Rano na wadze 74,4 kg.
Dokładnie rok temu waga wskazywała 70 kg.
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 39456 |
Komentarzy: | 331 |
Założony: | 28 sierpnia 2011 |
Ostatni wpis: | 15 września 2018 |
kobieta, 47 lat, Za Górą
168 cm, 84.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Wstałam dzisiaj raniutko (jako co wtorek i czwartek) żeby pobiegać. Pogoda super, biegałam 50 min.
Wczoraj krótka trasa rowerkiem.
W sobotę spędziłam 1 godz 20 min na bieganiu.
Waga 75,1 kg,
Tak tak spada waga!
Dzisiaj wieczorkiem 74,1 kg
I pomyśleć, że resztkami silnej woli udało mi się zmobilizować do 4-ego kółka podczas porannego biegania (w sumie 50 min). Nie mówiąc o tym jak ciężko było zwlec się z cieplutkiego łóżka o godz. 5.45
Do tego 2x20 min + 2x15 min rowerkiem
Minął kolejny tydzień. W sumie udany jeżeli chodzi o starania o szczupłą sylwetkę. Gorzej z efektami.
Do pracy codziennie rowerek (z wyjątkiem wt i śr).
Wtorek, czwartek i sobota bieganie (dzisiaj okrąglutka godzinka).
Powinnam jeszcze zacząć ćwiczyć z Chodakowską (wiem, wiem powtarzam się).
W połowie tygodnia przyszła sobie @. Miałam nadzieję, że te zwyżki na wadze pójdą sobie wraz z nastaniem @ a tu nic takiego nie miało miejsca.
Waga dalej ani myśli spadać. A ja się martwię - aktywność ruchowa jest, mięśnie aż tak mocno mi nie zwiększyły swojej masy przez dwa tygodnie biegania.
Czyli chyba jednak kolejny wzrost wagi. Muszę naprawdę się starać, żeby wieczorem nie pokazywało mi na wyświetlaczu 76 kg i więcej.
Ech życie
Mam w bliskim otoczeniu znajomą, która cudnie schudła pod opieką dietetyczki. Dieta spowodowała, że dziewczynie zleciało 14 kg w 4 miesiące. Wygląda naprawdę pięknie.
Powoli zaczęłam się zastanawiać nad pomocą dietetyczki. Tak mi ciężko zgubić każdy kilogram, mam rozregulowany organizm naprzemiennym chudnięciem i tyciem, nie mam czasu na mega aktywność fizyczną.
Przykład: aktualna waga - niby jako tako pod kontrolą ale z miesiąca na miesiąc przybywa mi średnio ok 0,5 kg miesięcznie. Niby wróciłam do biegania - 3 x w tyg, na razie lajcikowo jeżeli chodzi o dystans i tempo. Muszę jednak mieć na uwadze, że z racji pory roku wypadnie mi niedługo codzienne dojeżdżanie do pracy rowerem. Poza tym w nowej pracy (tak, tak tydzień temu zmieniłam pracę) nie mam dogodnych warunków do przebierania się z rowerowych ciuchów a nie ma mowy o tym, żebym sobie odpuściła zmianę ubrań po jeździe rowerowej.
Co prawda bywało zdecydowanie gorzej w przeszłości - utracone 10 kg potrafiłam "odrobić" z nawiązką w przeciągu 3 miesięcy.
Tak czy inaczej kusi mnie ta dietetyczka. Pozostaje tylko jedno "ale" - kasa.
Dzisiaj miałam super dzień - od rana lenistwo, potem 2 godz. spacer z dzieckiem, a następnie 50 min biegania. Gdyby nie wisząca nad głową powinność pisania projektu w ramach praktyki zawodowej, byłabym szczęśliwa jak dzika świnia.
Przyznaję się bez bicia - ostatnimi czasy wpadłam w samozachwyt. Ubzdurałam sobie, że jest super - waga w miarę ogarnięta, ciało super, zastrzeżenia jedynie do brzucha.
Na szczęście dzisiaj przejrzałam na oczy - oświetlenie w przymierzalni sklepowej wydobyło wszystkie moje niedoskonałości (po krótkim namyśle powstrzymam się od wyszczególnienia tych wszystkich mankamentów).
Nie ma co, czas wziąć się za robotę. Powinnam odnowić przygodę z Chodakowską.
Właśnie sprawdziłam, że rok temu byłam szczuplejsza o 3,5 kg, a do minimalnej wagi z końca ub roku brakuje mi 6,5 kg.
P.S. Wczoraj raniutko pół godziny biegania, dzisiaj 1,5 godzinny spacer w godzinach wieczornych.
W końcu ruszyłam tyłek.
Nie powiem, łatwo nie było ale ... rano przed pracą udało mi się zmobilizować do biegania. Soczyste pół godzinki.
Po tak długiej przerwie (blisko 7 miesięcy) nie było źle. Rekordów nie pobiłam, niemniej stwierdzam, że kondycja całkiem całkiem.
W ogóle miałam dzisiaj aktywny dzień:
0,5 godz biegania
2x 20 min rower.
2x15 min rower
W sumie 1h 40 min aktywności fizycznej.
Nie liczę już pokonanych w dniu dzisiejszym schodów, schodków, schodeczków.
Listopad - czas powrócić do biegania
Muszę powrócić do biegania. Chcę powrócić do biegania.
Tylko lenistwo moje stoi na przeszkodzie.
Hmm ......kto zatem mną rządzi - ja czy moja leniwa rzyć?
Waga w miarę opanowana i plan na koniec roku.
Dzisiaj rano na wadze 74,1 wczoraj wieczorkiem kilogram więcej.
Nie jest źle, mając na uwadze że równiutko tydzień temu przestraszyłam się wyniku na wyświetlaczu wagi - ok 2 kg więcej niż obecnie.
Opanowałam paszczę i jak widać efekty są.
Nie ma co, nie wystarczy schudnąć, równie dużo wysiłku zajmuje utrzymanie wagi.
Mnie się to udało hmmm ... połowicznie - ważę ok. 13 -14 kg mniej w porównaniu z wagą max (88,6 kg) i 7 kg więcej w porównaniu z minimalną z grudnia ub roku (ok. 68 kg).
Tak sobie myślę, że do końca roku chciałabym bez napinki (określenie zapożyczone od Niecierpliwej1980 ) osiągnąć wagę 73 kg.
Moja wymarzona waga, z którą dobrze bym się czuła i zapewne całkiem nieźle wyglądała to 65 kg.