i w związku z tym prosze mi wybaczyć zgryźliwość i złosliwość, gdy takowa pojawi się w moich komentarzach do Waszych wpisów - a pojawi sie na pewno! z czystej zazdrości!
bo:
wchłanianie wczoraj 1733 kcale
spalanie sportowe wczoraj 734 kcale
waga dzisiejsza ....
najpier mrugnęło 60 (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
potem mrugnęło 59,9
potem sobie przypomniałam, że wypiłam przed świtem prawie całą szklankę mleka, no dobrze, to minus 0,2 kg
więc 59,7
wzrost od wczoraj o 70 deko
nie, nie poddaję się zniechęceniu ... jeszcze
ale zastanawiam się nad zawieszeniem vitaliowania do wiosny
bo skoro i tak nie ma sukcesów, to na plaster tu być
... poza tym mi wstyd
ps. idę na rower
DuzaPanna
22 listopada 2010, 12:22czy Ty zawsze musisz mieć rację ?:) nie wiem czy jestem dość mężna, żeby stanąć na wadze :D
BasiaR.
22 listopada 2010, 10:14Z nami będzie Ci łatwiej przetrwać do wiosny, a Twoja waga naprawdę nie wymaga większych korekt ! Wierz mi ! Pozdrawiam serdecznie.
alunia1960
21 listopada 2010, 23:56obraziłaś się na nas za twoją wagę? wyjmij jej baterię ale napisz coś, bo się martwię... udanego tygodnia, to i cierpliwość wróci, kogo jak kogo ale siebie to trzeba z miłością...
luckaaa
21 listopada 2010, 23:23Jola , sloneczko kochane - przecie moge troche w przyszlosc wybiegac , aby figure utrzymac i motywacje ... Czas jest kwestia umowna nie ? I wracajaj do cholery ze swoimi wpisami , bo tesknie diabelnie . No i moglabys napisac , ze fajnie schudlam , NIE ?
haanyz
21 listopada 2010, 11:53halo, gdzie jestes? Ja potrzebuje Ciebie! Wracaj!
Milly40
19 listopada 2010, 22:17Ty "złośliwa maupo", tak mi narobiłaś wody z mózgu że tej deski klozetowej cały wieczór szukam !!!!!!! Ale sie zawzielam i znalazlam !!!!!! Zobacz mój wieczorny wpis !!!!!!!! Całuski
Levis1977
19 listopada 2010, 12:17Normalnie łeb urywa, będę ostry jak brzytwa Oleksego. :-PPP
FreFe
19 listopada 2010, 11:45... ale moje zdanie pozostaje i tak nie zmienione: nie ma co tragizowac i rwać włosy z głowy... ja po 11 dniach ostrej "diety na tzw. masę" {tłuszczową, he, he} czuje sie tak wypruta z energii i sił witalnych, ze mam dość, a pomimo tego naszły mnie mysli czyby nie jechac do sklepu i totalnie dobic swego ducha walki sterta czekoladek, ciastek i innego badziewia... więc i tak uważam, że powinnas wrzucic na luz, dać swojemu ciału czas, zeby sie poprzestawiał z tych prawie, ze głodowych diet, nie katuj go zbyt intensywnym wysiłkiem, a bedzie dobrze, sama pewnie to wiesz.... czas to największy sprzymierzeniec ludzi, którzy nie rezygnuja ze swojego systemu wartosci i trwaja przy swoich zasadach pomimo wszystkich pokus jakie sie gdzieniegdzie pojawiają, ale tez czas moze byc najwiekszym wrogiem takich osób jak ja, marnujacych go na bezproduktywne krecenie sie w kółko.... i kiedy zdam sobie sprawe, ze zmarnowałam juz tyle czasu na uleganie własnym zachciankom czuje niesmak i ten niesmak właśnie uratował moją dooope dzisiaj przed