- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (28)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 49481 |
Komentarzy: | 202 |
Założony: | 15 listopada 2010 |
Ostatni wpis: | 10 sierpnia 2017 |
Postępy w odchudzaniu
Moja aktywność - spaliłam -1231 kcal
Moja aktywność - spaliłam 1 kcal
Dawno nic nie pisałam bo nie ma o czym waga stoi i tyle. Dzisiaj w Lidlu były pulsometry postanowiłam sobie taki sprawić,żeby było śmieszniej,były tylko dwa i różowe na dodatek. Poszłam za dziesięć 7 do Lidla a tam już kolejka,ludzie rzucili się jak nie wiem co,ale całe szczęście udało mi się go kupić
Liczy też spalone kalorie. jak na razie jestem zadowolona,miałam go dzisiaj na zajęciach w klubie fitness.
W końcu zanotowałam spadek,ważę się co wtorek,i raz w klubie fitness w soboty,ale wczoraj mnie moja waga domowa zaskoczyła i to pozytywnie pokazała 84.5,jestem zadowolona. Dzisiaj nie byłam na żadnych zajęciach fitness,ale za to jutro idę na zumbę. Staram się codziennie znaleźć coś dla siebie w moim klubie.
Wczoraj dałam czadu z jedzeniem prawie 2000 kcal zjadłam i dzisiaj odbiło się to na wadze,ale ten dzień żarłoczny był zamierzony. Mam zamiar tak robić,żeby sobota była dniem wolności,ale właśnie takim do 2000 kcal.
Wczoraj pierwsze ważenie w klubie fitness i o dziwo,tamta waga tak samo szalała jak moja,najpierw pokazała 85.9,później pokazała 86,a za trzecim razem pokazała 86.1 i taką wagę mam wpisaną jako startową,za tydzień następne ważenie.
Jestem jakaś ospała nic mi nie przynosi satysfakcji,niby chodzę na fitness,ale co raz bardziej czuje się zmęczona,poranne wstawanie ,szykowanie dzieciaków do szkoły,codzienne ćwiczenia zaczyna mnie to wykańczać,tym bardziej że ostatnie 2 dni spędziłam z dzieciakami w szkole,bo bały się zostać,niby mała szkoła przyjazna dla dzieci niepełnosprawnych,a jednak czuły lęk,córka mimo swoich 17 lat popłakała się wczoraj,dzisiaj pojechały same. Ale muszę się jakoś otrząsnąć i iść do przodu i walczyć.
Yuppi!!! Stanęłam na wadze dzisiaj rano a tam 85.8,@ się skończyła i waga poszła ostro w dół jestem zachwycona.Zaraz lecę na fitness. Zmieniam swój suwak w końcu.
Uhh,dzisiaj byłam na zajęciach odchudzających w moim klubie fitness ruszył projekt,ale nas jeszcze nie ważono,trenerka mówiła o zasadach,które ja zresztą znałam z poprzedniego razu. A najważniejsze że waga spadła bo rano się dzisiaj ważyłam w domu i miałam 86.8,ale mojego suwaczka nie zmieniam.
Jestem wnerwiona od wczoraj,waga od kilku dni ani drgnie,@ przyszła i chodzę zła jak osa. Mało tego waga wzrosła i stoi jak zaczarowana kiedy bym na nią nie wlazła. Wczoraj wieczorem 87.7,rano przed śniadaniem tyle samo,godzinę po śniadaniu tyle samo,normalnie szok.
Jeszcze do tego problem z moją córcią,nie podoba jej się zawód ogrodnika,chodzi do szkoły ponadgimnazjalnej dla uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi,chciała być cukiernikiem,a w tym roku nie ma takiej klasy,rozmawiałam z dyrektorką tej szkoły i powiedziała że zrobi wszystko aby córka była zadowolona. Do tego wszystkiego byłam na komisji z córką do spraw orzekania o niepełnosprawności i pokłóciłam się z komisją i wyszłam,lekarz do którego córka chodzi napisał że dziecko nie jest zdolne do samodzielnej egzystencji i że potrzebuje opieki osoby drugiej,a komisja sobie stwierdziła że moja dziecko nie potrzebuje pomocy. Dwa miesiące była w klinice psychiatrycznej i chyba lekarz który się nią opiekował wie lepiej,niż komisja. Do problemów natury emocjonalnej ( zaburzenia lękowe,osobowość lękliwa takie rozpoznanie) ma jeszcze wadę wzroku,retinopatię wcześniaczą oka lewego,zez zbieżny z głębokim niedowidzeniem. Według komisji moje dziecko sobie musi poradzić,stwierdzili,że jest leniwa i tyle,szlag mnie trafił. Będę musiała się odwoływać,orzeczenie mam do odbioru 11 września,normalnie ręce opadają.
Sorry,ale musiałam się gdzieś wyżalić,ale w końcu to mój pamięnik
Wczorajszy dzionek jakoś zleciał, zjadłam 1153 kcal, zumbę zaliczyłam,a dzisiaj od rana kocioł,facet rano do roboty,dzieciaki do szkoły,nie wiadomo za co było się wziąć,wszyscy coś chcieli . Dzieciaki dojeżdżają do szkoły 13 kilometrów,normalnie kołomyja,a o dziwo wyrobiłam się jeszcze na zajęcia do klubu fitness,na płaski brzuch. Jeszcze będę musiała pojechać po nie,obiad zrobić,mieszkanie posprzątać. My kobiety mamy przechlapane,ale dajemy radę.