każdemu polecam
wczoraj to było
oczywiście "dobrze" tylko na chwilę
ale odpoczęłam - bo nie byłam przez ponad 3 godziny w osobistym rowie marsjańskim
serce, dusza, umysł i cały mój człowiek . . . nic nie bolało
rowerem jeździłam przez te ponad 3 godziny
rowerem zrobiłam te pół setki
Ciało zajęte pedałowaniem, wiatr okropny, porywał, miotał, z siodełka zrzucał. Oj, nie było bezpiecznie! Raz zostałam porywem zrzucona ze ścieżki rowerowej. Raz na jezdni dostałam boczny gwałtowny podmuch. Zakolebało mną.
Oczywiście, ciało zachwycone adrenaliną. Ale to niebezpieczne. Więc gdzie się dało, jechałam nie po jezdni, a po towarzyszącym chodniku. Inna rzecz, że nie wszędzie się dało.
Barki mnie dziś bolą od kurczowego trzymania się kierownicy. Żeby nie pofrunąć.
Serce też zajęte było czym innym niż rozpamiętywaniem boleści. Nie zamierało w piersi ze smutku. Wręcz przeciwnie! Równomiernym i silnym pompowaniem zajęte. By całe ciało dostało mocno natlenioną krew. By każda mięśniowa komórka miała pod dostatkiem energii. By utrzymać termoregulację, raz przecież ciało spocone, za chwile przewiane na wskroś.
A umysł? Ach, on nie odpoczywał.
Bo to nie była jazda na rowerową nirwanę, na medytacje i odloty. Umysł radośnie zajął się otaczającym światem.
Gdy zobaczyłam pierwszy tego roku samolot, schodzący do lądowania nad Cargo Okęcia - aż westchnęłam z zachwytu. I z ulgi, że wciąż tym widokiem mogę oczy napasać. Potem stałam za ogrodzeniem na Wirażowej, w huku rozpędzanych silników, widziałam kolejkę oczekujących na start. I z niegasnącą niewiarą patrzyłam jak jeden za drugim rozpędzają się pod wiatr i wznoszą. Przecież samoloty nie latają! Chyba że na czary albo na gumkę recepturkę. Mój osobisty cud.
(chciałam wstawić miniaturki, ale vitalia sama je rozjeżdża)
Potem jechałam przez Centrum. Jest taka ścieżka rowerowa przez Pola Mokotowskie, mnóstwo politechnicznych studentów. Na rondzie Jazdy Polskiej, tam gdzie konie stoją ogonami do ronda, znaczy uciekają - jechała wystylizowana rowerzystka. Kremowa damka, stylowe błotniki. Kremowe butki. Nogi w ażurowych rajstopkach. Sukienka w kolorze świeżych maków, odcinana w pasie.
Ja jechałam z wiatrem. Ona miała te podmuchy i porywy wiatrowe prosto w twarz.
Wszyscy wokół wiedzieli, że to koronkowe to rajstopy i że sukienka ma w pasie pasek. Bo cały dół sukienki dziewczyna miała na głowie. Nie wiedziała, co trzymać, kierownicę roweru czy sukienkę na kolanach.
Sorry, wredna byłam, ale zeszłam ze śmiechu ze swojego roweru. Dziewczę chyba do końca życia zapamięta, że rowerowa stylizacja ma jednak naturalne granice.
Nie, zdjęcia jej nie zrobiłam. Aż taka! wredna to nie jestem.
Dusza zachwycała się oznakami wiosny. Trawniki coraz bardziej zielonkawe. Korony niektórych drzew zanurzone w zielonkawej .. no nie, jeszcze nie mgiełce .. to raczej zapowiedź mgiełki. A forsycje to chyba do jutra nie wytrzymają i całkiem na świat wyjdą.
Wczoraj, w środę było 54 km
Czwartek tylko 26 km
Więcej nie, bo mi łeb urwać chciało i taaakie wielkie krople deszczu we mnie waliły!
A pod wzniesienie i pod wiatr jechałam z oszałamiającą prędkością 7 km/h.
Zawróciłam.
ps vitaliowe
waga wciąż w jakiś wrednych wysokich rejonach
nic to, przetrzymam ją
ps nie-vitaliowe
od jutra rozpoczynam następną turę rehabilitacji
najwyższy czas już był, prawa ostroga stan lekki przewlekły, lewa ostroga stan ostry bólowy, lewe rozcięgno podeszwowe stan zapalny płonący
ps warczące
CO JEST !!!!???
dlaczego nie mogę wstawić moich ślicznych samolotowo-forsycjowych zdjęć ????
znaczy wstawiłam je, teraz, ale na piechotę, wgrywając po jednym, przez mechanizm "moja galeria"
Hebe34
1 kwietnia 2012, 09:27O rany,ja tez bym chyba nie usiedziała na rowerze widząc taką paniusię na rowerze ;-DDDDDDDD
renianh
31 marca 2012, 21:24W kilku pamiętnikach już czytałam o problemie ze zdjęciami .Ja też walnęłam wczoraj pół setki ale na stacjonarnym i w dwóch turach ,nie ma żadnego porównania w terenie to się liczy naprawdę .
