Temat: jakie są korzyści dla kobiet z posiadania dziecka?

Niestety, ale w tej chwili nie rozumiem, jakie korzyści mają kobiety, jeśli chodzi o rodzicielstwo. Oddajemy nasze ciała, naszą karierę, nasze hobby, naszą wolność i kończymy na tym, że zostajemy zdradzone (badania potwierdzają, że mężowie najczęściej zdradzają żony, gdy te są w ciąży) i nosimy dziecko jakiegoś dupka.

Plus lata braku snu, zero osobistej przestrzeni i czasu dla siebie, podczas gdy społeczeństwo ocenia każdy twój ruch, jak zawsze, ale jeszcze intensywniej.

Zapytałam mojej mamy o korzyści i nie znalazła żadnych, powiedziała tylko, że tego nie ocenia się w kwestii korzyści. Zapytałam tatę i powiedział, że nigdy nie byłby w stanie namówić żadnej kobiety do posiadania dzieci, bo to jest (dla kobiet) gigantyczne poświęcenie, a sam gdyby był kobietą to nie zdobyłby się na to. Mój chłopak uważa, że to po prostu cudowne móc uczyć życia, pokazywać świat, ale wiadomo, on patrzy z męskiej perspektywy, gdy mówię mu o swoich obawach (brak czasu dla siebie, niemożność rozwoju w pracy, uzależnienie finansowe od męża itp.) on uważa, że wyolbrzymiam i widzę tylko negatywy. Ja mam się za realistkę. Mam mnóstwo zainteresowań, mam świetną pracę, lubię sport, podróże, naukę. I bardzo lubię dzieci, zawsze miałam z tyłu głowy wizję wesołych wieczorów z dziećmi grając w scrabble, ale wiem też, że wizje swoje a życie swoje. 


Jak to jest? Czemu macie dzieci? Co musiałyście poświęcić żeby je wychować?

.Daga. napisał(a):

Wilena napisał(a):

Jedno mnie jeszcze zastanawia. Skoro mają być korzyści, to w jaki sposób te korzyści są mierzone? Jak moi rodzice chodzili na wywiadówki, a ja chodzę załatwiać ich sprawy urzędowe, to jest to dla nich korzystne, czy nie? Nie widziałam, żeby moja mama robiła podsumowanie na zasadzie "no Wilenko, jeszcze 15 godzin w urzędach i mi się zacznie opłacać, że Cię mam". Tata też jak mu przywożę w niedzielę rosół i ciasto to raczej mi mówi, że dziękuje i mi bardzo dobre wyszło, a nie że "jeszcze x litrów zupy i x kawałków ciasta i nam się zacznie z matką to rodzicielstwo kalkulować" :D 

Dla wielu 500+ jest wystarczająca korzyścią ?.

Znasz fizycznie kogos, kto sobie zrobil dziecko, bo dostanie 500+?

Dziękuję wszystkim za opinie, swoje historie i uczciwe przedstawianie sprawy. Dziękuję za te wpisy podobne do moich i również za te różne. Nie wiem nadal jaką podejmę decyzję. Pewnie będę jeszcze męczyć wszystkie kobiety w moim otoczeniu ;) Dla niektórych to naturalne, że mają dzieci, dla innych niekoniecznie. Najważniejsze, żebym ja przekonała samą siebie, żebym nie była pod presją rodziny, społeczeństwa, czy "natury" ;) pozdrawiam :)

Gracja2022 napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Gracja2022 napisał(a):

Cyrica napisał(a):

No dobra, jeśli niektórym wydaje się dziwne niekalkulowanie w kwestii posiadania dzieci. To proste pytanie. Chcecie mieć matkę? I nie, zupełnie bez znaczenia w tym momencie procesu myślowego, czy czyjaś matka jest ok, czy nie jest ok, po prostu matkę. Niespecjalnie się o tym na co dzień myśli, prawda? Matka jest czymś naturalnym w życiu człowieka, w kategoriach korzyści się jej nie rozpatruje. Podobnie jest z dziećmi. Się je ma i nie zastanawia się człowiek po co mu to. Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, to do tego akurat mogą byc konkretne przesłanki i powody, natomiast ciągłość gatunku jest sprawą na tyle biologiczną, że sie powodów do posiadania nie szuka. Można racjonalizować, ale to zazwyczaj głupio brzmi. 

Póki co matki nie da się nie mieć (w znaczeniu biologicznym, może kiedyś będą ludzie w 100% z laboratoriów) a dzieci jednak można nie mieć. Jest to decyzja, świadoma lub mniej, odpowiedzialna bądź lekkomyślna, ale decyzja. Nawet niektóre ptaki (gęsi) często rezygnują z posiadania dzieci przez kilka sezonów, jeśli akurat mają takie widzimisię. 

