Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
łagodny horror z elementami czarnego humoru


był późny poranek, prawie południe
leniwie walczyłam z papierologią, zusa zapłaciłam, uporządkowałam rachunki, spłaty kart kredytowych, jakiś text poprawiłam

miałam otworzyć vitalię i napisać, że zeszło z nas napięcie, że jesteśmy spokojne, że nie pędzimy do mamy z łomotem serca i rozwianym włosem, że doskonała całodobowa opieka, że z nią jest lepiej, że wczoraj - to znaczy we czwartek - znowu się pojawił odruch połykania i że 3 posiłki zjadła, że jest słabiutka, ale już nie bezwładna, że ma długie okresy pełnej świadomości i poczucia miejsca i czasu, że zrozumiale i logicznie potrafi powiedzieć - "że to coś okropnego, jaka jestem słaba, że cały dzień ani razu nie miałam siły się podnieść, usiąść", że się zrozumiale modliła, że jej nie boli

i zadzwoniła siostra, z rykiem, słyszałam walenie ręką w stół, że nie zdążyła, że przyjechała pół godziny za późno, że mama jest jeszcze ciepła, ale że ona się nie pożegnała...


nie wiem, jak dojechałam do Wołomina, nie pamiętam drogi



*********************



w urzędzie miejskim, pan wydający dokumenty, był zajęty, gdy podchodziłam
rzuciłam okiem na folio, wypełniał akt urodzenia

potem kompetentnie załatwił mnie, objaśnił, jak chłop krowie na pastwisku, co i jak, co do czego, dodatkowe kopie, ksero kwitka z hospicjum, co dalej robić, wszystko powtarzał ze 2 razy, część informacji zapisał, widział, że jestem mało kumata i w (chyba) szoku, nawet włożył wszystkie odpisy aktu zgonu do koperty

a gdy się podniosłam i wychodziłam, odezwał się do grupki młodych, odświętnie ubranych ludzi  - zapraszam państwa młodych i świadków na podpisanie aktu (małżeństwa?)



*********
pisanie mnie uspokaja, wtedy nie płaczę

a zachowanie tej części rodziny, z której mama się wywodzi i jej decyzje . . zatkało mnie, zamurowało, nie do pojęcia, że tak można - nie napiszę o co chodzi, ale dziś drugi raz w życiu zwątpiłam, że stanem naturalnym człowieka jest dobroć i moralność

ps.
no dobrze, nie "dobroć"
powinnam napisać "elementarna przyzwoitość"

  • nika2002

    nika2002

    14 sierpnia 2012, 20:34

    Bardzo mi przykro.

  • dziejka

    dziejka

    12 sierpnia 2012, 19:16

    przykro ,ale dobrze ,ze tak krótko trwał ten koszmar.Moja tesciowa cudowna kobieta ,umierała równe pół roku .Byłam przy niej każdego dnia i nie życzę nikomu takiego cierpienia i widoku.Przytulam Cię Jolu

  • sr.lalita

    sr.lalita

    12 sierpnia 2012, 12:46

    Gdy umierała moja prababcia (93 lata), w przeddzień śmierci też nabrała życia, zaczęła rozmawiać, rozpoznawała mnie. Złapała mnie za rękę, razem rozmawiałyśmy. Ponoć tuż przed śmiercią ludziom przybywa siły, jakby po to by się pożegnać. Cieszę się, że trzymacie się razem, to teraz bardzo ważne. Ściskam mocno. xxx

  • AuntJemina

    AuntJemina

    12 sierpnia 2012, 11:42

    oooo kurcze. przykro mi bardzo i współczuję, ja w piątek akurat się "radowałam". tak to już życie jest urządzone, że coś się kończy a coś się zaczyna. przesyłąm Ci moją pozytywną energię i przytulam

  • grubena

    grubena

    12 sierpnia 2012, 02:15

    Wyrazy współczucia,nie wiem co więcej w takiej sytuacji można napisać...Życie...

  • tomija

    tomija

    12 sierpnia 2012, 00:47

    ,Wyrazy współczucia...przesyłam dużo ciepła....

  • 7051953

    7051953

    11 sierpnia 2012, 22:35

    Witam ! bardzo, bardzo Ci współczuję. Mocno przytulam.

  • NowaJaPoRazOstatni

    NowaJaPoRazOstatni

    11 sierpnia 2012, 22:33

    Wyrazy wspolczucia...

  • cambiolavita

    cambiolavita

    11 sierpnia 2012, 22:13

    Moje kondolencje i wyrazy wspolczucia...

