Czwarteczek w założeniu miał być dniem kobiecego dopieszczania. Dosypiam między klientami. Nie biegam. Nie załatwiam. Tylko komp i komóra, wystarczy. Wklepuję i wsmarowuję w paszczękę oraz szyję różniste ingrediencje, com je dostała u kosmetyczki.
Przed wieczorkiem wypad sklepowy z Panem i Władcą. Do sukienki na sobotę uparł się mi kupić bieliznę. Ok, mam jakąś 15-procentową promocję Triumpha, możemy iść. Mówię panience stanikowej, że sukienka trochę obcisła, materiał miękki i lejący. Zaproponowała mi tą samą kolekcję, co ostatnio kupowałam, tylko w wersji UWAGA: modelującej. Założyłam to w całości ....... i o Christosie!!!!!!!!!!!
Gacie, owszem - wysokie, ale mają takie coś na brzuchu, że tego brzucha nie mam. Znikło go. !!!. Całkiem go znikło!
A stanik???!... Nie dość, że na kolor i na wzór haftu czekającemu (na płacenie, hihi) Panu i Władcy ślinka ściekała po chciwych kiełkach. Nie dość, że rozmiar dobrany perfekcyjnie, no, moje ulubione Lobby Biuściastych oraz Sezamek nauczyli mnie dobierać biustonosze.
Ale.......
Wyjaśnię: dla mnie ZAWSZE to jest stanik i biustonosz i oraz biust. Jako miana. Jakoś mi nie pasują bardziej popularne, uliczne nazwy tej czwartorzędowej... ? a może trzeciorzędowej cechy płciowej.
Ale jak założyłam ten biustonosz, jak wygarnęłam ciało nadmiarowe spod pach, jak mi bra_fitterka podciągnęła ramiączka.... - to się nagle okazało, że ja mam STERCZĄCE ZAWADIACKO CYCE.
łał
łał
ŁAŁ !!!
Wieczór spokojny i miły.
Ryba duża w szpinaku i nic więcej. Nawet piwa.
Pan i Władca właśnie podjął bohaterską decyzję o przejściu na racjonalne odżywianie.
Ale już któryś raz już pyta, czy od dzisiejszego bieliźnianego zakupu odcięłam metki i gryzące informacyjne paseczki ...
A potem przed 23 telefon i świat mi się troszkę wali w gruzy.
Jest mocno po trzeciej
Wróciłam ze szpitala. Mama. Znowu. Tym razem nie ciśnienie, to coś innego. Bo z ciśnieniem i lekami jest grzeczna.
Wiecie, jak się teraz czuję, po kilku godzinach ?
Od lat się z moją mamą nie bardzo lubimy. Ale nauczyłyśmy się jakiejś tam wzajemnej tolerancji. No i ja wciąż pamiętam, że istnieję, bo ona mnie rozpaczliwie i chciwie chciała. I że do 7 roku życia kochała mnie najbardziej na świecie.
A dzisiaj kilka godzin słuchałam jej jęczenia z bólu. I podstawiałam nerkę, bo wciąż wymiotowała żółcią. I ocierałam jej usta. I przebierałam, prawie bezwładną. I zatykałam otwarty i cieknący wenflon. I pomagałam włożyć czopek.
Właśnie wróciłam do domu. Jest po wpół do czwartej.
Wkleję oba wpisy razem, bo chyba ...
Jestem zmęczona.
Taksiarzowi, com go ulicznie złapała, bo torby z butami i ubraniem mamy ciężkie były, a zostawić Dziadkowi musiałam - kazałam zajechać na najbliższy CPN. Kupiłam procenty jako najlepszy środek na rozedrganie. Wypiłam. Kurde, ohyda!!!
Wciąż rozedrgana
I wciąż ją widzę
jest 3:57
dobranoc
luckaaa
27 listopada 2010, 15:53Wspolczuje , badz silna , ona bardzo cie porzebuje teraz. Pozdrawiam
MamciaEdycia
27 listopada 2010, 11:00i kiedy szybko szybko przyjechałam do PL, i pojechałam do szpitala, i zobaczyłam go takiego bezbronnego na tym szpitalnym łóżku...... serce mało mi nie pękło z bólu.Facet wielki jak dąb, rosły silny.... i zdany totalnie na opiekę.Teraz na szczęście jest dobrze.Wyszedł z tego w naprawde doskonałej formie,w porównaniu z ty co się czasem czyta o konsekwencjach tej choroby.W porównaniu z tymi opisami mój tata jest w super formie!!!!!Dzięki Bogu!!!!!!Oczywiście pewne zmiany pozostały.... musi brać lekarstwa... no i zrobił się powolniejszy i bardziej uperdliwy.Ale, żyje i to jest najważniejsze!!!!Pomimo jego bardzo wielu wad KOCHAM GO BAAAARDZO!!!!Pomimo nich a może własnie za nie!Jestem też taka jaka jestem, również, a może przede wszystkim dzięki niemu.3maj się ciepło i poręczy moja droga!A % podaruj sobie, potem tylko złe samopoczucie pozostaje.... może lepiej napar z melisy....Ale.... zrobisz jak uważasz.....Lofki i pozdrofki
zoykaa
27 listopada 2010, 07:49Tys jest baba z jajami i za to Cie lubie i basta.piszesz jak jest.Jak choroba Mamy, to choroba,suchy opis podawania nerki , czepek, niby zwyczajnosc a widac w tym Twoja milosc, oddanie i lojalnosc.Bo pamietasz ze Ona tak bardzo cie chciala!Oto jestes Jolanto.DZIEKI NIEJ (no i troche dzieki Tatusiowi).Opis stanikow i wyszczuplaczy-bezcenny.A procentowo cepeenowo-wymiata.Piszesz jak jest i Bog Ci zaplac.i w ogole i w szczegole i pod kazdem innem wzgledem.Trzymaj sie mloda.ZOyka
BettyBoop6778
27 listopada 2010, 00:26Wiem, co czujesz... Kiedyś, dawno temu u mnie tak było... Dużo sił Ci życzę i zdrowia dla Twojej mamy. Ściskam mocno.
