Nie mam pomyslu na tytul. Waga 79,3kg dzis rano. Maly ubytek ale jest. Wczesniej pisalam ze mam poczatkowo 79,2kg ale tego samego dnia baterie wymienilam w wadze i dzien pozniej zobaczylam 81,1kg Nie bylo to dla mnie zbyt mile, chyba dla nikogo nie jest. Nie moglam uwierzyc ze doszlam do takiej wagi. A zawsze mnie dziwilo jak osoby skarjnie otyle dopuszczaja sie do takiej wagi jaka maja. Ale widac nic w tym trudnego. Ja sobie pozwolalam na wszystko przez ostatnie kilka miesiacy i wyszlo ze przytylam prawie 10kg.
A najsmutniejsze jest to ze nie moge sie zmobilizowac do zmienienia tego faktu. To znaczy chce schudnac ale nie robie cwiczen, jem co chce i waga jest jaka jest. Ostatnio troche spadlo bo jem mniej jak bylam w Polsce, ale od tego momentu duzych spadkow nie ma.
Moj maz mnie wspiera, zacheca do cwiczen a ja co? Udaje ze jestem zmeczona po pracy, ze mi sie nie chce, ze kasy nie ma.... duzo wymowek mam.
Chyba juz nigdy nie osiagne tego co chce, pozostane gruba i beznadziejna.