ale się z niego cieszę
poranna waga poniedziałkowa 55,4 !!!!!!
oczekiwałam wagowych grożeń palcem oraz wredności i kary za imprezowe sobotnie obżarstwo i za niedzielę niedetetyczną
przygotowana byłam psychicznie!
a waga pokazała mi mniej
naprawdę nie rozumiem!!!
już prawie miesiąc, jak poruszam sie mniej, jak zamieniłam intensywną siłownię na lajtowy rower, jak zamiast 5 tysięcy spalonych kcali w tygodniu jest tylko niecałe 4 tysiące, albo tylko 3....
jem normalnie,
powiedziałabym wręcz, że nawet jem więcej, bo więcej pokus w kuchni jest gdy są dzieci w domu i/lub gdy Pan i Władca zamienia się w Gotującą_Matkę_Polkę
a może po prostu zbieram owoce?
żeby jeszcze dusza była na takiej pozytywnej fali jak ciało!
haanyz
19 kwietnia 2011, 14:00nic mi nie sprawia wiekszej satysfakcji, jak widok mojego meza - sportowca z zamilowania, ktory skonczyl AWF, ktory byl mistrezm swiata w wioslarstwie, ktory byl mistrzem swiata weteranow w wioslarstwie, ktory przebiegl maraton i kilka polmaratonow, ktore cale zycie o sobie mowi, ze jest bardzo fit i ma kondycje i wogole jest w wysmienitej formie... no wiec, jak widok mojego meza, gdy wracamy z biegow, a on siada na podlodze, zeby sie rozciagnac i ma wyraz twarzy pt: wiecej juz nie moge, i gdy mowi : dzisiaj to pocisnelas. i ktory musi odpoczac 3 godziny, aby wznowic funkcje zyciowe.
renianh
18 kwietnia 2011, 23:49Jasne ze zbierasz owoce.Jolu zabolało okropnie ,wiesz z autopsji?
elasial
18 kwietnia 2011, 23:28bym nie dociekała aż tak dogłębnie.... Najważniejsze ,ze dobrze jest...!!! Usta niech milczą i dusza nie śpiewa.......oOOOO!!!!!!!
zarowka77
18 kwietnia 2011, 21:54codziennie 4 km robie w te i we wte.... i tak strasznie lubie to wieczorne bieganie... a waga stoi..
dziejka
18 kwietnia 2011, 20:00Świetnie ,że waga Cię zadawala i nie musisz się tak katować. W duszu pewnie też zagra.Odnośnie dzieci To masz racje, ich przyjazd zawsze kończy się wielkim żarciem eh. Ja tez nie do końca wierze w te spalone kcal na liczniku rowerowym, ostatni mój licznik dobrze pokazywał km ( sprawdziłam licznikiem samochodowym) i czas ,resztę sobie wyliczę z Vitaliusza. Dzisiaj nie pojeżdżę @ i nie specjalnie się czuję . może jutro będzie lepiej. Miłego wieczoru
baja1953
18 kwietnia 2011, 18:46Mam pytanie...Jak wiesz wybieram się do stolicy na tydzień... Jedziemy małym autkiem, Kellyski się nie zmieszczą, ale nasze stare rowerki( w tym składak!) owszem, tak... Już tak byliśmy kiedyś na Mazurach...Czy warto brać rowery? Czy po Warszawie można jeździć..po chodnikach? Nie myślę o centrum, Starówce, ale o peryferyjnych uliczkach, nie zatłoczonych pieszymi...Po jezdni na pewno jeździć nie będę...No, wiec przy takim założeniu, czy warto brać rowery? Pozdrawiam, cmok...:)
Emwuwu
18 kwietnia 2011, 16:55Dusza pozytywnie..., ciało mniej:)))
Dana40
18 kwietnia 2011, 16:44Tak tylko rowerek, czasem kijki ale nie za dużo am kłopoty ze stawami biodrowymi w dzieciństwie operacje itd. Nie dałabym rady tyle ruchu co Ty, dla mnie to byłoby zdecydowanie za wiele. Ciebie podziwiam za zdyscyplinowanie i gratuluję !!!
bebeluszek
18 kwietnia 2011, 15:45moze twoje cialo w koncu poczulo sie bezpiecznie. i stwierdzilo, ze nie musi odkladac zapasow i trzymac sie kurczowo komorek tluszczowych, bo nikt go juz nie katuje ogromnym wysilkiem i brakiem kalorii??? ciesze sie :) i sciski przesylam w twa osia talie!
Ciupek
18 kwietnia 2011, 15:42No nie, ja tu sobie odmawiam, wysiłki w pocie czoła a tu u Ciebie - ot tak!
sfija
18 kwietnia 2011, 14:33cieszyc sie trzeba i skakac z radosci a jeszcze spadnie choc juz wcale nie powinna :)))
Levis1977
18 kwietnia 2011, 14:17Doradź mi :-)
CuraDomaticus
18 kwietnia 2011, 14:05Odcinasz kupony od ćwiczeń na zapas :) Ale duszy ciężko bez ćwiczeń ?
baja1953
18 kwietnia 2011, 14:03Tez uważam, że zbierasz owoce...Ale te Twoje owoce są wielce irytujące... Jesz, mniej spalasz, a chudniesz!! Obraza boska!!! A ja bez żadnych ekscesów, pracowicie jak mróweczka te swoje 4000 kcal w tygodniu spalam..No, czasem mniej, ale rzadko...Pomarzę sobie o tym, że po świętach czczonych kulinarnie z rodzinkę moja waga tez spadnie...A co, pomarzyć można.... Pozdrawiam:)
alunia1960
18 kwietnia 2011, 14:02bo to że zbierasz owoce - to ok. Ale wszędzie piszą, że te wysiłki gimnastyczne na siłowni czy inne mają wywoływać produkcję hormonów szczęścia czy tam czego... a Ty miałaś ostatnio tyle pozytywnych sytuacji - święto Rodziców, spotkanie dzieci, fakt, że nie pisałaś dawno o ćwiczeniach w parach ale jak Matka Polka gotuje, to chyba wszystko dobrze... co Ci dziewczynko w duszy nie gra? Nie daj się - będziemy walczyć razem, są stany, które zostaną z nami do końca ale nie muszą zwyciężyć, bo to nasze życie.
Insol
18 kwietnia 2011, 13:41znam takie co po 30 lub 40 kg przywalają... ale to oznacza że musiałbym już grubo ponad 100 ważyć, na samą myśl bolą mnie kolana
aganarczu
18 kwietnia 2011, 13:37No u nas tez sie jakies krokusy pojawily ale dzis sa przykryte sniegiem, trawa nie zdazyla sie zazielenic i tylko na niektorych krzaczkach pojawily sie bazie i paczki. Jak wreszcie pojawi sie slonce to wszystko sie zazieleni z dnia na dzien bo dni sa juz dlugie.
aganarczu
18 kwietnia 2011, 13:29Organizm poprostu woli nie dawac Tobie powodow do dietowania i katorgi. Ty sie nie czepiasz, wszystko na lajciku i obopolne zadowolenie. Tylko ducha trzeba wstrzasnac i dac do zrozumienia by z Toba i organizmem wspolpracowal :-)
ewkada
18 kwietnia 2011, 13:21Moim zdaniem zbierasz owoce po całotygodniowych ćwiczeniach . Twoja waga,to dla mnie marzenie. Taką mialam 20 lat temu. Wstyd o tym pisać !!!!. Pozdrawiam.Ewcia