Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osobą pozytywnie nastawioną do świata i ludzi, bardzo lubię jeść i gotować co niestety nie ułatwia mi sprawy w trzymaniu wagi. Przez ostatnie dwa lata przytyłam prawie 10 kg (przez siedzący tryb życia i brak aktywności fizycznej). Chociaż jeszcze nie mam nadwagi nie podoba mi się ciało w jakim się znajduję i chcę wrócić do dawnej formy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12717
Komentarzy: 170
Założony: 26 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 16 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kisielek27

kobieta, 39 lat, Poznań

169 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 58

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Hej Kochane:)

Sprawa wygląda tak: we wtorek odpuściłam sobie, bo cały dzień ciężko pracowałam fizycznie w zimnie na magazynie (robiłam inwenturę), jak wróciłam do domu to już czułam wszystkie mięśnie:) Wczoraj natomiast zrobiłam sobie 50 minut Pilatesu, bardzo mi się te ćwiczenia podobały. Naprawdę bardzo się zrelaksowałam i nie zmęczyłam, a czułam wszystkie mięśnie.. dla mnie to jak połączenie callanetics i trochę ewy Skalpela, ale wszystko w wolnym tempie, takim płynnym:) Jak ktoś ma problemy z kręgosłupem to naprawdę polecam te ćwiczenia. Wszystkie w pozycji leżącej.

Dzisiaj z kolei byłam na spacerze 40 minutowym i mam zamiar jeszcze zrobić Skalpel, bo troszkę nagrzeszyłam (zjadłam tak wielkiego hot doga, że aż nie wierzę, że dałam radę, co prawda hot dog robiony w domu z pomidorkiem, ogórkiem kiszonym, ale buła pszenna niestety:)

No, poza tym dieta mi nie wychodzi:) Staram się ograniczać, ale jest zima i tak mnie wszystko kusi:) Ale grunt, że się staram:) Stwierdzam, że bardzo lubię jeść, tak bardzo, że zaczynam wątpić, że kiedykolwiek schudnę, ale warto marzyć:)


Pozdrawiam






13 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Tak, tak...
Kolejny powrót i kolejne postanowienia, już trzecie podejście, ale z dwojga złego lepsze to niż całkowita bezczynność:) cały czas się nie poddaję:)

Od jutra zaczynam dietę 1500 kcal, a dzisiaj zaczęłam Body Revolution z Jillian.
Ćwiczenia całkiem fajne, a cały program trwa 90 dni:) 6 dni codziennych ćwiczeń i jeden dzień wolnego:)
 I tak przez 90 dni. Tym razem postaram się być może coś skończyć:)
 Ale nie wiadomo co z tego wyjdzie:)



Życzę sobie i Wam powodzenia w realizacji wyznaczonych celów:)
A dla motywacji obrazek mojego życia czyli ognisty feniks:)
:))
 

Do boju:)

27 grudnia 2013 , Komentarze (5)

Hej Kochane!!!

Przyznam się bez bicia, że ostro sobie odpuściłam przez te Święta. Zrobiłam to niestety z czystą świadomością... Przed świętami przywieźli mi meble, z którymi zostałam całkowicie sama. Zaczęło się więc sprzątanie, porządkowanie itd. Nie miałam niestety czasu myśleć o jedzeniu, ani nie miałam gdzie ćwiczyć.W konsekwencji dzwoniłam po coś na szybko i wieczorem... Jak zrobiłam w niedzielę moje mieszkanie, w poniedziałek jechałam sprzątać do mamy, byłam więc wykończona... Dlatego z czystym sumieniem odpoczywałam na całego w Święta. Tylko cholera jadłam za dużo, o wiele za dużo... Do dziś dochodzę do siebie:) Mam już jednak plan na nowy rok i wezmę się znowu za siebie:) Kolejnym celem będzie lipiec, mam więc dużo czasu, żeby dotrwać do celu:)

A jak Wam poszło w te święta????

Pozdrawiam

15 grudnia 2013 , Komentarze (7)

Hej dziewczyny:)

Wklejam linka do programu o chłopaku, który stracił prawie 200 kg.

Niezwykła motywacja, wszystko jest możliwe. Polecam obejrzeć!!!

http://vod.pl/trzystukilowy-prawiczek,115165,w.html


Niezwykły chłopak, brawa dla niego:)

15 grudnia 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj się zgrzałam... Powrót do ćwiczeń po dłuższej przerwie niż 5 dni jest dziwnie ciężki... Wybór padł na coś co dobrze znam i czego się nie boję czyli Skalpel..
Dałam radę, ale trochę sapałam... Jutro już będzie lepiej, muszę znowu wejść w rytm.