Czytałam kiedyś wywiad z Diane Keaton, które zaadoptowała dzieci po 50 r.ż. i zapytano ją, czemu tak późno zdecydowała się na dzieci, ona na to odpowiedziała, że zbyt dobrze się bawiła w roli córki. Chyba coś w tym jest. Poza tym jeśli ktoś tak inteligentny jak Yuval Harari mówi, że nie decyduje się na dzieci, bo wyjaśnianie im świata przerasta jego możliwości, to trudno nie mieć wątpliwości co do siebie.

a powiedziałam, że brzmi głupio  :D

dobrze, żeby pan Harari dalej zajmował się swoją wąską specjalizacją, bo gdyby cokolwiek miało od niego zależeć, to wedle tej filozofii na ziemi nie byłoby żadnego życia. 

i bardzo mi sie podoba kiedy mówisz, że decyzją jest to, że dzieci można nie mieć, a nie, że można je mieć. Bo biologicznie gatunki trwaja poprzez wydawanie potomstwa, bez zastanawiania sie nad korzyściami. Są narzedzia, które pomagają ten fakt uczynić przyjemnym, po ludzku to sie nazywa miłość, ale nie wiem tak naprawde czym jest ;) 

Akurat to zdanie o decyzji w mojej głowie dotyczyło posiadania dzieci (skrót myślowy). Zdanie poprzednie o nieposiadaniu dzieci, dotyczy Twojego opisu o posiadaniu matki, nie da się tego uniknąć, matkę biologiczną się ma i już. Dzieci da się uniknąć ;)

Ale jednak ludzie nie podejmują decyzji o posiadaniu dziecka "żeby gatunek przetrwał", chyba nikt nie ma takiego globalnego podejścia decydując się na dziecko lub dwa. Może oprócz tego ginekologa, który "leczył" bezpłodność wykonując kobietom inseminację własnej spermy i ma ponad 90 dzieci ;) 

no własnie, nie podejmują żeby mieć, po prostu mają. Podejmuja najwyżej żeby nie mieć, albo kiedy miec. 

No bo sie rodzicielstwa nie rozpatruje w kategoriach korzysci i strat. Kiedys trafilam na cytat, ze dzieci to milosc, ktora stala sie widzialna i ja sie pod niem podpisuje obiema rekami. Ale ja od zawsze pragnelam miec dzieci i wiedzialam, ze nawet jak nie uda mi sie znalesc dobrego partnera, to zdecyduje sie na adopcje, bo o ile wyobrazalam sobie zycie singla, tak totalnie nie potrafilam wyobrazic sobie siebie bez dzieci.


Ale ja wychodze z zalozenia, ze dzieci sa do kochania, a nie do tego, ze ja cos mam zyskac na ich posiadaniu:)


Czy cos stracilam? Absolutnie nie. Ale tez mialam szczescie i zdaje sobie z tego sprawe. Bo od poczatku cora przesypiala cale noce i byla (zreszta jest dotad) bardzo zdrowym dzieckiem. Figure po ciazy mialam najlepsza w zyciu i cora miala w tym duzy udzial, bo dlugie godziny spedzalysmy w ruchu i na swiezym powietrzu, co nie ukrywiam, obie bardzo lubilysmy. Pojawienie sie cory tez zmotywowalo mnie do kilku odwaznych zawodowych zmian (na ktore w innych okolicznosciach bym sie nie zdecydowala), co sprawilo, ze moje zycie zawodowe nabralo tempa. Wrocilam do pracy po roku i ani przez chwile nie bylam finansowa zalezna od meza. Moj maz tez bardzo aktywnie uczestniczy zarowno w wychowaniu, jak i w domowych obowiazkach oraz wspiera moj zawodowy rozwoj.


No ale jak ktos nie chce miec dzieci, to szanuje jego decyzje i nie namawiam:)

Myślę podobnie jak Ty. A co do "korzyści", to chyba po prostu spełnienie swojej egoistycznej zachcianki przekazania swoich (często wcale nie tak świetnych) genów ;-) 

korzysci slodyczowe, ktoś z odwiedzających zawsze przyniesie córce jakieś pyszności, a ona się nimi chętnie dzieli

Wielbiona napisał(a):

marze o tym by mieć dziecko. W dupie mam "korzyści", czy wady,nie mam dzieci bo chciałabym by mój facet też chciał mieć dzieci, bo to, że ja chcę nie usprawiedliwia mnie do zmuszania kogoś. A dziecko chciałabym mieć po prostu, czuję instynkt, wiem, że byłabym dobra mamą, i wiem, że jestem w stanie poświęcić swoją pracę "karierę" :) i wiem, że posiadanie dziecka nie równa się straceniu znajomości, bo mam mnóstwo znajomych z potomstwem którzy spotykają się z nami, wręcz jest weselnej jak i te dzieci ze sobą zabierają.

