Witam :)
Dziękuję za uwagę pod ostatnim wpisem , bardzo mi to pomogło w szerszym spojrzeniu na całość. Napisałam , sama przeczytałam i zaczęłam analizować. Wczoraj siedziałam w pracy i rozmyślałam o ostatnim okresie , chyba pozwoliłam sobie sama na taką nie moc. Wystartowałam w ultra maratonie bez treningu i przygotowania a na dodatek z kontuzją biodra , pierwszy raz musiałam zejść z trasy w obawie o zdrowie i to był dla mnie bardzo mocny policzek. Bardzo ciężko było mi się pozbierać i mimo że każdy chwalił moja decyzję i gratulował siły charakteru ja się sama obwiniałam bo to tylko moja wina . Wiedziałam o starcie i zamiast się przygotowywać to po pracy wmawiałam sobie że jestem już zmęczona i szłam do kina lub z koleżankami na spotkanie , czas zleciał a ja oprócz treningów w pracy nie robiłam nic. A i owszem cztery treningi po 60 minut to może i nie jest nic ale na pokonanie 63 km to trochę za mało . Miałam tą świadomość i wystartowałam żeby ponieść porażkę ... tak wtedy myślałam ... i przez to się zagłębiłam w coraz większego doła a nie potrzebnie . Olśnienie przyszło wczoraj ....
Powinnam skarcić się za głupotę i zrezygnować ale skoro tego nie zrobiłam to powinnam się cieszyć ze podjęłam dobrą decyzję , mało kto schodzi z trasy na własną prośbę , raczej zostajesz ściągnięty za nie dotrzymanie limitu czasowego. A ja mimo wszystko dotarłam do limitu na 35 km i dopiero po niem stwierdziłam że nie mam mocy a biodro boli i jest nie realne żebym dotarła na metę bo może się to skończyć szpitalem lub wózkiem. Dorosła decyzja z której powinnam być dumna , nic za wszelką ceną , w domu są dzieci a ja nie muszę nikomu nic udowadniać ani z nikim się ścigać . Bieganie to ma być mój fun a nie jakaś katorga bo jak nie dobiegną to co to będzie . Po przemyśleniach poszłam krok dalej....zrezygnowałam z ultra w ten weekend i ze wszystkich startów powyżej 30 km. Pozamieniałam je na 5 i 10 km , zaczynam od początku swój trening biegowy , idę do fizjoterapeuty i ortopedy . Na krótkich dystansach nic mnie nie boli dopiero po dłuższych niż 30 km więc powolutku zacznę znowu trenować i więcej się rozciągać . Czasami tak bywa że trzeba się cofną aby iść dalej .
Będę tęsknić za długimi biegami i mam nadzieję do nich wrócić jeżeli zdrowie pozwoli . Wracam do mojego prawidłowego odżywiania i będę realizować jeszcze inne plany ale o tym na razie cichutko bo zapeszę .
Jest piątek więc lecę do pracy z uśmiechem . Dziś mam pierwsze zajęcia brazylijskie pośladki i gwarantuje Wam że będzie bolało :) Od razu lepiej mi się dziś wstało jak zabiłam potwora w sobie , czeka mnie dobry weekend i jakiś mały bieg ale jeszcze się nad tym zastanowię .
Jestem gotowa na zmiany :)
Dobrego i aktywnego weekendu Wam życzę :)
Melduję się w poniedziałek :)
barbra1976
15 września 2018, 18:38No i to jest podejście :) super. Brazylijski tylek już masz :D
aniapa78
14 września 2018, 10:39Dobrze, że już wiesz co masz robić i masz plan działania. Bedzie dobrze:)
Nocka23
14 września 2018, 11:37głowa płata różne figle czasami trzeba coś przeanalizować na zimno. Bedzie tylko lepiej
equsica
14 września 2018, 09:06ale łydki!
equsica
14 września 2018, 09:06to oczywscie był zachwyt.. żeby nie było :D
Nocka23
14 września 2018, 10:25łydki są mocne żeby taki brzuch był to by było super :) pozdrawiam