Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całe życie na nieudanej diecie. Całe życie niezadowolona ze swojej sylwetki. Czas to zmienić ;)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 823
Komentarzy: 10
Założony: 28 lipca 2017
Ostatni wpis: 31 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
natunatka

kobieta, 35 lat, Zielona Góra

178 cm, 74.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 lipca 2017 , Skomentuj

Czuję się super! Mimo tego, że w weekend pojawiło się trochę % w składzie mojej diety. Nic straconego, bo dzisiaj poćwiczę, żeby spalić dodatkowe kalorie z alkoholu. Uwielbiam te pierwsze pozytywne emocje, które pojawiają się u mnie po zmianie sposobu odżywiania. Czuję się lżejsza. Głównie psychicznie, bo mam świadomość, że jak będę to kontynuować, to pojawią się efekty. W sumie wszystko zaczyna się w głowie :)

Poniżej moja motywacja. Może nie chcę schodzić do wagi modelki, ale Adriana jest mojego wzrostu i to daje mi pogląd na to jak mogłabym wyglądać...

29 lipca 2017 , Komentarze (9)

Siedzę w pracy i się nudzę. Nudzę się i myślę co dobrego bym zjadła. Oczywiście chodzi o słodycze. Czekoladki, ciastka, czipsy... Wszystko spoko, na śniadanko owsianka, drugie śniadanie sałateczka, na obiad gotowane warzywka. Lubię wszystko i zjadam ze smakiem, absolutnie nie za karę. Za to za karę jest brak słodyczy. Normalnie jestem uzależniona. Wiem, że każde uzależnienie zwalcza się odwykiem.  Podobno po 21 dniach bez cukru oraganizm się odzywyczaja i ta paląca chęć na czekoladę mija. Tak się pocieszam...ale ten czas się dłuży niemiłosiernie. Co robić? Jak sobie z tym radzić?

http://assets.epicurious.com/photos/54b3175b460b4423363ea8c7/master/pass/360731_chocolate-malt-cake_1x1.jpg

28 lipca 2017 , Komentarze (1)

Cześć!

Mniej więcej 10 lat temu po raz pierwszy zalogowałam się na Vitalii. Mając 18 lat, dodatkowe kg i całą masę kompleksów podjęłam decyzję, że czas najwyższy o siebie zawalczyć. Przez ten czas miałam kilka sukcesów. Udało mi się osiągnąć zamierzony cel. Czasem niekoniecznie w zdrowy sposób, czego po latach żałuję. Czasem zmiana trwała kilkanaście tygodni, czasem miesięcy, ale prędzej, czy później wracałam do punktu wyjścia. 

Przełomowym momentem było zapisanie się na fitness. Doznałam olśnienia. Nie trzeba się głodzić, nie trzeba kombinować. Wystarczy się ruszać. Zaczynałam od trzech dni w tygodniu, a po kilku miesiącach złapałam bakcyla i chodziłam z przyjemnością 5 razy w tygodniu. Czułam się super, wyglądałam super, jadłam wszystkiego po trochu - byłam szczęśliwa. Co się stało? Zamknęli fitness club w moim mieście. Mimo tego, że obiecywałam sobie, że nie zaprzepaszczę tych efektów, że tym razem nie popełnię tych samych błędów, to stopniowo obżarstwo i lenistwo brały górę. 

Próbowałam walczyć sama ćwicząc w domu. Początki były zadowalające,kilka razy w  tygodniu po godzince? W sam raz. Niestety nie jestem osobą, która może pochwalić się systematycznością. Nastąpiła powtórka z rozrywki. Kolejną próbę podjęcia aktywności fizycznej zaprzepaściła kontuzja kolan. 

Dochodzę do momentu, w którym znowu nie mogę na siebie patrzeć. To jest straszne. Jak można samemu doprowadzić się do takiego stanu? Przecież to nikt inny, tylko my decydujemy o tym co jemy i jak będziemy wyglądać. Kolana wyleczone, dieta wykupiona, cel postawiony. Doszłam do wniosku, że założenie pamiętnika po raz drugi będzie niezłym zakończeniem mojej walki ze zbędnymi kilogramami. Zakończeniem, bo TYM RAZEM jestem mądrzejsza o te 10 lat walki. Dam radę! ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.