Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Musiało minąć naprawdę dużo czasu, zanim w końcu zrozumiałam o co tak naprawdę chodzi w tym całym "odchudzaniu". Zmieniłam swoje nawyki żywieniowe nie na czas redukcji masy, ale już na zawsze.. Utrata kg ma być tylko jednym ze skutków mojego nowego, zdrowszego życia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 102751
Komentarzy: 1736
Założony: 28 marca 2010
Ostatni wpis: 20 stycznia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
breatheme

kobieta, 36 lat, Kato

168 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 maja 2010 , Komentarze (2)



Wczoraj oglądałam Magazyn Ekspresu Reporterów, w którym był reportaż o mężczyźnie, który zrzucił 140 kg w ciągu roku - poprzez diametralną zmianę stylu żywienia i życia.

A ja marnych 13 kg nie potrafię ;(

Praca, praca, praca... nad sobą oczywiście.


Poza tym to powódź dotknęła także mnie i moich sąsiadów. Stresu było dużo, a jak nerwy opadły zaczęłam jeść.    Idiotka.        


;(


15 maja 2010 , Komentarze (3)


keks - kusiciel       -    największy nieprzyjaciel dzisiejszego dnia.

Na jego widok dostaje ślinotoku, ale nie dam się. Dla większej motywacji sprawdziłam ile ma kalorii i to mnie skutecznie zniechęciło do jego pożarcia, przynajmniej na razie. ;)

Na wadze równiutkie 63 kg, a więc wróciłam na "dobre tory"  i teraz liczy się tylko spadek. Marzy mi się 60 kg na dzień dziecka, ale czy to możliwe? Ciężko będzie.. -  w każdym bądź razie do 26 czerwca na wadze ma być poniżej 60. 

Będę walczyć i dopnę swego! ;)


13 maja 2010 , Komentarze (2)


Waga leci, a właściwie moja nadwyżka po tygodniowym transie obżarczym. Dałam sobie czas do piątku, jak nie zleci to ostatnie 0,5 kg zmieniam pasek. Przez ostatnie dni trzymałam się bardzo dobrze ;)    Może wczoraj zaszalałam z kolacją, ale wróciłam do domu tak niewyobrażalnie głodna, że nie byłam w stanie zapchać swojego żołądka 1 kanapką. Wczoraj prawie cały dzień spędziłam u dziadków, zamieszanie duże - bo przenosiliśmy meble, układanie ubrań na nowo w szafach, mała selekcja. Później wujek postanowił ułożyć panele w jednym pokoju, toteż zajęcia było co najmniej sporo. Przy tej robocie byłam raczej zbędna, toteż Babcia kusiła mnie, a to cukierkami, które ponoć były pyszne, kukułkami (mniam), landrynami. Ale nie dałam się - grzeczna Monika. Choć nie powiem, że nie byłam bliska sięgnięcia po te słodkości.

Zmieniłam kolor włosów, mam nadzieję, że się trochę zmyje jeszcze, bo po raz pierwszy potraktowałam je farbą trwałą, zawsze był to kolor zmywalny. Miedziany kasztan garniera. 


10 maja 2010 , Komentarze (2)


Dzisiaj pod względem żarełka poszło mi całkiem fajnie ;) 

Współlokatorka zaserwowała mi 2 kawałki sernika, które zapakowałam i zabieram jutro na uczelnię. Nie musi wiedzieć o tym, że to nie ja je skonsumuje, a ktoś kto się pierwszy zjawi w polu widzenia.    Stwierdziła, że widać po mnie, że mi parę kg uleciało, taaa... ciekawe ;)

Nie żyjemy ostatnio w zbyt zażyłych stosunkach, określiłabym je nawet na dość chłodne. Ale 29 maja się wyprowadza i nasze 3-letnie wspólne zamieszkiwanie zapisze się bezpowrotnie na karty przeszłości. 


Kilka postanowień, bo z tymi zapisanymi jakoś łatwiej ;)

1. Otóż nie tknę żadnej pizzy, frytek, hot dogów, hamburgerów i tym podobnych rzeczy do końca czerwca. W okolicach obrony licencjackiej zaserwuje sobie jedynego w swoim rodzaju czikenburgera, bo najpewniej rozstaje się z tym miastem, a więc także z jedyną w swoim rodzaju piekarnią..

