Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas zadbac troszke o siebie. Zeby wyglądać i czuc sie lepiej w swoim ciele. Dla siebie. No i dla niego ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13421
Komentarzy: 110
Założony: 13 stycznia 2011
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siweczek

kobieta, 35 lat, Warszawa

175 cm, 61.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Wyglądać coraz lepiej. Ćwiczyć, zdrowo jeść i zmienić to w styl życia a nie sposób na pozbycie się kilogramów. :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Znowu nie pisałam nic przez długi czas (choć podejrzewam że nikt tego zbytnio nie zauważył ale to nic :))

Nie miałam w sumie trochę czasu ani weny żeby robić regularne wpisy. Teraz trochę wypełniłam sobie czas siłownią :) Taaak taaak w końcu udało mi się zapisać na siłownie-  dorwałam karnet na miesiąc w promocji i myślę intensywnie co by tu zrobić żeby wykukać kasę na chociaż jeszcze jeden bo spodobało mi się bardzo. Stereotyp o napakowanych karkach którymi "podobno" przepełnione są siłownie to bujda- przynajmniej na tej do której ja chodzę i w godzinach o jakich ja tam chodzę. Ludzie są dość życzliwi w stosunku do siebie i czasami nawet pomagają sami z siebie takim laikom jak JA :) 

Najważniejsze że potrafię się zmotywować żeby zamiast spać do 9-ej wstać o 6:00 żeby przed 7:00 już śmigać na siłowni zdążyć wrócić do domu ogarnąć się i popędzić na 11 do pracy:) A wieczorem ile rzeczy mogę zrobić jeśli nie myślę o tym że jeszcze nie poćwiczone :) Nawet widać jakieś tam malutkie efekty tych moich wysiłków.  Dla mnie bomba.

Po za tym z nowości u mnie tyle że piekę chleb :) No na razie upiekłam 2 ale o dziwo nawet dobre.

Dla niektórych z was to pewnie żadna rewelacja bo same robicie ale dla mnie-osoby która dotąd nawet rzadko miała okazje upiec jakieś ciasto upieczenie chleba to jest COŚ :) Zapaliłam się do tego i teraz kiedy już zobaczyłam jak prosto i szybko można upiec własny chlebek z czym chce i na jakiej chce mące chciałabym cały czas jeść tylko własny zamiast kupować. Niestety nie wiem jak mi to wyjdzie bo nie zawsze mam dostęp do piekarnika. 

No to chyba byłoby na tyle. Wymiarami czy zdjęciami nie będę się tu chwalić bo uważam że jeszcze nie ma czym, ale może wkrótce będzie :)

A teraz idę zjeść na kolacje dopiero co ostygnięty chlebek orkiszowy

Buźki dziewczyny :)

7 lutego 2014 , Skomentuj

Hej dziewczęta  :)
Nie pisałam nic juz dawno, ale to nie znaczy ze poddałam się, co to to nie.
Nie piszę bo po prostu nie uważam żebym miała coś cennego do przekazania jak do tej pory. 
Ćwiczę ( wróciłam do Shreda bo coś zaczęłam się "rozłazić" ;P), staram się zdrowo jeść- chociaż nie powiem żeby w 100% było dietetycznie. W końcu nie jestem robotem i mam swoje słabostki :) Staram się jednak cały czas wybierać mniejsze zło.
Waga nie rozczarowuje bo cały czas oscyluje w około tego co na pasku, więc ok.

Ach jeszcze przed chwilą miałam w głowie informacji na 3 strony tekstu a teraz puff i uleciało :)

Trochę dzieje się w kwestiach zdrowotnych.
Nie wiem czy któraś z Was tez tak ma ale od jakiegoś czasu męczy mnie dokuczliwe uczucie zimna- i efektem tego jest to że jestem lodowata. A temperatura wręcz wariuje- rekordem było 34,7 !!!

Doszły do tego problemy natury kobiecej i okazuje się że winowajcą może być wstrętna blać tarczyca. 