A partner liczy się z tym, że chcesz? Wypada dojść do jakiegoś kompromisu bo jednak kobiety mają ograniczony czas w temacie.

Pasek wagi

Gracja2022 napisał(a):

Niestety, ale w tej chwili nie rozumiem, jakie korzyści mają kobiety, jeśli chodzi o rodzicielstwo. Oddajemy nasze ciała, naszą karierę, nasze hobby, naszą wolność i kończymy na tym, że zostajemy zdradzone (badania potwierdzają, że mężowie najczęściej zdradzają żony, gdy te są w ciąży) i nosimy dziecko jakiegoś dupka.

Plus lata braku snu, zero osobistej przestrzeni i czasu dla siebie, podczas gdy społeczeństwo ocenia każdy twój ruch, jak zawsze, ale jeszcze intensywniej.

Zapytałam mojej mamy o korzyści i nie znalazła żadnych, powiedziała tylko, że tego nie ocenia się w kwestii korzyści. Zapytałam tatę i powiedział, że nigdy nie byłby w stanie namówić żadnej kobiety do posiadania dzieci, bo to jest (dla kobiet) gigantyczne poświęcenie, a sam gdyby był kobietą to nie zdobyłby się na to. Mój chłopak uważa, że to po prostu cudowne móc uczyć życia, pokazywać świat, ale wiadomo, on patrzy z męskiej perspektywy, gdy mówię mu o swoich obawach (brak czasu dla siebie, niemożność rozwoju w pracy, uzależnienie finansowe od męża itp.) on uważa, że wyolbrzymiam i widzę tylko negatywy. Ja mam się za realistkę. Mam mnóstwo zainteresowań, mam świetną pracę, lubię sport, podróże, naukę. I bardzo lubię dzieci, zawsze miałam z tyłu głowy wizję wesołych wieczorów z dziećmi grając w scrabble, ale wiem też, że wizje swoje a życie swoje. 

Jak to jest? Czemu macie dzieci? Co musiałyście poświęcić żeby je wychować?

kocham moje dzieci, mimo ze bylam baaardzo mloda i pierwszej ciazy nie planowalam, lekko mi to zamieszalo plany, ale absolutnie nie odebralam tego w kategoriach poswiecenia, czy jak ty tu opisujesz oddania. Twoj opis jest dla mnie tak jak dla kilku innych daleki od rzeczywistosci, jesli tak postrzegasz to wszystko to nie powinnas miec chlopaka, rodziny , dzieci, powinnas zyc sama i czerpac radosc z bycia niezalezna. Chociaz calkiem niezaleznym chyba nie jest nikt, bo to jakas praca, bo znajomi itd. To trzeba byc ludkiem na bezludnej wyspie, a wtedy o luksusach zycia tez zapomnij.
Bylam mloda  i obie ciaze znioslam bardzo dobrze, figure mialam po kilku miesiacach od porodu taka sama jesli nie lepsza. Pracowalam, studiowalam do oporu rozne kierunki (ukonczone, zeby nie bylo ze wieczna studentka:), dopiero dwa lata temu zaciagnielam hamulec bo mi juz sie nie chce- majac 50 plus.
Nic nie stracilam a zyskalam dwie najwazniejsze dla mnie istoty.
Bardzo przykry jest twoj opis, przypuszczam ze ma jakies korzenie takie postrzeganie mezczyzn i macierzynstwa, mysle ze warto byloby zaczac terapie, bo w tym momencie jesli twoj chlopak ma zupelnie inny stosunek do tego to trzeba zastanowic sie czy pasujecie do siebie. Oczywiscie nie musisz miec dzieci jesli nic sie nie zmieni, wrecz moze nie powinnas.

Natura tak zaprogramowała człowieka, żeby chciał się rozmnażać i wychowywać potomstwo. 

.nonszalancja. napisał(a):

korzysci slodyczowe, ktoś z odwiedzających zawsze przyniesie córce jakieś pyszności, a ona się nimi chętnie dzieli

Starsze tym bardziej się opyla mieć 😜 zrobi mi jeść i szklankę wody przyniesie. Nastolatki tez są dobre w podnoszeniu ciśnienia…co tam jeszcze…czasem zapewniają rozrywkę jak np trzeba jechać na izbę bo noga rozwalona na rowerze. Finansowo wcale się nie opłaca bo dużo jedzą i często wybrzydzają jeszcze chcą Nike buty. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.