Mam tak beznadziejny nastrój, że nie chce mi się ani dodawać notki, ani kląć. Czuję się gruba, zjadłam 40 min temu kolację a jeszcze wcześniej podjadłam makaron (nawet nie pełnoziarnisty!). Poza tym wróciłam z jednego domu żałoby i wkurzania się do drugiego domu w którym panuje przygnębienie i jest człowiek, który mnie wkurwia. Kolorowo po prostu.
Nie czuję, że w ogóle kiedykolwiek moge być szczupła, taka prawda.
Nie ćwiczyłam nawet dzisiaj, rzygać mi się chce na to wszystko. Arek chudnie i jest cały czas najedzony a ja walczę ze sobą, ćwiczę i huj z tego.
Widac jednak chce mi się kląć, więc może jednak stąd ucieknę póki czas.
Pa.