Niestety wszystkie objawy pasują i teraz tylko czekam żeby zrobić badania i okaże się czy to prawda.
Na razie nie martwię się na zapas, poczekam co wyjdzie na badaniach i będziemy coś działać.

A z rzeczy bardziej przyjemnych- zamówiłam właśnie "Opanuj swój metabolizm. Książka kucharska" Jillian i już nie mogę sie doczekać kiedy dostane ją w swoje ręce :) Taaaką małą przyjemność sobie zafundowałam.

Trochę czytałam i oglądałam dzisiaj o Jillian i ta kobieta jest fantastyczna, taki power do działania, tyle energii i podejście do tego co robi.
Zaraża pozytywną energią :)

31 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Tak Tak dzisiaj (znaczy juz wczoraj ;P ) 30 grudnia stuknął mi kolejny rok.
Nie świętowałam tego dnia jakoś hucznie.
Wręcz przeciwnie tylko ja i mój Misiek :)
Po powrocie z pracy czekała na mnie kolacja (sałatka z indykiem, awokado, mozarella, pomidorkami koktajlowymi, sałatą - pycha ), czerwone wino, i mały śliczny torcik mocno mocno czekoladowy z chrupiącym spodem- przepyszny :)
Kochany On. Wiedział jak mi dogodzić :)
Nie żałowałam sobie i nie mam wyrzutów sumienia, stwierdziłam że w końcu urodziny są raz w roku więc czemu sobie nie pozwolić na małą rozpustę.

Dziękuje pozdrawiam :D

Miłego Sylwka dziewczęta :)

26 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Tak jak w tytule.

Jeśli macie jakieś sprawdzone siłownie (fajnie by było gdyby z fitnessem) w warszawie to proszę dajcie info.

Nie musi to być jedna z tych znanych i rozreklamowanych, ale chciałabym żeby była w miarę niedroga.

Może Wola, Bemowo, Żoliborz, Bielany - te okolice byłyby najlepsze ale to nie jest warunek.

Będę bardzo wdzięczna :D

10 sierpnia 2013 , Komentarze (6)

Po tygodniu pobytu na Mazurach wróciłam o 23 do Warszawy.
Przepakowałam się i jutro skoro świt jadę do domu gdzie czeka na mnie mój misiek.
Mam tydzień wolnego więc musimy pomyśleć nad tym gdzie fajnie i nie zbyt drogo spędzić kilka dni razem :)

Na wyjeździe jadłam w miarę regularnie i w miarę zdrowo. Nie mam wyrzutów sumienia chociaż zdarzyły się i placki ziemniaczane, kotlety mielone i jakiś Big Milk ale były też ryby, zielenina, owoce, dużo dużo wody a poza tym całe dnie spędzone na dworze.

Zaliczyłam trzy przejażdżki rowerem (każda ok 10 km) po zabójczo nierównych mazurskich terenach. Chwilami myślałam że ducha wyzione. Ale widoki jakie przy okazji podziwiałam mi to wynagradzały :)

Uwielbiam być wszędzie tam gdzie są jeziora :)

Wróciłam trochę zmęczona, ale opalona i uwaga....
Lżejsza ! :)

Jakim cudem to się stało-nie wiem.

Jedzenie było takie jak napisałam wyżej a z aktywności tylko te trzy przejażdżki rowerem i 2x dziennie (rano i wieczorem)  8 min ABS Mel B. 
Mimo ambitnych planów na nic więcej nie miałam czasu ani możliwości.

Martwiłam się że przybędzie mi trochę podczas tego wyjazdu więc po powrocie, jak tylko weszłam do domu i odsapnęłam trochę weszłam na wagę.
A tam..... 60,7 kg 
(dodam tylko że przed wyjazdem specjalnie się zważyłam i było 61,4 kg)

Cuda na kiju.

Nie wiem czy to ten rower czy może wcale nie jadłam tak dużo jak mi się wydaje (chociaż porcje były takie "normalne" nie jakieś szczególnie dietowe).

