Temat: Nienawidzę ćwiczyć

Dotarło do mnie, że nienawidzę tego robić i nigdy, ale to nigdy nie lubiłam wysiłku fizycznego. Jak byłam nastolatką, chciałam chodzić na szkółkę pływacką, bo chociaż nie byłam w tym wybitnie dobra, to sprawiało mi to przyjemność. Chciałam wtedy także spróbować jeździć na nartach, bo była jednodniowa wycieczka w góry na stok. Możliwość była, ale pieniędzy brak, w domu nie przelewało się, a ja też nie chciałam wyciągać od matki pieniędzy, bo brakowało wtedy nawet na jedzenie. Nigdy nie byłam aktywna fizycznie i do pewnego wieku utrzymywałam szczupłą sylwetkę, ale potem zaczęły się problemy, także zdrowotne, branie silnych leków i przytyłam. 

Wiem, że powinnam ćwiczyć dla zdrowia, kondycji, żeby lepiej się poczuć, mieć lepsze samopoczucie, ale po prostu nie umiem. Leżę na tej macie i tylko myślę, po co ja to robię, po co się męczę, mam dość, nie mam sił. Myślę, że dieta przychodzi mi nieco łatwiej, ale jednak lubię dobrze zjeść i gdybym była szczupła to nie zaprzątałabym sobie w ogóle takimi sprawami głowy. Jednak wiem gdzieś tam z tyłu głowy, że ruszać się trzeba dla zdrowia, sprawności. Bez ruchu ciężko bedzie mi schudnąć, chyba, że na głodowych porcjach. A nie odpuszczę odchudzania, bo wyglądam fatalnie i nie akceptuje swojego zaniedbanego wyglądu. Czy ktoś był w podobnej sytuacji, ale pomimo to polubił ćwiczyć?

Dodam, że wielokrotnie zapisywałam się na jogę, fitness, siłownie i po tygodniu zaprzestawałam chodzenia na zajęcia, bo po prostu nienawidzę ćwiczyć. Teraz z obecną nadwagą to ja się wstydzę wychodzić na siłownie i znając siebie, szybko odpuszczę. Mam pracę fizyczną, więc jedynie w pracy mam ruch, czasami zapierdziel dosłownie i myślę, że jest mi to potrzebne. Ale to jest praca, a w domu czy na fitnessie za chwilę przestanę ćwiczyć. Było tak wiele razy. Wychodzi na to, że jestem skończonym leniem i jest to dla mnie kolejna porażka życiowa, tym bardziej, że wszędzie promuje się zdrowy styl życia, a ja nawet 15 minut nie umiem wytrwać na macie. Jest dla mnie jakaś rada? Myślałam, że zaprzyjaźnie się z matą i codziennie będę ja wyciagać i ćwiczyć chociaż kilka minut, aż przestanie być to dla mnie udręką. Pytanie, co jeśli nic to nie pomoże i nie polubię nigdy ćwiczeń? Może jednak lepiej jeść mniej i chudnąć bez sportu? Co myślicie? 

Mówisz, że pływanie sprawiało ci przyjemność. Może spróbuj do tego wrócić?

moze poszukać sportu ktory ci odpowiada? na pewno to zajmie ci troche czasu i pieniedzy ale warto :)

z tego co tu piszesz odpuscilabym sobie już siłownię i fitness, a pomyslalabym o zajęciach druzynowych. Probowalas tego? Może po prostu lepiej się umówić na siatkę, kosza, tenisa z kimś niż samemu cwiczyc na tej macie? Może brakuje Ci w tym interakcji z drugim człowiekiem i w tym tkwi problem? :)  Probowalas już? :) No i może warto wrócić do tego pływania? ;)

Nie trzeba być na głodowych porcjach żeby schudnąć nie ćwicząc. Na przykład dobry dietetyk umie ustalić proporcje diety tak przy różnych schorzeniach i osobach które się nie ruszają żeby jeść normalne porcje i nie być głodnym i oczywiście kaloryczność powyżej PPM. 

Jak nie chcesz uprawiać żadnego sportu to przynajmniej spróbuj być aktywna w ciągu dnia. Nie bieganie, ale duża ilość spacerów, tak żeby nie być w trybie siedzącym cały czas. Nic nie lubisz, naprawdę? Nawet rower, np. zainwestować w stacjonarny żeby włączyć sobie serial i chwile dziennie pojeździć?

Wróć do pływania skoro to sprawiało ci przyjemność, nie ma coś się męczyć czymś czego nie lubisz.  Ja nie lubię pływać i dlatego chodzę na siłownię, jeżdżę na rowerze, konno bo to lubię. 

Skoro 15 minut to dla Ciebie już długo, to zrób w domu kalistenikę lub jakieś interwały. Tego rodzaju ruch może trwać nawet 10 minut, a daje czasem więcej niż 1h zwykłego fitnessu. 

Ja swego czasu robiła po 3 serie pompek damskich, przysiadów sumo z obciążeniem (np. butelka wody) oraz brzuszki i unoszenie bioder. Całość mieściła się maksymalnie w 20 minutach.

PS.Chudnięcie bez sportu robi z Ciebie momentalnie skinny fat, chudnięcie z cardio też ale nie w takim stopniu, jedynie ćwiczenia siłowe przed tym chronią.

Pasek wagi

Być może aktywności o których piszesz nie są dla Ciebie. Skoro mnóstwo osób chodzi na fitness i siłownie Tobie się wydaje, że się w tym odnajdziesz. Niekoniecznie tak musi być. Osobiście nie lubię zajęć grupowych, więc dla mnie z góry to odpada :(. Muszę sama sobie nadać rytm ćwiczeń. Dla mnie idelanym rozwiązaniem jest bieganie i rower. Znajdź to co sprawia Ci przyjemność :). 

Pasek wagi

Najwidoczniej silownia nie jest dla Ciebie. Wykup karnet na basen zamiast placic za meczarnie na silowni. Nie kazdy musi to lubic.

Pasek wagi

Mam dokładnie tak samo. Nienawidzę ćwiczyć, ale ćwiczę. Na to nic się nie da poradzić, ja osobiście nie wierzę w historie o nagłej miłości do fitnessu gdy całe życie się go nie lubiło. Trzeba spiąć poślady, spojrzeć na swoje wałeczki i odpalić filmik z ćwiczeniami. Mogę tylko kilka rad wrzucić, które sprawią, że będzie trochę łatwiej, ale na pewno nie łatwo i przyjemnie. Po pierwsze, nie chodzę na siłownię, bo cały dojazd do niej to dla mnie strata czasu, ćwiczę w domu, jesz szybciej i szybciej jest już po. Po drugie, wybieram krótkie programy, żeby mieć to z głowy jak najszybciej - ostatnio romansuję z Jillian Michaels i jej 30 Day Shred - 27 minut i po krzyku. Po trzecie zaczynałam od spokojniejszych ćwiczeń - joga albo Callanetics, żeby zacząć. Zwłaszcza jogę polecam dla Ciebie. No i dla pocieszenia mogę Ci powiedzieć, że po kilku treningach robi się trochę łatwiej, jak człowiek wpada w rytm. Mnie też pomaga chwalenie się każdym treningiem tu na Vitalii i liczenie kiedy spaliłam ile kalorii, taki mały motywator. Życzę powodzenia :)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.