tym, zeby jednak wyluzować i nie jechac do tego sklepu, bo moje ciało woła do mnie: litooooooooooooooooooości, jest megaprzezarte i duuuuzo czasu jeszcze ułynie zanim wróce do stanu pełnego energii... cierpliwość zatem musi byc moim najwiekszym kumplem, spróbuj zaprzyjaxnic sie z nim również, a na pewno nie będzie Ci przeszkadzało, że chwilowo Twoje ciało próbuje sobie nadkompensowac {pewnie z powodu zimy} trochę dodatkowej masy: nie masz przeciez pewności czym sa te dodatkowe 3 kilogramy??? czy zwiekszyły Ci sie obwody??? jesli tak to przybyło Ci słoniny, która pomoze przetrwać zimę, jesli obwody są spoko, to te 3 kilosy są zapewne zmaterializowanymi "gderaniami i zgryzotami" z powodu zeba i w ogóle... wystarczy, ze uruchomisz odpowiednio intensywnie przeponę a wszystko wróci do normy ;DDDDDDDDDDDD czego Ci zyczę, ponieważ tzw" norma" daje jakies tam poczucie komfortu, cooo??? jesli ciało wymyka sie nam spod kontroli zaczynamy proces "gderania" a takie smęcenie nie sprzyja metabolizmowi, o czym pisałam w swoim smetowniku ;))) więc dość zrzędzenia, tylko pora szykowac jakiś inny konstruktywny wpis, na który Twoje fanki z niecierpliwoscia pewnie czekają ;)))) ps. noooo, znowu sie naklikałam, moze troche kalorii upaliłam ;))) zawsze to troche do przodu ;) no własnie : byle do przodu, bo ilez mozna się cofać???? i popełniac wciąż te same błędy??? ponoc każda choroba ma za zadanie cos nam przekazać??? a coooo??? to juz zalezy od naszej refleksji i sposobu interpretacji rzeczywistosci... to jest nawet bardzo ciekawe tak usiąść i zastanowic się: dlaczego????? ps. 2 dość smetów, znikam, bo na jakis rodzaj "ruchawki" w końcu pomykam ;)
BettyBoop6778
19 listopada 2010, 11:22Taaa, podźwigaj se takie "przedsiewzięcie" przez kilka lat, co tam lat, miesięcy, to zobaczysz, jak fajnie mieć takie "atrybuty". Te, co maja tak, jak ja, dobrze o tym wiedza... Faceci pod tym wzgędem maja lepiej, - silniejsi i mniej do dźwigania:-)))
Ruda.De
19 listopada 2010, 10:40Ja po schudnieciu 30 kg nie moglam dalej ruszyc wagi. Zaczelam normalnie jesc. ( prucz tlustego i smarzonego) pierw waga poszla 5kg w gore, a potem tyle samo spadla. Teraz musze wziasc sie za dietowanie...
haanyz
19 listopada 2010, 09:58hehe, to witaj w klubie! Ale uprzedzam - opuscisz Vitalie - waga na 100% pojdzie w gore. nie wiem jak to dziala, ale tak wlasnie jest. Cholerna Vitalia;-)) Ja tez ide na rower, choc oddychac nei moge, bo nos zatkany calkowicie! Pa wredoto!;-)))))
alinan1
19 listopada 2010, 05:56Kobieto!!!! Nie dramatyzuj!!!! Czego Tobie wstyd????? Ja to się mam czego wstydzić!!! 3 lata to się kręcę w kółko "góra-dół" (lekko..baaaardzo lekko w dół, niestety, za to w górę idzie mi nieźle). Już nawet raz "wyszłam" z vitalii z powodu właśnie braku osiągów i "ileż można pisać o wszystkim zamiast meritum". Ale po miesiącu wróciłam, bo tęskniłam...Uzależnienie.... Chyba jednak ..kokietujesz!!!! trzymaj się i się nie wstydź, bo nie masz czego!!!
