Wczoraj okropny dzień, spięcie z mężem. Robę się marudna, a to niszczy mnie i nasz związek. Myślałam o wizycie u psychologa... Ale nie, idę jutro do koleżanki, no i sama muszę z tego dołka wyjść. Zaciskam zęby i robię ten a6w, jechałam nawet dzisiaj 73 minuty na rowerku - 35 km. Puściłam sobie muzę i tak zleciało...
Faceci nie lubią ryczących histeryczek, które wracaja po raz czwarty do problemów, których juz nie ma i nie było, a mnie wydawało się, że były... Ach ta zazdrość!! Niecierpię tych młodszych ode mnie, samotnych dziewuch, które pindrzą sie i uśmiechają do żonatych facetów!! Wyobraźnia działa, a ja mam ją trochę za bujną..
Czas wziąść się w garść i pokazać wszystkim, że świetnie sobie radzę, z wagą również!!!
nelka70
17 lutego 2011, 14:57Ty nam wszystkim pokaż... tak zrób, żebyśmy sobie nie myśleli ;) a jeśli chodzi o zazdrość, to faktycznie lepiej nie przesadzać... troche musi być w każdym związku, ale bez przesady... Masz zaufanie do męża? Jeśli masz, to olej wszystkie panny świata. Faceci czasem lubia sie obejrzeć za jakąś atrakcyjną laską... ale to przecież nic złego. Za ładnym samochodem tez sie oglądają... To Ty jestes jego żoną. Szkoda nerwów... Pozdrawiam