2. Ograniczam słodycze do minimum, a że jestem słodyczo_holiczką toteż postanawiam nie jeść słodyczy przez jakiś czas, po to by móc wyznaczonego dnia się nimi delektować. (w rozsądnych ilościach oczywiście). Pierwszym takim terminem jest 22 maja, później być może 6 czerwca. (mniej więcej 2 tygodnie przerwy )

3. Więcej aktywności podczas pobytów w domu - codziennie rower stałą trasą. 


Póki co, nic więcej nie przychodzi mi do głowy ;)







9 maja 2010 , Komentarze (4)


W końcu jestem zadowolona z tego, co dziś zjadłam. ;)      

Jadłospis: 

około 1/3 woreczka kaszy jęczmiennej, kawałek grillowanego mięsa z indyka, 2 dość duże(starte i duszone na wodzie) marchewki.

2 jabłka 

serek twarogowy malinowy (150kcal)

kawa z mlekiem (0,5%)

szklanka kompotu wiśniowego

1 kromka chleba słonecznikowego, plaster pieczonego pasztetu, 2 rzodkiewki, plaster pomidora, 4 plastry ogórka, szczypiorek, 6 liści sałaty.


Mam duuuży zapas marchewki, gdy zawita do mnie mały głód nie zawaham się użyć jednej z nich! Wyczytałam jakiś czas temu, że marchewka spowalnia proces starzenia. Dlatego Drogie Panie, zajadajmy się tym wspaniałym i jakże smacznym warzywem ;)


8 maja 2010 , Komentarze (2)


Do wyprawy do Wrocławia (22.05) nie tknę nic słodkiego i będę trzymać dietę. !


Czasem brakuje mi sił dla samej siebie. Weekend majowy, a w moim przypadku tydzień majowy nie sprzyjał diecie zupełnie. Jadłam, jadłam i jeszcze raz jadłam. Słaba jestem, ale będę walczyć, aż do skutku. 

Teraz wracam do nauki, bo góra roboty przede mną. W poniedziałek kolokwium ze specjalnej, a później tydzień intensywnego pisania pracy. 

Przetrwam.

30 kwietnia 2010 , Komentarze (3)


Na szczęście mój "jeżyk" już do mnie jedzie, będzie tutaj za godzinę. Poprzytula i doda sił. Czuję, że ten weekend będzie koszmarny pod względem jedzenia, ale od wtorku znów będę grzeczna, jeśli będzie inaczej to jesteście zobowiązane mnie porządnie opieprzyć. Nie można ciężko pracować kilka tygodni, by później zaprzepaścić to w kilka dni, o nie!

Dzisiaj upiekłam tort truskawkowy dla Taty. W niedzielę są Jego 50 urodziny ;)     Taka moja mała niespodzianka, poza tym zrzuciliśmy się z bratem na zegarek. Nie jest jakiś super drogi, kosztował  trochę ponad 150 złotych, w sam raz do codziennego użytkowania ;)


29 kwietnia 2010 , Komentarze (3)


Resztka mnie krzyczy : ogarnij się, dziewczyno!



Źle się dzieje. 




28 kwietnia 2010 , Komentarze (3)


Drogie Panie, krótko i na temat.

Waga wskazuje, że od pamiętnego dnia, kiedy na niej stanęłam (29.03) ubyło mi 5 kg.

Niezmiernie się cieszę z tego powodu, poza tym cm też ładnie w ostatnim czasie zaczęły lecieć.

Wczoraj zaliczyłam wpadkę na całej linii - dorwałam słodycze, a konkretnie to pasek mlecznej czekolady.  3 tygodnie bez nich i taki numer, ale dzisiaj wracam na dobre tory. Nie dam się, nie mogę. 


W domu mam rozpierdziel totalny, rodzice zrobili remont. Żeby móc na nowo odnaleźć się w swoim pokoju, muszę w nim dokładnie posprzątać. Zatem do dzieła. :)


"Obojętnie jaka by nie była twoja przeszłość, zostaw ją w spokoju i zajmij się lepiej przyszłością, bowiem to ona jest dalszą drogą do szczęścia..."



26 kwietnia 2010 , Komentarze (3)


Popsuł mi się humor wraz z przyjazdem mojej współlokatorki, dlatego na 18 idę pobiegać na stadion. Na 18, bo oznajmiła mi, że przychodzi do niej na tą godzinę jakiś chłopak i dała mi do zrozumienia, że ma mnie nie być...          

Ehhh..       Jutro do domu, więc w środę będzie ważenie i pomiary.   Oby były jakieś rezultaty. ;)



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.