Nareszcie piątek. Dziś wraca moja dziecina. Będę się nią cieszyć do wtorku. We wtorek znów wyjazd.
Dzisiejsza noc minęla bez niespodzianek typu telefony alarmowe...trochę się bałam tych ostrzeżeń o burzach i wichurach. Pościągałam z parapetu surfinie (i bez burzy są nędzne) tak na wszelki wypadek. Ranek jak zwykle szary, pochmurny, zimny. Do pracy wychodze w polarze...Kto to widział, żeby w lipcu w polarze chodzić?! Ja cierpię na totalne zmrożenie, ciągle mi zimno, juz dłużej nie wytrzymam...Chcę upałów !!
Weekend się zapowiada bardzo fajnie, bo :
1. jutro odbieramy mapki od geodety, jedziemy na swoje włości. Dawno tam nie byłam, już nawet nie pamietam jak ta działka wygląda. Teraz do architekta po zmiany i wystepujemy o pozwolenie. I od tego momentu zaczną się pewnie schody...
2. jutro impreza u znajomych a u nich zawsze jest super żarcie. Nareszcie wyjdę do ludzi !
3. żuzelek w niedzielę. Nie chce mi się, bo jak zobaczyłam wyczyny Stali na torze w Lesznie, to słabo mi się robi...Fakt, tor w Lesznie był okrutny ale to nikogo nie usprawiedliwia. Dali dupy i tyle. Teraz przyjeżdża Tarnów, oni są mocni. Nie wiem czy chcę oglądać to przedstawienie...no ale karnet zobowiązuje. Pewnie będę kląć w sześciopaku lub więcej.
Co do wege, postanowienie mocne. Co prawda nie mam nadziei, że waga drgnie (pewnie nawet gdybym pościła 40 dni to i tak waga pokazałaby to samo....nie wiem co się dzieje) ale przynajmniej zrobię coś dla siebie. Ta myśl kiełkowała u mnie juz dostatecznie długo. Czas sprawdzić, czy już dojrzałam do wege. Nie mam jeszcze koncepcji co do obiadów...nie wolno mi jeść soi, tofu w gorzowie też nie do zdobycia, kalafiory i brokuły moge ale ostrożnie... Pozostaje sałata, pomidory, ogórki...Macie jakieś sugestie, koncepcje?
Moje dzisiejsze żarcie w obrazkach :
I -owsianka słoikowa
II - mało oryginalnie, bez polotu - banan, brzoskwinia, jogurt
lunch i obiad w jednym - wariacje nt fritaty : ziemniaczki, papryka, pomidor, filet, szczypiorek, zapieczone z jajkami
kolacja - odpuszkowana ryba i warzywka, herbata owocowa
Miłego weekendu ! Sobie życzę 28 stopni Celsjusza i słonka !
Pajączek.
majarzena
20 lipca 2012, 11:11mniam, mniam. Bez miesa da sie zyc, ja czasmi lykne piers z kurczaka i rybke, ale przez pietnascie lat bylam niemiesozerna calkowicie. Duzo rzeczy mozesz zrobic ze szpinaku, wykorzystaj sery i warzywa. obiad niekonicznie musi byc cieply, ja czasmi robie sobie krem z brokulow lub kalafiora, a pozniej zagryze to surowymi warzywami z porcja bilego sera. Mniej roboty:)
blackdevil
20 lipca 2012, 10:52pysznie wygląda ta fritata :-) powodzenia i miłego dnia życzę.