Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nowa mobilizacja...
31 grudnia 2012
no i nie było w zasadzie bardzo dużo więcej... ale i tak ciężko mi się zmobilizować... jakoś tak to u mnie działa, że jeśli się nie coś nie udaje, to mi się odechciewa... Trzeba się ogarnąć. Ja przecież naprawdę chcę schudnąć. Tylko jak to jest, że schudnięcie jednego kilograma wymaga tyle wysiłku, a przytycie jednego kilograma, to tylko zaniedbanie tego nowego stylu życia na kilka dni... wkurzające... no, ale nic to. Trzeba się pozbierać, zrobić dietetyczne zakupy, ubrać dresy... a, odnośnie dresy... widziałam, że zaraz na począku stycznia w Lidlu jest oferta dość sportowa - jakaś taka maszyna do ćwiczenia jest, ciekawe, czy to miałoby sens, może trzeba zainwestować?
BeataEs
31 grudnia 2012, 16:18Wiesz, usunęłam swoje poprzednie konto na Vitalii. Chudłam praktycznie książkowo, kilogram, czasami półtora tygodniowo. Ćwiczyłam godzinę dziennie i jadłam wszystko tylko w mniejszych ilościach. Wszystko ładnie, pięknie ale... Miałam problemy rodzinne i zamiast to jakoś rozwiązywać to... zajadałam, zajadałam itd. itd. Teraz mimo, że problemy nie zniknęły to zmieniło się moje podejście do nich, więc myślę, że uda mi się utrzymać moje poprzednie tempo tzn. kilogram tygodniowo. A Tobie życzę abyś się nie zniechęcała. Jedni chudną szybciej, drudzy wolniej...i dobrze, bo by było nudno jak byśmy byli tacy sami. W każdym razie będę trzymała za Ciebie mocno kciuki:))
iwonkai
31 grudnia 2012, 11:22miałam kiedyś stepper, nie mogę go znaleźć, nie wiem, co się stało, teraz by się przydał... wiesz, niby masz rację, nie mam dużo. ale u mnie to strasznie powoli idzie i to mnie zniechęca. zaczęłam w drugim tygodniu grudnia praktycznie. wydawało mi się, że osiągnięcie tych kroków, które oni zaplanowali, jest bardzo proste. prawda jest taka, że jestem dziś w tym samym miejscu, co na początku. a włożyłam w to mega wysiłek. a tobie jak idzie? masz jakieś średnie tempo zrzucania? chyba zaczęłaś wcześniej niż ja, prawda?
BeataEs
31 grudnia 2012, 09:16Eeee to chyba bardziej stepper. w sumie masz mało do zrzucenia...więc może po prostu jakieś dywanówki??? Zazdroszczę Ci, ja to muszę zrzucić nadbagaż dosłownie z każdego kawałka ciała...masakra...więc muszę ćwiczyć na wszystkim co mam. Echhh, życie jest niesprawiedliwe, jedne jedzą olbrzymie ilości jedzenia i nie tyją wcale, a ja zawsze muszę się pilnować...))
iwonkai
31 grudnia 2012, 08:59taki twister... wiesz, ja mam raczej problem poniżej talii ;-] ma dla mnie sens na tym cwiczyc? bardzo dziękuję za instrukcje, jestem nowicjuszem w tej branży ;-]
BeataEs
31 grudnia 2012, 08:42Rowerki z tego co wiem są dosyć drogie, ale ja kupiłam na allegro używani i dałam tylko 150 zł. Warto poszukać w sieci albo pochodzić po lombardach, bo też często można tam je spotkać. Na twsterze stajesz i kręcisz się z tym, że góra się nie rusza, pracuje tylko dół. Bardzo fajnie działa na talię i co najważniejsze bardzo szybko widać efekty. Kosztuje grosze. Taki zwykły kupiłam na allegro za 30 zł. Na prawdę polecam.
iwonkai
31 grudnia 2012, 08:30A co!!! ;-] a powiedz, co to jest twister? a rowerek bardzo drogi?
BeataEs
31 grudnia 2012, 08:22Warto zainwestować. Ja zakupiłam stepper, twister i rowerek i powiem Ci, że jak systematycznie ćwiczyłam to bardzo szybko widziałam efekty. Niestety przez własną głupotę zaprzestałam ćwiczeń, wróciłam do starych nawyków i w rezultacie teraz ważę jeszcze więcej niż poprzednio. Więc postanowiłam otrzeć kurz ze sprzętu i ostro wziąć się za siebie, bo nikt nie zrobi tego za mnie. Tak że bierzmy się dziewczyno do roboty, a do lata będziemy super laskami!!! A co!!