Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
185 - 91.7 Run!


No to właśnie to się dzieje, jeżeli ktoś zapomina, że ma zaburzenia odżywiania i "przejście na dietę" nawet na trzy dni będzie zawsze miało odwrotny efekt ;)
Ale dzięki, że wierzyłyście :D

Dajmy spokój na chwile dietowaniu.

Dzisiaj na laborkach z przedmiotu spektroskopocośtam (łotewer..) Pan Doktor mówił jakie to urządzenia dostajemy na uczelnię.
I że niektóre mają opisane guziole po angielsku i je jeszcze się da zrozumieć.
A niektóre mają opisane guziole po polsku. I tu już czasem pojawiają się pewne problemy.
Bo wiecie. To taki polski tłumaczony z amerykańskiego przez amerykanów.
I tak na naszej wspaniałej GDSzynce mamy na guziolu uruchamiającym napis "Uciekaj".
Lałam się dobre pół laborek z tego. Potem jeszcze kolejne pół godziny z rodzicami jak im to opowiadałam.
Po prostu jakby maszyna ostrzegała - weź mnie wciśnij, a potem zwiewaj zanim cię jakiś profesor nie dorwie, że mnie ruszyłaś.
Profeska.

I teraz mam do was takie pytanie..
Bo wiecie, noszę się z tym, żeby otworzyć sobie bloga. Ale nie takiego prywatnego, chaotycznego i nonszalanckiego jak tutaj. Chociaż pewnie też by taki był, ale konkretnie różnica byłaby zasadnicza. Byłby tematyczny (ta, tu też jest tematycznie, w końcu to strona o odchudzaniu) i zależało by mi na tym, żeby ktoś go czytał (no bo tutaj oczywiście w ogóleeee mi nie zależy.. ani troszkę ^^'). Także same widzicie. Zupełnie co innego (och, powiało sarkazmem).
Wiecie w świecie netu coraz popularniejsze staje się bycie "nerdem". Tworzy nam się coraz większa subkultura, przenika do szkół, uczelni i tak dalej. Bycie nerdem robi się 'cool', ale kiedyś było to elitarne grono nołlajfów z wielkimi mózgami. Teraz ludzie lubią się w tym obracać, ale nie wchodzić już tak super-hiper głęboko w naukę. Za to rzucenie kilkoma faktami wśród znajomych, tekstem o kocie Schrodingera - no łał, bystrzak ze mnie.
I tak chciałabym uderzyć w tych ludzi jako grupę docelową. Pisać o nauce, ale nie do końca naukowym językiem. Wyciągać ciekawostki, wyjaśniać pewne rzeczy w sposób ciekawy, śmieszny i prosty. Ale zastanawia mnie.. Na ile można by znaleźć odbiorców w środowisku poza tą nową subkulturą.
I po tym "króciutkim" wstępie pojawia się owo pytanie, o którym wspomniałam wcześniej..
Czy chciałoby się wam coś takiego czytać?
Czy w necie sięgacie tylko po konkretne dziedziny, które lubicie, czy jak jest coś napisane w sposób przystępny i zabawny to mogłoby was przyciągnąć na dłużej - nawet jeżeli to fizyka?

Zauważyłam, że wśród moich znajomych nienaukowców spopularyzował się bardzo serwis ted.com - niby naukowe, a jakoś ich przyciąga. Rozbudza zainteresowania, ciekawi i bawi.

A jak wy macie? Czy jak wiecie, że coś jest "naukowe" (cudzysłów, bo to tylko background, teksty nie byłyby w istocie naukowe, chociaż na okołonaukowe tematy) to was odrzuca, czy niekoniecznie?

  • MagaGo

    MagaGo

    19 listopada 2014, 22:21

    Pisz! No pewnie, że są ludzie którzy lubią czytać o czymś innym niż najnowsze diety gwiazd i kto z kim spał. Będziemy czytać, zobaczysz!

  • justagg

    justagg

    19 listopada 2014, 08:55

    Powiem szczerze, że drugiej części posta nie zrozumiałam. Nie mam pojęcia kto to jest "nerd" itp. kurde, a dzieli nas tylko 6 lat różnicy;(

  • Reniiferka

    Reniiferka

    18 listopada 2014, 21:33

    Ja z chęcią bym czytała, pojawia się tylko i mnie jeden problem, brak czasu, z trudnością znajduje go na vitalię. Ale jak założysz to w wolnej chwili na pewno tam zajrzę

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.