zoykaa
19 listopada 2010, 02:29zlosliwosc bierze sie z charakteru czy ciagle jeszcze z bolu paszczeki?:)rowerujesz juz wiec bol zanika:)pozdrawiam cieplo
FreFe
19 listopada 2010, 00:55płynące prosto z tego narządu, co wypełnia czaszkę, bo po pierwsze: nie wierzę, ze przezyłabys do wiosny bez tłumu tych bab, które stanowią swego rodzaju rodzinę albo paczke nawiedzonych psiapsiólek, które łaczy jeden przewodni temat: waga!!! po drugie: ... o co Wam wszystkim tu chodzi??? czy na prawdę to urządznie jakim jest "łazienkowy przydeptywacz" ma w sobie tyle mocy, ze może decydowac o nastroju do jakiego Was wpędza: czyli odwrotnie niz w ekonomii: jesli mniej=lepiej, więcej= tragedia i depresyja!!!?????.... ha, ha, ha, takie duuuże i dorosłe kobiety a tak dziwnie uwarunkowane ;DDDD ... po trzecie: zmień perspektywę i błagam, nie porównuj tych dodatkowych 70 dk do zyciowej porazki, bo skoro nazywasz to brakiem sukcesów to ja juz na prawde nie wiem na czym ma polegac zycie??? na wiecznym smęceniu o dodatkowych 30 , 40, 50, 60, 70, 80, 90 dodatkowych dkg??? i codziennym maltretowaniu wagi w poszukiwaniu lepszego nastroju??? nie lepiej juz przeczytac interesujaca książkę, obejrzec wzruszający film albo potańczyć ze swoimi pokładami tłuszczu przy jakiejś energetyzujacej muzyce??? ...... niektóre z Was funkcjonujac tutaj {na vitalii} ograniczają sie czasem jedynie do dziwnej konsternacji z powodu smiesznych poniekąd 70 dkg.... a tak w tajemnicy to ja w ciągu 11 dni rozrosłam się o 4,5 kg i nie robie z tego problemu zyciowego tylko smieję się z własnej głupoty i uzaleznienia od jedzenia... a wiadomo, że z takim ponikąd pozytywnym jednak podejsciem mogę dokonac jeszcze cudów, co w moim wypadku bedzie znaczyło totalne uzdrowienie i wolność!!! wolnośc zdrowych wyborów co i kiedy wkładam do swej paszczy!!!! ps.2 i jak ma sie to Twoje 70 dkg do rozmiarów mojego zbednego balastu??? ps. 3 a jak ma sie to 70 dkg do prawdziwych problemów, z kótrymi ludzie gdzies tam na swiecie musza się borykac na codzień... ps.4 na pewno zdajesz sobie z tego wszystkiego sprawe, więc dlatego uważam, że jednak kokietujesz tymi 70 dkg??? ;)))) no, to się nagadałam, cooo???
anka70
18 listopada 2010, 22:14Proszę nie poddawaj się!Możesz pisać co chcesz a my i tak będziemy z tobą.To chwilowe załamanie-przejdzie na pewno!Ja też miałam kiedyś takie podejście i pożegnanie na ponad pół roku.I co ? I nic tylko było gorzej czyli więcej kilosów.A teraz przeprosiłam się z Vitalią czyt. z wami i idzie mi coraz lepiej z gubieniem kg.Bądź z nami.Dasz radę.Pozdrawiam
BettyBoop6778
18 listopada 2010, 21:03Sprawdziłam. Do 16 lat nie wolno:-))) ŁEEEEEEE:-))) Czyli mam na dłuuugo spokój:-)
rozaar
18 listopada 2010, 20:14ale żeby zaraz wiać??Ostatnio(czyt.2 miesiące) nie za bardzo mogłam ćwiczyć,bo mnie kaszel męczył przy wysiłku i waga ma tendencję rosnącą.Dzisiaj zostałam prawie na siłę odtransportowana do znachorki i okazało się,że mam poważne zmiany w oskrzelach.Zalecenia -nie forsować się,zrobić zdjęcie płuc.I co Ty na to Jolu?
asia0525
18 listopada 2010, 19:15Po prostu masz gorszy dzień. Jutro Ci minie i chęci wrócą i dobry nastrój! ;)))
elasial
18 listopada 2010, 18:31chudnąć, chudnąć i chudnąć i co? I myślisz ,że Twój organizm pozwoli Ci któregoś dnia zniknąć całkowicie i tylko rower do domu sam wróci?
agusia70
18 listopada 2010, 18:00że prochy p/ból powodują czasowy wzrost wagi, bo zatrzymują wodę? Idź na ten rower również za mnie, bo mnie nieruchawość gnuśna dopadła.