galaksy
26 listopada 2010, 23:13Rozumiem, choć z moją mamą byłam bardzo blisko. Po udarze żyła pół roku... Była leżąca i z potężnymi zmianami w mózgu... Ale wcześniej... nie rozmawiała ze swoim bratem, bo kiedyś ja skrzywdził. Jednak kiedy zachorował na raka była przy nim. Do końca... Wypoczywaj, ile możesz. Potrzebujesz być silna.
elasial
26 listopada 2010, 21:53Wszystko złe zapomniałam. Dziś patrzyłam w puste drzwi ,kiedy zawsze przy laseczce machała mi zdrową ręką pa pa i uśmiechała się.......Trzymaj się!!!
KLUSIA1954
26 listopada 2010, 21:39Miałas dzień bardzo rozmaitych wrażeń. Agnes ma rację. Pozdrawiam
SUCCES
26 listopada 2010, 20:45Trzymaj się:)
renianh
26 listopada 2010, 20:35Radość szczęście i jedna chwila ,jak w kalejdoskopie.Trzymajcie się zdrówka i siły życzę .
Justyna1956
26 listopada 2010, 16:21Nizależnie od naszych stosunków z matkami martwią i przerażają nas ich choroby i świadomość tego co moga zanczyć i przynieśc. Trzymaj się !
uliczka7
26 listopada 2010, 15:38Mam właśnie podobnie.....Tyle, że nie szpital i nie stan ostry, ale też nieciekawie....bardzo nieciekawie.... Trzymajmy się kupy .....
jf1231
26 listopada 2010, 15:10....przytulam ...
baja1953
26 listopada 2010, 14:46Współczuję, Jolu... To naprawdę ciężkie...Wiem co mówię, bo ja przez 4 lata po śmierci Taty opiekowałam się moją Mamą chorą na Alzheimera.... Szkatułka dla mnie jest dobra i motywująca..I o to chodzi... A różnimy się nie tylko podejściem do słodyczy...Tzw procentów nie wypiłabym nawet pod groźbą rozstrzelania.... Pozdrawiam
DuzaPanna
26 listopada 2010, 13:20no i SD nie jest ścisła - jadłam na niej wszystko :) a w każdym razie nie przypominam sobie, żeby mi czegoś brakowało. Zobaczymy :) Ale będzie dobrze, w końcu po to tu wróciłam i na nowo się wkręcam :)
DuzaPanna
26 listopada 2010, 09:56Trzymaj się jakoś.
agnes315
26 listopada 2010, 09:44znam to z autopsji...Powiedz mamie, że ją kochasz, bo potem będziesz żałować przez resztę swojego życia, że nie zdązyłaś
haanyz
26 listopada 2010, 09:10Nie wiem co Ci napisac. Rozumiem, widze oczyma wyobrazni, czuje wraz z Toba. I znow przychodza na mysl slowa "Spieszmy sie kochac ludzi..." Cmokam
joanna1966
26 listopada 2010, 09:00Jolando...cokolwiek byś nie myślała i jak byś nie cierpła na myśl o Niej - to jesteś taka właśnie jak jesteś bo ona cię kochała...a przy tym Twoim zawadiactwie, "przekorctwie", zasupłaniu to jesteś wrażliwy, kruchy jak porcelana i rozmarzony Don Kichot...I można na Tobie polegać i oprzeć się kiedy pożar. Pamiętaj o tym przy tych wenflonach i czopkach - kochała... ;) I nie pij!!! Kurde!!! bo to ćwierćśrodek!!! Wysyłam pozytywną energię żebyście obie się trzymały.
Emwuwu
26 listopada 2010, 08:27rybę w szpinaku spożyłem!:)) Kurcze....ten wpis to jak z plaży w Miami przenieść się w jednej chwili na Kamczatkę! Współczuję..i miejmy nadzieję, że się Twojej mamie wszystko zdecydowanie i jak najszybciej poprawi!:) Trzymaj się!:)
isiaste77
26 listopada 2010, 07:58Zdrówka życzę Pani Mamie.A tak w ogóle to chciałabym, by moja mama była taka, jak Pani...:)Pozdrawiam serdecznie:)