dzisiaj wracam do ścisłej diety, koniec laby!
Tak więc zima mi nie sroga, z głodu nie umrzemy
7051953
8 lipca 2014, 19:34Anetko -dziękuję Ci za ekspresową odpowiedź. Nie mam malin w ogrodzie ale kupie i spróbuję zrobic. Pozdrawiam i powodzenia w dietkowaniu-B.
Grubaska.Aneta
8 lipca 2014, 19:46Ogólnie z kupnych malin to droga inwestycja, bo z 1kg wychodzą tylko 3 małe słoiczki dżemu, ja że miałam sporo własnych malin to się pokusiłam na takie przetwory
7051953
8 lipca 2014, 19:17Hej ! smakowicie u Ciebie więc mam pytanie: jak dokładnie robisz dżem z malin ? W ub.roku próbowałam właśnie odparowac sok i taki dosyc gęsty zapakowałam do słoiczków. Niestety maliny były jakieś okropnie blade i właściwie ten dżem nie nadawał się do jedzenia. Jeśli znajdziesz czas to napisz u mnie, proszę. Pozdrawiam-B.
Grubaska.Aneta
8 lipca 2014, 19:22Ja robiłam wg tego przepisu ********** Składniki na 3 nieduże słoiczki: 1 kg malin 2 szklanki cukru (lub mniej, wedle smaku) sok wyciśnięty z 1 cytryny 1 łyżka pasty z wanilii lub ziarenka z 1 laski wanilii Wszystkie składniki umieścić w płaskim garnku. Wymieszać, zagotować. Zmniejszyć moc palnika i gotować przez około 2 - 3 godziny, na najmniejszej mocy palnika, bez pokrywki, aż woda odparuje na tyle, że dżem będzie miał odpowiednią 'kisielowatą' konsystencję. Koniecznie mieszając od czasu do czasu. Najkorzystniej gotowanie konfitury rozłożyć na 2 - 3 dni, np. po pół godziny dziennie. Pod sam koniec gotowania połowę dżemu przetrzeć przez sitko by pozbyć się nadmiaru pesteczek. Jak sprawdzić, czy dżem jest gotowy? Do zamrażarki włożyć talerzyk. Na zamrożony wylać łyżkę gorącego dżemu. Jeśli zastygnie, a na powierzchni utworzy się skórka, która przy dotyku się pomarszczy - wystarczy już gotowania. Słoiki wyparzyć (wrzącą wodą lub w piekarniku nagrzanym do 100ºC). Przelać wrzący dżem, dobrze zakręcić. Odstawić. Smacznego :-).
krolowamargot1
8 lipca 2014, 17:55a ja lubię bez pesteczek. I mi przecierają:-)
Grubaska.Aneta
8 lipca 2014, 17:59ja swój tez przecierałam :-)
piekna.i.mloda
8 lipca 2014, 14:42A nie organizujesz jakis wczasow dla lasuchow, ktorzy chca twojego jedzonka posmakowac? Chetnie bym na takie swojskie przyjechala..... mniam :))))
Grubaska.Aneta
8 lipca 2014, 15:28Hi hi ale pomysł:)
Catalunya
8 lipca 2014, 13:02Najbardziej pozazdrościć tych dżemów ... wyglądają tak smakowicie, a później do pysznych naleśników jak skarb hmmmm Podziwiam Twoją wytrwałość w działaniu - tym bardziej, że pogoda nie sprzyja pichceniu w kuchni - rozpłynąć się można. Pozdrawiam serdecznie :)
niezapominajka33
8 lipca 2014, 12:48Trzeba mieć ogród przez wielkie O - miejsce gdzie to wszystko by rosło, czas i serce przez duże S, którego Tobie nie brakuje. Moim marzeniem jest dom z ogrodem. Ponoć się spełniają, trzeba tylko mocno wierzyć :)
martini244
