kręcę się jak bączek poniżej 60
kręcę się jak bączek powyżej 58,5
pilnuję każdej kalorii wkładanej i wlewanej do paszczy
wiem, że likendowo było za dużo
ale przecież cały poprzedni tydzień było grzecznie ...
chciałabym znowu na rower !
machnąć od niechcenia przed snem 25 kilometrów
pojechać na całe popołudnie i przejechać 50 km
albo wycieczkę całodniowa zrobić i dumnie meldować przejechaną setkę
ehhhhhhhhh...
teraz za zizizimno
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
kitkatka
2 lutego 2012, 19:48A co piwesz na spodnię w prążkę i dekold. Śmiech i łzy. Pozdrówka
Insol
2 lutego 2012, 12:57a mój wewnętrzny osioł się zapiera i owszem, ja mu mówię chodź do biura a on się zapiera i ciągnie mnie na tę pączki
bebeluszek
2 lutego 2012, 12:37Jolu, nie spimy, bo konkurencja nie spi. Tylko pamietaj, jeden numer, to jeden sms. wiecej nie policya. wymasowac ci te lapki?
baja1953
2 lutego 2012, 12:19No, to obie jesteśmy anty piżamowe...Co nie przeszkadza nic a nic w ich nabywaniu i cieszeniu nimi oka...:)) Cmok:))
elkati
2 lutego 2012, 10:10nooo jednego dnia się potkłam a trzeci z rzędu czuję to potknięcie na wadze... ;))) aaaleee i tak było fajnie :)
Giove
1 lutego 2012, 18:08bedzie wiosna,bedzie rower,bedzie wiekszy spadek wagi....
monimoni27
1 lutego 2012, 13:22Spadnie, spadnie. Tylko zaczekaj. No i dzięki za wyjasnienie, czemu ta moja waga tak poleciała w góre ;-)
LondonCity
1 lutego 2012, 10:36A to mnie ta Szumowska zaskoczylas.... a co do krecenia - Ty sie przynajmniej krecisz ponizej 60 a ja dobije niedlugo do 70 :-(
baja1953
1 lutego 2012, 10:27Odpowiadam Jolu...Samą prawdę Ci napiszę, przyznaję się do tego tylko przed Tobą: Przyczyny oficjalne to rozpad fotela-kołyski plus chęć schudnięcia. Przyczyna prawdziwa, to tzw fochy, które właśnie są w odwrocie...Wreszcie...Sama siebie takiej humorzastej nie lubię... Pozdrawiam , pozdrawiam, pozdrawiam..;))
kitkatka
31 stycznia 2012, 23:14Zakup rowerek stacjonarny i kręć na balkonie. Pozdrówka
nonos
31 stycznia 2012, 21:28A ja w Gdańsku widuję szaleńców codziennie;-) Już myślałam, że w takich podłych warunkach pogodowym można sobie odpuścić szczególną czujność na skrzyżowaniach ze ścieżkami rowerowymi... a tu d...pa! Nawet jak leje i w oczy wieje, to jakieś (nie wiem jakie) jednostki na rowerach przelatują lotem błyskawicy.
renianh
31 stycznia 2012, 20:08Stanowczo za zimno ,przeczekaj ta zime jak niedźwiedź i wtedy ruszysz swoim rumakiem.Ja też sie kręce ,ale liczyć kalorii nie będe i juz leń jestem ,a do tego wydaj mi sie ze nasz organizm i tak nie zna sie tak do konca na matematyce.Ale fakt liczenie pomaga kontrolować ,juz samo zapisywanie pomaga.
zoykaa
31 stycznia 2012, 17:58rok temu jako niewidzialan reka smigalas odsniezac osiedlowe hektary i daszki klatek schodowych,nie?no:)a ja smigam w Twoim kierunku,tzn wagowo,daj Bog do lata (piechota)i wyczaje te 58.jak pomysle,ze wazylam 55,a przy 56.50lipcowych bylo mi malo i sie dochrapalam 69..:(masz racje tytulujac mnie gooopia Zoyka,tudziez wariatyjka:)cmok
bebeluszek
31 stycznia 2012, 17:47no jak ja cie Jolu kocham. Tylko słońce ty moje, to nie o mnie. To literacka fikcja, choć z obserwacji Vitaliowych wynika, że niestety nader częsta. Buzi!
elkati
31 stycznia 2012, 17:29jeszcze za zimno... ale już niedługo skończy się ta dziwaczna zima... ;)))
baja1953
31 stycznia 2012, 16:32ja tez nie roweruję, tyle ze po mieście się poruszam rowerem, ale to wypada raptem 12-20 km tygodniowo, tyle co nic...Liczyć kalorii mi się nie chce...wystarczy , że na oko widzę, że "miska straśnie mała", to mi wystarczy... Jolu, ważysz pięknie , to jest Twoja waga zimowa, do 55-56 zbliżysz się latem;)) Cmok:))
baja1953
31 stycznia 2012, 16:32ja tez nie roweruję, tyle ze po mieście się poruszam rowerem, ale to wypada raptem 12-20 km tygodniowo, tyle co nic...Liczyć kalorii mi się nie chce...wystarczy , że na oko widzę, że "miska straśnie mała", to mi wystarczy... Jolu, ważysz pięknie , to jest Twoja waga zimowa, do 55-56 zbliżysz się latem;)) Cmok:))
asia0525
31 stycznia 2012, 15:50Najgorsze są weekendy dla dietki :(
luckaaa
31 stycznia 2012, 14:06zaraz wiosna , bedzie latwiej :) ja juz zaczynam kombinowac -w styczniu nigdy nie chudne ( statystycznie) , ale w lutym rusza powoli w dol . A do lutego bliziutko :)
bonasaga
31 stycznia 2012, 12:45Mróz w końcu spali i przepłoszy te nielubiane dodatki. Może zwykły spacer z wnukiem na sankach, zamiast roweru:)