Nieprawdopodobne ile trzeba ćwiczyć, odmawiać sobie, żeby zrzucić parę kg, al wystarczą czasem trzy, cztery dni, żeby przytyć z nawiązką. Jakie to niesprawiedliwe, po mnie to od razu widać:/

Bilans jedzeniowy:


1. Śniadanie, 12:00, placki bananowe z jogurtem naturalny, twarogiem chudym i czarnymi porzeczkami ze słoiczka, do tego płatki migdałów.

2. Obiad, 15:00, spaghetti z makaronem razowym, wołowiną, marchewką, pomidorem, do tego sałatka z papryką, kukurydzą, vinegret, sałatą, ok. 400 kcal

3. Kolacja, 18:00, pół bułki pszennej z krakowską, serek homogenizowany, suszone pomidory, papryka... dużo trochę, ale jakoś byłam głodna, ok,. 350 kcal

4. Przekąska, a raczej ZŁO.... nie wiem co się stało, ale zjadłam pół tabliczki białej czekolady....:(((((( dostałam ją w prezencie, czekolada z różą... na początku jakby perfumowana, ale wciągająca...

5. 21:00 Grapefruit


MOJE WYZWANIE: NIE JEM SŁODYCZY DO ŚWIĄT!!!!!







12 grudnia 2013 , Komentarze (6)

Hej Kochane!!!

muszę Wam coś opowiedzieć. Jak już mówiłam mam spadek energii, ale już jest o wiele lepiej. Dzisiaj niestety musiałam wyjechać w delegację i właśnie siedzę w hotelu... Jutro mamy imprezę firmową i dwa dni latałam za sukienką. W końcu kupiłam bardzo fajną:) Najlepsze jest to, że moja mama jak mnie w niej zobaczyła to nie mogła się nadziwić jak bardzo figura mi się poprawiła i jaka jestem szczupła:) Czyli ja nie widzę różnic, a moja mama tak:) Jest progres.. Dzisiaj jadąc do Niemiec nie miałam porządnego obiadu, tylko kanapki, więc wzięło mnie na słodkie, jadę i myślę co by tu zjeść niezdrowego, no to na stacji wjechał batonik, a potem duża kawa i na złość camembert z Mc Donalda ( masakryczna bomba kaloryczna). Był to taki bunt, że nic się nie zmienia z moją wagą i mówię sobie "a tam najem się wszystkiego co zabronione" ;) Moje myśli krążyły wokół tego, że nie ma efektów, a mama pewnie i tak ściemnia, żeby mnie pocieszyć:)))) I pieprzę dietę:) 

No i wreszcie dochodzę do końca... Siedzę w pokoju hotelowym, gdzie jest duże lustro. (w domu jeszcze nie zadbaliśmy o lustro, w którym widać wszystko), rozbieram się i co widzę??? całkiem niezłe ciało... Zapalam światło, patrzę nie jest tak naprawdę źle, boczki się wciągnęły, uda umięśniły, cellulitis o niebo lepiej (bo smaruję dwa razy dziennie serum wyszczuplającym:)))) I kurczę wróciła mi nadzieja i żałuję, że nie mam stroju do ćwiczeń... ale w sumie jeszcze trochę zaciągam nosem, więc nie ryzykuję, ale na bank się nie poddaję:)))
I jeszcze jedno, po powrocie kupuję szafę z dużym lustrem...
Czy uwierzycie, że odkąd nie mam dużego lustra przytyłam 6 kg????
Przestałam się oglądać i nie zdawałam sobie sprawy, że zaczynam tyć....
Dzisiejszy wpis dedykuję wynalazcy lustra:)
Z Wikipedii wynika, że byli to muzułmanie:)

Do soboty mała dyspensa;) ale potem ruszam znowu:) Jestem szczęśliwa:)))
Nie poddaję się i dzisiaj zrozumiałam, że wszystko się uda:)
Cierpliwości!!!!

Buziaki i dzięki Wam kochane za wsparcie;))

Dobranoc

11 grudnia 2013 , Komentarze (9)

Znacie to uczucie ,gdy czujecie się "niewyraźnie"? Niby nie jestem chora, niby nie mam zapchanego nosa, ale czuję się średnio...:( Czuję, że nie mam siły i że się męczę...

3 dni już nie ćwiczyłam, chociaż bym chciała, ale nie mam takiej energii, żeby się ruszyć....

W każdym razie nie poddaję się i tak... ale muszę czekać, aż energia przyjdzie.