8 lipca 2014, 11:41Ach te swojskie plony-zazdroszcze,ja tu na botwinke poluje i jest ciezko;/Milego dnia i powodzenia z dieta;)
ann1977
8 lipca 2014, 10:53witaj,przypadkiem trafilam na Twoj pamietnik,bardzo mnie sie podoba,super leca w dol kg :),przepisy na ciasta cudne mmmm mniam mniam tylko hmm jesc ... szkoda ze dietke mam bo inaczej sama bym ciasto zrobila a tak nie robie wiec mnie nie kusi, pozdrawiam serdecznie
Wiosna122
8 lipca 2014, 10:42pracuś nie może usiedziec ani jednego dnia nic nie robiąc :)
mo.nika
8 lipca 2014, 09:37cudowne rzeczy robisz :) a ogrodu warzywnego i kwiatowego zazdroszczę, u mnie wszystko albo usycha albo gnije ze zbyt dużej ilości wody :/
mirjam
8 lipca 2014, 09:21Ale z Ciebie pracowita kobietka,zapraszam do mnie bo mam wiadro świeżo zerwanej czarnej porzeczki i nie mam kiedy tego przetworzyć nie mówiąc już o pomyśle.Może masz jakiś przepisik?
Grubaska.Aneta
8 lipca 2014, 11:36Ja czarną porzeczkę przetworzyłam wsio na soki w sokowniku:-)
Grubaska.Aneta
8 lipca 2014, 11:37a i jeszcze kilka słoiczków dżemu machnęłam
pannanikt00
8 lipca 2014, 09:17Ale fajnie się masz, mnie też by się marzyło własne gospodarstwo. Może otwórzcie agroturystykę? Takie pyszności robisz.
wiola7706
8 lipca 2014, 08:36Jakie pyszności! No nie mogę. a takich małosolnych to bym zjadła. Oj tak. chodzą za mna od jakiegos czasu.
mariolka1966
8 lipca 2014, 06:07piękne zbiory:) znam to uczucie radości, sama mam działkę
MIPU91
8 lipca 2014, 01:31barszczyk kocham :] mogłabym go jeść 3 razy dziennie przez cały rok, nigdy by mi się nie znudził :], czasem obecnie jem instant jak uszka są :], zima u ciebie może być mega mroźna bo strachu nie ma:] , my wczoraj kolejne soczki malinowe wraliśmy do słoików:] przygotowania do zimy ida pełną parą :], ale ja bym tam zimy nie chciała :], fajnie jakby tego roku była zima taka jak wcześniej, czyli prawie wcale , bo większości ładnie i słonecznie było , a śniegu u nas tylko czasem było:] :]
aleschudlas
7 lipca 2014, 23:41mniam :)
Piegotka
7 lipca 2014, 22:56Podziwiam:-) perfekcyjna pani domu ma poważną konkurencję:-)
dede65
7 lipca 2014, 22:43jak zobaczyła pierwsze foto to już się przestraszyłam ,że pod Krakowem to już wrzosy kwitną, a to tylko piękny dywan ;)))
brukselka!
7 lipca 2014, 22:43Jaaaaaaa, twój W. jest szczęściarzem! :)
Grubaska.Aneta
7 lipca 2014, 22:55On to chyba nie miał do czynienia z innymi kobitkami bo w sumie nie specjalnie czuje się uszczęśliwiany z mojej strony:)
brukselka!
7 lipca 2014, 23:02A powinnien! I to bardzo:)) Daj go nam, my go uświadomimy:)
Majkkaa4
7 lipca 2014, 22:21Aneta dzięki, mroziłam koperek, pietruszkę, ale szczypiorku nie. jutro kupuje porzeczki i spróbuje
Grubaska.Aneta
7 lipca 2014, 22:29Majka ja jak bym nie miała własnych porzeczek to na pewno bym nie kupowała, mi to od dzieciństwa już porzeczki bokami wychodzą:) a że mam to trza je przerobić