Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zaczynam walkę o siebie.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1457
Komentarzy: 16
Założony: 24 kwietnia 2019
Ostatni wpis: 3 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Projekt_Beautiful

kobieta, 44 lat, Jelenia Góra

165 cm, 95.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 maja 2019 , Komentarze (2)

Przepraszam za chwilę milczenia. Dziś też tylko króciutko na razie. Spadek jest, to najważniejsze. 95,3 dziś zobaczyłam na wadze. Niestety dopadły mnie niespodziewane trudności. To znaczy część spodziewana, a część nie. W weekend ozonowałam mieszkanie po panleukopenii - kocim wirusie, który miałam u siebie w grudniu (bez ozonowania ten wirus potrafi przetrwać rok a nawet dłużej), a chcę w maju-czerwcu wziąć kociątka na dom tymczasowy i musiałam się pozbyć dziada. Więc mieszkałam przez weekend u koleżanki. Diety pilnowałam, ale z ćwiczeniami było trudno.

A gdy wróciłam do domu w poniedziałek, dopadła mnie angina :( Tak więc już przez trzy dni walczę z silnym bólem gardła. Była też gorączka. Oczywiście nie ma jak ćwiczyć przy chorobie. Mam nadzieję, że od poniedziałku forma wróci. Ale dobrze się odżywiam i widać to na wadze :) Pozdrowionka dla Was! :) Troszkę chłodna ta majówka, prawda? 

25 kwietnia 2019 , Komentarze (6)

Dziś wszystko udało mi się zrobić według planu. I czuję się psychicznie zdecydowanie lepiej. Bo to, jak się czułam do tej pory, to może nawet lepiej nie wspominać... 

Rano poszłam na kijki na pół godziny. Była 7.30. Troszkę nudno było chodzić wokół osiedla, ale jak daleko zdoła się dojść w 15 minut, aby przez następne 15 wracać? Docelowo chciałabym też jeździć rano prawdziwym rowerem, ale najpierw muszę go skądś wytrzasnąć... Może uda mi się pożyczyć od koleżanki, bo teraz za bardzo nie mam kasy na kupno, nawet używanego...

Wypite dziś 3 litry wody. Lekko gazowana lekko wchodzi ;)

I zjedzone wg diety Paleo. Zamówiłam sobie catering dietetyczny na dobry początek, na razie na dwa tygodnie bez weekendów... I zobaczymy, jakie będą efekty po tych 14 dniach... Jadłam wszystko tak, jak przykazano, a wieczorem ugotowałam sobie dodatkowe dwa jaja, bo po prostu byłam głodna. A przecież nie powinno się chodzić głodnym. 

Wieczorem jeszcze pół godziny rowerka stacjonarnego. Ranyyy, ale mnie pupa bolała!

Kurczę, oby tak udało się utrzymać aż do osiągnięcia wagi 60 kg... Marzę o tym, i tym razem nie odpuszczę! 

A! Co do wagi jeszcze... Napisałam na pasku, że ważę 97 kilo. Ale prawda jest taka, że to jest waga z początku kwietnia, a ja zwyczajnie nie mam odwagi się zważyć, zwłaszcza po świętach i po tym, jak czuję, że wszystkie ubrania są za ciasne. Cholerkaaaa... Poczekajcie, zważę się za równo 2 tygodnie, ok? Dobrej nocki!

24 kwietnia 2019 , Komentarze (8)

Jutro od rana zaczynam moją walkę o siebie. Dość już tego przytłaczającego tłuszczu! Dość sadła. Wiem, że będzie ciężko. WIem, że będą chwile zwątpienia. Ale po prostu nie mogę tak dłużej! Mówię dość! Dlaczego ja mam być porażką? Dlaczego to mnie ma się nie udać życie??? O nie, nie, nie. Starczy Nie mam zamiaru się poddać. Nie ważne, ile razy upadałam. Dziś mam zamiar ostatecznie stanąć na nogi. Nie wiem, ile czasu mi to zajmie, lecz każdego dnia chcę walczyć. Ze sobą. Ze swoimi słabościami. Bo tak dużej nie będzie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.