Oczywiście nie narzekam żeby nie było :)

Byłam tez kilka razy nad wodą i pierwszy raz jak żyje nie wstydziłam się wyjść do ludzi w stroju kąpielowym.
Tak że ogólnie jest ok.

A ten tydzień będzie jeszcze lepszy :)

4 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

No więc właśnie. Wyjeżdżam jutro bladym świtem na Mazury.

Do pracy - nie wypoczywać.

Niestety nie będę tam miała zbyt wielkiego wpływu na menu ale z tego co wiem powinno być raczej zdrowo bo osoba która będzie to ogarniać raczej preferuje zdrowe odżywianie.
Jak to w takim miejscu pewnie często będą jedzone ryby ( z czego bardzo się ciesze bo ryby uwielbiam w każdej postaci).

Może nawet będzie jakieś opalanko nad wodą, kto wie 

Biorę ze sobą dres i sportowe buty i mam ambitny plan żeby chociaż kilka razy będąc tam pójść pobiegać.
Będę też ćwiczyć brzuch i poślady z Mel B bo to ćwiczenia przy których nie będę robić hałasu i zamieszania.

Nie chcę za przeproszeniem  "siedzieć na dupie" przez te kilka dni bo wiem że dobrze mi to nie zrobi a nie chce po tym tygodniu wrócić do mojego miśka "utyta" tylko wręcz przeciwnie w jeszcze lepszej formie niż wyjeżdżam (o tyle o ile to możliwe po 5 dniach :))

Jeśli macie jakiś pomysł na jakieś ćwiczenia które mogę robić po cichutku to POPROSZĘ :)  (zaznaczam że jedyny dostęp do internetu będę miała przez telefon więc na youtube raczej nie będę miała opcji wejść ;) )

Tak więc proszę trzymać za mnie kciuki żebym nie nawaliła na wyjeździe :)

Buźki kochane :)

30 lipca 2013 , Komentarze (5)

Dokladnie tak! 
Potrzebuje kopa w tylek zeby go ruszyc do cwiczen
Dziekuje, pozdrawiam.

28 lipca 2013 , Komentarze (1)

Tak, stało się.
Po ok 7 miesiącach zgubiłam 10,6 kg.
Jestem w szoku. Zawsze podziwiałam dziewczyny które chudły taką ilość kilogramów i jeszcze w tamtym roku sądziłam że u mnie nic się nie zmieni, że zawsze będę wyglądać tak jak wyglądałam.
Ale okazuje się że wszystko jest w głowie i jeśli tylko chcemy to można wiele zdziałać.
Teraz tylko trzeba ten efekt utrzymać. 
Nie schudłam jakoś błyskawicznie (powiedziałabym nawet że chudłam wolno) więc nie sądzę żeby dopadło mnie JoJo ale tak czy inaczej trzeba uważać i ćwiczyć :)

A tak wygląda sprawa zgubionych cm.
szyja: 33 -> 31      
biceps: 30 -> 25
biust: 93 -> 83 (  )
talia: 85 -> 68,5
brzuch: 98 -> 82,5
biodra: 110 -> 94
udo: 56 -> 51,5
łydka: 35->33,5

Kilka ładnych cm spadło. Ale to jeszcze nie koniec, teraz muszę popracować nad tym żeby  to ciało ładnie ukształtować :)

24 lipca 2013 , Skomentuj

Jestem słaba... 
I nie chodzi tutaj w najmniejszym stopniu o odchudzanie.
Nie potrafię wykłócić się o swoje. 
A to jest chyba najgorsze co może być w dzisiejszych czasach. W każdej pracy prędzej czy później dochodzi do sytuacji kiedy ktoś zaczyna mnie wykorzystywać i ja nie potrafię się postawić.
Nie znoszę bezpośredniej konfrontacji i jeśli do takiej dochodzi zawsze czuję że jestem na przegranej pozycji. 
A nawet kiedy wiem że mam racje wolę dać spokój niż wywoływać kłótnie.

