- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
W dzisiejszym artykule wcielimy się w rolę dietetycznych “Pogromców Mitów” i raz na zawsze rozprawimy się z nieprawdziwymi, żywieniowymi stereotypami. Ile maksymalnie kalorii powinna mieć skuteczna dieta? O co chodzi z produktami light? Czy dziecko pulchne to faktycznie dziecko zdrowe? Zapraszamy do lektury!
Internet otworzył przed nami świat niedostępnych wcześniej możliwości, ale stał się jednocześnie bardzo podatnym gruntem do krzewienia fałszywych informacji, w tym powielania żywieniowych mitów. O ile część z nich jest niegroźna, jak na przykład takie, żeby broń Boże nie łączyć herbaty z cytryną, o tyle niestety coraz trudniej zweryfikować te, które mogą nam poważnie zaszkodzić. Poprosiliśmy o pomoc naszych dietetyków i dzisiaj weryfikujemy kilka najbardziej popularnych mitów dietetycznych!
Zaczniemy od jednego z najbardziej sympatycznych mitów, często powtarzanego przez...nasze mamy :) Spożywanie posiłków po godzinie 18:00 ma rzekomo prowadzić do odkładania się tkanki tłuszczowej i gorszej jakości snu.
A jak jest naprawdę? Na pewno zjedzenie ciężkiego i kalorycznego posiłku zaraz przed pójściem do spania może negatywnie przełożyć się na jakość naszego snu - mówiąc krótko jest to raczej kiepski pomysł. Natomiast nie ma żadnych prawdziwych przesłanek, żeby na sztywno trzymać się mitycznej godziny 18:00. Na dobrą sprawę pora zjedzenia ostatniego posiłku jest kwestią mocno indywidualną i powinna być dopasowana do Twojego rozkładu dnia.
My serdecznie polecamy stosowanie się do tego schematu:
Jak sami widzicie, może się zdarzyć, że w Waszym przypadku i tak mityczna godzina 18:00 będzie oznaczać ostatnią wizytę w kuchni, ale nie traktujmy tego jako reguły :)
W idealnym świecie tak właśnie by było. Niestety prawda jest taka, że pod hasłem “light” producenci najczęściej ukrywają jedynie obniżoną zawartość tłuszczu lub zastąpienie cukru substancjami słodzącymi. Unijne normy określają co prawda, że produkty “light” powinny charakteryzować się także o 30% niższą wartością kaloryczną od ich wersji tradycyjnych, ale przez to konsumenci często wpadają w pułapkę i pozwalają sobie na dużo większe porcje.
Kolejną pułapką, zastawioną przez niezwykle kreatywnych producentów, jest alternatywne, kojarzone ze zdrowiem nazewnictwo. I tak, na sklepowych półkach, od lat pojawia się coraz więcej produktów okraszonych hasłami “slim”, “fit”, “sport”, “fitness” czy “zero”, które już żadnym unijnym normom nie podlegają.
Wracając jednak do produktów “light” - obniżona wartość kaloryczna jest bez wątpienia zaletą, ale wraz z nią najczęściej spada także ilość ważnych składników odżywczych. Zmniejszenie ilości tłuszczu jednocześnie wpływa na zmniejszenie zawartości rozpuszczalnych w nim substancji, w tym witamin A, D, E i K. Aby zachować podobne właściwości produktu, dodaje się do niego sporo chemicznych substancji, polepszających smak, nadających kolor i utrzymujących prawidłową strukturę produktu.
Trudno więc przyznać, że produkty “light” należą do zdrowych. Aby nie wpaść w pułapkę polecamy przyjrzeć się każdemu z nich indywidualnie, a pomoże Wam na pewno świetny artykuł od Amandy: https://vitalia.pl/7-wskazówek-jak-czytać-etykiety
Ten mit należy do najbardziej niebezpiecznych. Po pierwsze, i będziemy do tego wracać przy każdej możliwej okazji, 1000 kcal dla większości osób to kaloryczność poniżej podstawowego dziennego zapotrzebowania (dokładnie poniżej PPM - podstawowej przemiany materii).
Obliczając dla siebie podaż energii bierzemy pod uwagę wiek, płeć, masę ciała, wzrost, aktywność fizyczną i preferowane tempo chudnięcia. Pozwala nam to oszacować jaką ilość kalorii musimy dziennie spożyć, aby dostarczyć swojemu organizmowi odpowiednią podaż energii do prawidłowego funkcjonowania. Możemy też skorzystać z pomocy kalkulatora: https://vitalia.pl/kalkulator-zapotrzebowania-kalorycznego.
Dieta głodówkowa, bo o takiej mówimy w przypadku kaloryczności na poziomie 1000 kcal i mniej, prowadzi nie tylko do obniżenia tempa metabolizmu. Może powodować także bóle brzucha, męczący, uporczywy głód, trudności z koncentracją, zaburzenia nastroju czy efekt jojo. Niedobór witamin i składników może prowadzić także do licznych komplikacji zdrowotnych, a spadek odporności, wypadanie włosów, łamliwość paznokci, problemy skórne, utrata masy mięśniowej, ryzyko omdleń i kwasica ketonowa to tylko kilka z nich.
