Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DIETA SB DZIEŃ 16/100' 23 DNI DO CELU


[Po dokładnym obliczeniu ile jeszcze dni do 1 września, zmodyfikowałam moje dni do celu xD]

Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, przede wszystkim był długi! Wstałam wcześniej niż zwykle, tj. o 7:45. Ponieważ znowu jestem u rodziców Arka, nie chcę wstawać jakoś superpóźno, żeby nie okazać się jakimś totalnym leniem. Chociaż i tak trochę na to wychodzi :D tzn. przynajmniej pod tym względem, bo ogólnie mama Arka stawia mu mnie wielokrotnie za przykład jeśli chodzi o pracowitość. 

Never mind :P 

W każdym razie mogę powiedzieć, że o ćwiczeniach rano po prostu ZAPOMNIAŁAM, bo od razu wzięli mnie na przejażdżkę do pobliskiego miasteczka na zakupy i sprawunki. A jak wróciliśmy, to już mi się odechciało :P

Miałam doła w pewnym momencie, bo mama dzwoniła no i pytała co tam słychać, że myśli o nas i żebyśmy dzwoniły jak tylko będzie nam źle w jakikolwiek sposób. Ale, tak jak powiedziałam Arkowi, co mi z tego, że do niej zadzwonię? Rozpłaczę się jej do słuchawki i poproszę, żeby wróciła do domu? 

Wstyd mi trochę, wiecie? No bo jestem już dorosła i w ogóle, uważałam, że naprawdę mam grubą skórę i twardy tyłek, bo naprawdę już trochę dostałam od życia, każdy kto zna moje losy, potwierdzi Wam to, a jednak ta wyprowadzka mamy mnie bardzo wytrąciła z równowagi no i nie będę ukrywać, że wystarczy jakaś pierdoła czasami, żebym się rozpłakała. 

Ale nic. Nie ma lekko.

Dzisiejszy dzień:

Śniadanie: granulowane płatki owsiane (Biedronka wita Was xD) z mlekiem (wiejskim, wiejskim...)

Przekąska: 2 kawałki arbuza (jupiii!!)

Obiad: grillowana noga kurczaka, surówka z pomidora, ogórka i cebuli

Przekąska: znów arbuz!

Kolacja: pół kromki chleba, 2 małe kawałki wędzonego łososia, kilka kosteczek fety, 2 grube plastry mozarelli, kilka plasterków pomidora i ogórka

Wieczorem: Chodakowska skalpel (niecały, wkurzyłam się) + ABS wg. Gacki :D (który mi się podoba, nawiasem :)) 

Ważyłam się dzisiaj, 57,3. Czyli waga stoi. Ach, te momenty, kiedy waga stoi... Teraz mogłabym sobie wejść na blogi tych, którym mówiłam: "Nie poddawaj się!... Będzie lepiej!... Waga pójdzie w dół jak tylko będziesz walczyć..." I tak dalej, sratatata. A teraz wiem, jak to jest TRUDNO. CHOLERNIE TRUDNO.

Ale walczę. Nie poddaję się. Staram się, chociaż mi trudno, nie widząc prawie efektów. Bo Arek mówi, że widzi, ja NIE. 

No to tyle. Jutro rano też świata nie zawojuję, ale wieczorem może nawet spróbuję Killera Chodakowskiej...

Trzymajcie kciuki! 

:*

PS W przyszłym tygodniu 56 to MUUUUUUUUUUUSSSSSSS!!!!!!!!!

  • Lovelly

    Lovelly

    10 sierpnia 2014, 08:31

    Super kochana, że rodzice chłopaka są dla Ciebie tacy wspaniali, a chłopak dba o Ciebie i jesteście pewnie mega szczęśliwi! Oby do końca!:* wiem ze Ci ciężko, ale czasem zdecydowanie lepiej z siebie wszystko wyrzucić niż trzymać to w sobie:( wierzę że będzie dobrze, a waga stoi bo jak nie mamy nadwagi to ciężej ja zbić. Niedługo znowu zacznie spadać:*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.