Ogólnie się załamałam  ostatnio. Ciężki miesiąc ćwiczeń, spalane kalorie , nie przejadałam się, jadłam w miarę regularnie, a  mam wrażenie, że przytyłam !!!
Od dłuższego czasu nie słodzę, staram się pić tylko wodę, nawet kawy nie piję...
Kurczę i strasznie mnie ostatnio bierze na słodkie.... co jest dziwne, bo nigdy tak nie mam... Zima idzie pełną parą chyba....

Nie mam zamiaru się poddawać, bo jak już wiele razy wspominam odchudzanie to proces długoterminowy... ale mogłoby mnie coś bardziej zmotywować....:/
Dobrze, że zbliża się nowy rok, czas nowych postanowień i wyrzeczeń, będzie łatwiej podjąć kolejne wyzwania....

Dzięki za Wasze wpisy, przypominają mi o tym, że trzeba walczyć:)))


9 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Nie mam dzisiaj siły, czuję zmęczenie i niewyspanie...
Mam nadzieję, że się nie rozkładam:( W każdym razie dużo dzisiaj biegałam po mieście i załatwiałam sprawy, ale już na ćwiczenia nie mam niestety siły. Marzy mi się tylko herbatka, piżamka i telewizor.

Obiecałam pisać sobie co zjadam w ciągu dnia;) Mój bilans:

1. Śniadanie, 10:00, muesli z mlekiem, bananem, migdałami, otrębami, słonecznikiem.
2. Obiad (bardzo późny), 16:00, makaron z krewetkami z wczoraj
3. Przekąska, kostka czekolady gorzkiej
4. Kolacja, godz 20:00, sałatka Cezar, mandarynka

Miłego wieczorku:)

8 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj chwila odpoczynku od sportu... Mięśnie potrzebują regeneracji.
Myślałam, że to będzie spokojny dzień... Okazał się jednak dosyć intensywny... Najpierw poszło mi koło w samochodzie. Zmiana trwała ponad godzinę w deszczu
 i śniegu... Oczywiście ja tylko nadzorowałam:)))))

Potem po obiadku pojechaliśmy do sklepu obejrzeć meble, bo w tygodniu nie mamy na to czasu, a już od dawna szukamy meblościanki do pokoju... Następnie po drodze stwierdziliśmy, że załatwimy okulary u optyka (ponad pół roku mam już receptę od okulisty). Następnie weszliśmy do marketu po prezenty dla dzieciaków z rodziny...
A następnie pojechaliśmy na kolację do tatusia;) W domu znaleźliśmy się ok 23:00...

Jestem zmęczona, ale zadowolona, bo troszkę załatwiliśmy, a meble jedziemy kupić jutro:)

Jeśli chodzi o wczoraj to bilans jest taki:
1. Nie jadłam chipsów, ale za to kawałek pizzy i sałatkę....
2. Nie paliłam papierosów, poza moim e-papierosem:))) Tutaj sukces:))
3. Kawałek tortu i belgijskie czekoladki niestety wygrały ze mną;)

Jeśli chodzi o jedzenie dzisiaj to  nie jestem z siebie dumna, ale napisać muszę:

1. Śniadanie, 11:00, ryba po grecku, kromka pieczywa
2. Obiad, 15:00, makaron z krewetkami, z cukinią, marchewką, papryką, ostro przyprawione:)))
3. Przekąska, o zgrozo!!! dwa małe Mikołajki czekoladowe...
4. Kolacja u taty, 20:00... wstydzę się napisać, bo przegięłam ostro... i do tego gorąca czekolada.... stawiam sobie ogromnego minusa...:)

Jutro jednak nowy dzień, będzie lepiej;) Na pewno się poprawię...

 

7 grudnia 2013 , Komentarze (5)

No to jak sobie obiecałam, wpisuję co dzisiaj zjadłam:

12:00, śniadanie (wiem, że późne, ale sobie pospałam dzisiaj), koktajl z kiwi, banana i jogurtu naturalnego, woda (wiem, mogłam jeszcze dodać jakieś muesli)

15:00, obiad, makaron z bakłażanem, papryką, bazylią, mozzarellą i oliwkami czarnymi
19:00, kolacja, sałatka z migdałami, suszonymi pomidorami, sałatą i serem twarogowym, polana sosem vinegret...

I to na razie tyle, bo właśnie wychodzę do znajomych:)

Plany na dzisiaj:

1. nie jeść tam chipsów
2. nie jeść słodyczy (no może kawałek tortu urodzinowego kolegi)
3. nie palić papierosów:)

Życzę sobie powodzenia:)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.