Szerzej o ryzykach, jakie niesie ze sobą drastyczne cięcie kalorii napisała Patrycja Koczaska tutaj: https://vitalia.pl/10-razy-nie-dla-głodowych-diet.
Oczywiście to nieprawda - tyjemy od nadmiaru spożytych kalorii, a nie od jedzenia konkretnych produktów. Kochasz makaron i stanowi istotny element Twojego jadłospisu? Możesz spożywać go codziennie, dopóki będziesz trzymać się odpowiedniej ilości kalorii w ciągu dnia.
A ziemniaczki? Ponad 80% ziemniaka stanowi woda, zawiera on witaminy z grupy B i witaminę C, do tego nie zawiera tłuszczów i jest mało kaloryczny - dwie średniej wielkości bulwy to zaledwie 60-70 kcal. Ich kaloryczność najczęściej podnoszą sosy, okrasa czy tłuszczyk po smażeniu. Najlepiej po prostu spożywać te gotowane na parze lub klasycznie. To samo tyczy się chleba i ryżu - wybierajmy rozsądne ilości i zdrowsze alternatywy. Pieczywo pełnoziarniste i brązowy ryż są nie tylko lepsze pod względem wartości odżywczych, ale nierzadko też smaczniejsze.
Ten mit o tuczących ziemniakach wziął się przede wszystkim z powodu demonizowania obecności węglowodanów w skutecznej diecie redukcyjnej. Jednak dobre węglowodany, złożone, stanowią podstawę zrównoważonej diety (takiej, jaką proponujemy na Vitalii) i pełnią ważną rolę w prawidłowym funkcjonowaniu naszego organizmu. Zawierają dużo błonnika oraz najważniejsze składniki wspomagające metabolizm, pozwalają także utrzymać poziom glukozy na stałym poziomie.
Ten mit, powtarzany w polskich domach od pokoleń, może wydawać się nawet trochę śmieszny, ale przy obecnej pladze otyłości wśród dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym wymaga jednoznacznej weryfikacji. Podejrzewamy, że początkowo dotyczył on bardzo małych dzieci, u których faktycznie pulchniejsze kształty są naturalne i przeważnie faktycznie świadczą o dobrej kondycji malucha.
Niestety w kontekście starszaków statystyki są przerażające. W 2019 roku aż 14 milionów dzieci w Unii Europejskiej miało nadwagę, w tym 3 miliony było otyłych. Te liczby rosną w zastraszającym tempie, według Najwyższej Izby Kontroli w Polsce aż 22% uczniów waży za dużo, a liczba ta wzrosła o 5% zaledwie w ciągu ostatnich 4 lat.
Dzieci przeważnie nie są otyłe z przyczyn “naturalnych”, genetycznych czy dlatego, że “są na lekach”. Przyczyną zwiększonej masy ciała jest najczęściej dodatni bilans energetyczny, związany z nadmiernym jedzeniem i brakiem aktywności fizycznej.
Ten bardzo istotny temat poruszyliśmy na kartach naszego e-booka, w którym dietetycy odpowiadają na na najważniejsze pytania dotyczące przyszłości naszych dzieci. Ze spisem treści i całą listą zagadnień możecie zapoznać się tutaj: https://vitalia.pl/ebook-kazdy-kes-ma-sens.
Spotkaliście się z którymś z powyższych mitów wcześniej? Koniecznie dajcie znać, czy podoba Wam się taka formuła, podrzucajcie też kolejne mity, które Waszym zdaniem powinniśmy zweryfikować ;)
Komentarze
Chelsie
12 listopada 2020, 22:45
Uwielbiam ziemniaczki pod kazda postacia a pierozki z farszem ziemniaczanym i serem no i oczywiscie cebulka sa najlepsze.
marlenkaaa98
14 października 2020, 18:05
Osobiście schudłam dzięki regularnym ćwiczeniom i temu - https://bit.ly/3j09Qye Mam nadzieję, że Wam również pomoże. Pozdrawiam Marlena
Użytkownik4177809
5 września 2020, 11:34
A ja lubię i ziemniaki i w ogóle nie wyobrażam sobie diety bez węglowodanów. Chociaż staram się też wybierać te całkiem uznane za zdrowe, stąd wcinam także dużo kasz i różne mieszanki (np. Rice&More). Generalnie dla mnie węgle to źródło energii i nigdy nie mogłabym być na diecie bez lub niskowęglowodanowej.
EmilkaRafal
2 września 2020, 11:45
Super artykuł! Zdziwiłam się jak w mojej diecie chciałam wymienić makaron na ziemniaki i okazało sie, że ziemniaków mogę zjeść więcej... Jestem na dietach (różnych) od zawsze... Vitalia to jedyna rozsądna dieta i skuteczna dla mnie... Ziemniaki są naszą "potrawa narodowa". Jesteśmy do nich przyzwyczajani od maleńkości... Jak przechodziłam na dietę i musiałam ich nie jeść... To jak miałam chwilę słabości to najchętniej kompalabym się w piure czy plackach ziemniaczanych... Dziękuję Wam bardzo za ten artykuł i obalenie mitów !!!
mkuklinski
4 września 2020, 09:58
EmilkaRafal, super, dziękujemy za miłe słowa :)