  • sylwia12498

    sylwia12498

    11 sierpnia 2012, 20:59

    współczuję (*)

  • Kadami

    Kadami

    11 sierpnia 2012, 20:48

    Kochana trzymaj się, niby jest taka kolej rzeczy, ale nigdy nie jesteśmy gotowi na śmierć bliskiej nam osoby. Wiem , że żadne słowa nie utulą żalu i rozpaczy dlatego trzymam za Ciebie kciuki.

  • justyna43219

    justyna43219

    11 sierpnia 2012, 19:26

    czytałam Cię co dzień i miałam nadzieje, że napiszesz że stał sie cud i mama wyzdrowiała. Przykro mi... trzymaj się

  • reniag84

    reniag84

    11 sierpnia 2012, 19:12

    bardzo mi przykro.. Zoy pięknie napisała....

  • zoykaa

    zoykaa

    11 sierpnia 2012, 18:49

    Tyle razy przytulalas mnie wirtualnie i nie wypisywalas durnych pocieszenoddaje to po stokroc..z calego serca..dziecmi jestesmy zawsze,majac rok,10.30.50 lat.."Jeła"badz zawsze corka swojej Mamy zawsze..Mama jest w sercu..zadne zaswiadczenie pana z urzedu nie powie ZE JEJ JUZ NIE MA!Ona jest..wiesz o tym..i zawsze bedzie.Twoja oddana Zoyka.

  • MamciaEdycia

    MamciaEdycia

    11 sierpnia 2012, 18:34

    szczere i oddane wyrazy współczucia....a co do rodziny.... no cószz noł koment... niektóre osoby... ach szkoda gadać. Tulę mocno Koffana.... Edyta

  • mrowaa

    mrowaa

    11 sierpnia 2012, 17:25

    Jolu moje wyrazy współczucia.. człowiek nigdy nie jest gotowy na śmierć bliskiej osoby...Przytulam..

  • moderno

    moderno

    11 sierpnia 2012, 17:05

    Ślę wyrazy współczucia. Ludzie sprawdzają się w ekstremalnych sytuacjach. Tu niestety sytuacja ich przerosła..... Moja mama nie żyje 12 lat. Przez pół roku każdego piątku po pracy wyjeżdżałam do Niej razem z małymi dziećmi , a wracałam w niedzielę w nocy. Pół roku ciągłego pokonywania 270 km dystansu , ciągłe zmęczenie i ten brak nadziei. Dziś mogłabym robić to dalej choćby za jeden Jej telefon do mnie , za jedną troskę . Czas goi rany , ale jak widzisz na moim przykładzie to naprawdę bardzo długotrwały proces.

  • mutinka

    mutinka

    11 sierpnia 2012, 16:45

    chciałam skomentować ten wpis , ale nic sensownego nie przychodzi mi do głowy. Moja mama odeszła w styczniu 2010r. Byłam sama z jej śmiercią. Jakbym nie miała żadnej rodziny. Miesiąc czasu opiekowałam się nią , wziełam urlop, opiekę i chorobowe. W domu byłam z nią od rana do nocy, potem w szpitalu spędzałam po parę godzin, rano i po południu. Musiałam wracać do domu w ciągu dnia bo mam 2 psy i musiałam je wyprowadzić. Mama mnie nie poznawała. Był tylko jeden raz kiedy wydawała się bardziej kontaktowa: spytałam czy wie kto ja jestem. Odpowiedziała : moja córka , Jola. Jest to moje najpiękniejsze wspomnienie. Myslę o niej , o śmierci, o tacie który odszedł 10 lat wcześniej prawie codziennie. Staram sie odganiać te myśli bo sprawiają mi ból. I wtedy dochodzę do wniosku, że utrata pamięci na starość to dar ( nie przeklęństwo ) od Boga. Moja mama miała 7 rodzeństwa. Wszyscy i mąż odeszli przed nią. Wspominając ich cierpiała, kiedy straciła pamięć było jej łatwiej. Pozdrawiam

  • Betka74

    Betka74

    11 sierpnia 2012, 15:50

    Bardzo wspolczuje, w podobny sposob stracilam matke i tez przy tym mnie nie bylo :( Cieszylas sie Nia dlugo, ja niestety tylko 26 lat.Bardzo dlugo plakalam codziennie, nie moglam sie podniesc, az mi sie przysnila taka usmiechnieta i machajaca do mnie reka. Wtedy pomyslalam z jej tam dobrze jest i plakalam juz tylko nad soba sama i moja tesknota. Trzymaj sie mocno i pomysl, ze Ona by nie chciala, zebys byla smutna. Tule!

  • asimil

    asimil

    11 sierpnia 2012, 15:45

    Współczuję, bo wiem, że człowiek nigdy, tak naprawdę nie jest na to gotowy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.