AAMM4
31 marca 2012, 20:30Widzę, że wiatr wywiał już Twoje zmartwienia, Jolu i humor Ci dopisuje. Brawo za dowcipne pół setki - można było się nabrać...Przegrzebki syn kupił w Auchan, ale powiedział, że rzadko bywają.
DuzaPanna
31 marca 2012, 03:52oczywiście, że tak :)
DuzaPanna
30 marca 2012, 22:21dzięki :) ale jak miałaś 27 czy 29 lat, to pewnie wiedziałaś inne rzeczy, o których ja jeszcze nie wiem. Tak sobie porównuję co wiem dziś a czego nie wiedziałam wczoraj, że aż prawie nie mogę się doczekać jutra, z ciekawości czego dowiem się jutro :)
alkapisz
30 marca 2012, 20:12swoja droga,tez ja przechodziłam prądy ,lasery,naświtlania,koła magnetyczne itp... ,ale masaż klasyczny,wykonany dłońmi ,10 zabiegów po, nie pamiętam, 20 czy 15minut ..rewelacja i pomogło...nie pamiętam juz co to ból stóp........polecam ,jak nie NFZ to prywatnie,bo warto ...
alkapisz
30 marca 2012, 19:02chyba pisałam juz kiedyś,że moje ostrogi nie dają mi znac juz dobre 3 lata..a pomogły mi masaże ,po tym jak 3-cią blokade robiona przez ortopedę ,dostałam w złym miejscu i miałam uraz (cholera wie czego,ścięgna czy czegos,) w każdym bądź razie bolało jak diabli i wymogłam ,dosłowie wymusiłam na lekarzu skierowanie na masaże stóp....i pomogło ....a nie mogłam chodzic , chodziłam jak staruszka krok za kroczkiem ...spróbuj ,moze i Tobie masaże pomogą ..
monimoni27
30 marca 2012, 12:51Ja tez nie nadążam za tym kiedy i jak Vitalia pozwala na wstawianie zdjec. I wkurzam się na maksa. Piękne to Twoje pół setki :-)))
sr.lalita
30 marca 2012, 11:37Mam nadzieję, że z sercem, duszą i umysłem to nic poważnego, bo ciężko się domyślać z Twoich wpisów...
Insol
30 marca 2012, 10:55w niedziele o 11 start, czyli pozytywne fluidy na 12 proszę :)
Magdula76
30 marca 2012, 10:44maja pogode w .....glebokim powazaniu:) Buzka
rozaar
30 marca 2012, 09:41Rower w takie wiatrzysko?Ja nawet wczoraj na swój profil nie mogłam wejść przez jakiś czas.
Milly40
30 marca 2012, 09:10No lotnisko cargo to już rzut beretem ode mnie, może mnie kiedyś odwiedzisz ?
aneczka102
30 marca 2012, 08:36Podziwiam Twoje samozaparcie. Rower w taką pogodę!! A co to za rehabilitacja, co Ci dolega?
agnes315
30 marca 2012, 08:33pół setki, to przecież tylko 50 gramowy kieliszek...
baja1953
30 marca 2012, 07:21hej, Jolu...::)) To prawda, rower to lekarstwo duszy...Nie tylko Twojej... Basen tez tak działa...No i łezki mogą kapać bezkarnie...bo albo "oczy łzawią od wiatru", albo "twarz jest opryskana"...I już po jakimś czasie nic nie kapie, a gębusia się uśmiecha..;)) Forsycje...U nas jeszcze śpią, ostatnio dni szaro-bure, ale mam wrażenie, że z pierwszym cieplejszym dniem wszystko buchnie kolorami wiosny...
marta6054
29 marca 2012, 23:46Ruch jak we Frankfurcie nM!
agnes315
29 marca 2012, 23:15a ja myślałam, że walnęłaś w przełyk te pół setki, dałam się nabrać :)))
deepgreen
29 marca 2012, 23:04Pol setki....Chyle czola! Nie zdziwie sie jak ktoregos dnia do mnie zapukasz ze slowami " a tak przejazdem wpadlam:-)".Ty uwazaj,coby Cie nie porwalo,wazysz jak ten wrobelek.Moze warto jakies ciezarki do rowerka przytroczyc?Albo choc kotwice w razie czego?Pozdrawiam i zdrowka zycze!
wiktorianka
29 marca 2012, 21:31ja swoje fotki juz od dawna musze wstawiac przez mechanizm "moja galeria"...buuuu....a co do samolotow....4 lata pracowalam na Gatwick airport....samoloty przelatywaly mi tuz nad glowa....niesamowite uczucie....piekne widoki....i ten ryk silnikow :))))...pozdrowionka