Wk.....ia  mnie to strasznie ale nie potrafię nic z tym zrobić. Mój K. już nawet nic nie mówi na ten temat bo wie i ja wiem że miał racje kiedy wiele razy mówił mi że powinnam się postawić w takiej czy innej sytuacji. Ale ja nie potrafię.
NIE POTRAFIĘ!

 To chyba ta moja niska samoocena w każdej sferze mojego życia tak mi bruździ. 
Smutna jest świadomość że za każdym razem kiedy trzeba się postawić ja nie daje rady.

Idę wylać z siebie trochę potu żeby wyładować swoją frustracje.
W złości ćwiczy się najlepiej..
 

20 lipca 2013 , Komentarze (3)

Hej dziewczęta :)
Przeglądałam dzisiaj zdjęcia jakie mam na dysku i trafiłam na te z zeszłorocznego urlopu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak ja wyglądałam.
Nie to żebym była jakimś grubaskiem - tego nie mogę powiedzieć, ale byłam spora. 
Zrobię dzisiaj male porównanie tego jak wyglądałam rok i dwa lata temu i jak wyglądam teraz. Przyznam że jak obejrzałam sobie te zdjęcia to tym bardziej mam motywację do dalszych ćwiczeń, bo nie chciałabym wrócić do tego co było.

Tutaj zdjęcia z przed jakichś dwóch lat:
  
 Po prawej gigantyczny tyłek- to był chyba mój moment krytyczny. Nie wiem ile ważyłam bo nie miałam wtedy wagi. Może to zresztą i lepiej.

Teraz zdjęcie z zeszłego roku (ciężko mi było wybrać jakieś żeby pokazać jak faktycznie wyglądałam bo o dziwo udawało mi się jakoś tak ustawiać do zdjęć że nie było tego widać).

 Dla porównania zdjęcia z dzisiaj w tych samych spodenkach:


I jeszcze na koniec zdjęcie jakoś z pierwszych ciepłych dni w tym roku.

I tak to właśnie wygląda ;)

A wiecie co jeszcze jest fajne w tym wszystkim. Że ja i mój K. zaczęliśmy ze sobą być kiedy byłam jeszcze pulpecikiem. Teraz śmieje się że warto było "zainwestować" uczucie w hipopotamka :) 
(tylko nie oburzajcie się od razu że przesadzał czy się czepiał, bo u nas takie rzeczy są normalne, takie małe docinki, ale nigdy nie dał mi odczuć że jestem jakaś za gruba ).



Miałam teraz kilka dni wolnego i skorzystałam z nich. Ćwiczyłam, jadłam całkiem dobrze, nawet biegałam rano. Założyłam sobie że w ciągu tych 5-ciu wolnych dni trzy razy pójdę biegać, na razie były dwa razy po ponad 5 km, może jutro będzie trzeci raz ale zobaczymy, jeśli nie to trudno poćwiczę coś innego.

Któregoś dnia na zakupach trafiłam na gazetę Vita z płytą Jillian Michaels o taką: (oczywiście polską wersje)

Jeszcze nie miałam okazji wypróbować ale z tego co widziałam to jest tam niezły wycisk ale i chyba efekty po tym mogą być niezłe.
W następnym numerze za kilka dni druga część która też będzie moja ;).
Przyznam że tak polubiłam ją i jej treningi że w ciemno wzięłam tą gazetkę bo wiem że się nie rozczaruje.

Jeszcze kilka dni i będzie mierzenie i ważenie. Co prawda waga już mi pokazuje poniżej tych moich 62 kg ale nic na razie nie zmieniam, zrobię to właśnie przy okazji mierzenia.

Działam dalej bo chociaż waga już jest w porządku to przydałoby się bardziej ujędrnić i umięśnić to ciało. Wtedy będę już zupełnie zadowolona.

Trzymajcie się ciepło





© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.