Światełko pamięci, dla tych którzy odeszli z tego świata, ale w naszej pamięci będę żyć wiecznie.
U mnie z roku na rok lista coraz dłuższa i brakuje już wszystkich najbliższych.
Niech spoczywają w pokoju (*)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (125)
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1062470 |
Komentarzy: | 18352 |
Założony: | 11 stycznia 2012 |
Ostatni wpis: | 8 marca 2019 |
Postępy w odchudzaniu
Światełko pamięci, dla tych którzy odeszli z tego świata, ale w naszej pamięci będę żyć wiecznie.
U mnie z roku na rok lista coraz dłuższa i brakuje już wszystkich najbliższych.
Niech spoczywają w pokoju (*)
Za dużo gadania, za mało działania.
Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Tytuł mówi sam za siebie.
Nic dodać nic ująć.
Będą zmiany.
Bez zmian ani rusz.
Od poniedziałku startuję.
Będzie dieta, ułożona przez dietetyka, będzie ruch, a może pokuszę się też na jakąś suplementację.
Co i jak dokładnie będę wiedziała w niedzielę.
Powrót do ruchu obowiązkowy.
Na pewno orbi, a może spróbują biegać z tym katarem.
Zawsze tampony w nos można wcisnąć i nic nie będzie kapać. I proszę się z tego nie śmiać bo taką poradę dostałam dziś od dwóch osób w tym od jednej vitaliowej biegaczki
Będą zmiany, bo bardzo ich chcę i potrzebuję!
Nie można wiecznie kręcić się w kółko bo to nie ma żadnego sensu i prowadzi do frustracji.
Miłego popołudnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za to że jesteście i mnie wspieracie.
Niby dobrze, niby źle. Sama nie wiem jak mi jest.
Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Troszkę mnie tu nie było.
Weny do pisania brak, czasu z resztą też.
W domu mało przy kompie siedzę, w pracy czasem znajdę czas żeby poczytać wasze pamiętniki, ale na dodanie wpisu jakoś zawsze mi go zabraknie.
Dieta.
Miało być WO, ale nie jest.
Zaczęłam w czwartek w zeszłym tygodniu, zrobiłam dwa dni i w sobotę poległam na świeżej wędzonej swojskiej szyneczce.
Od poniedziałku spróbowałam ponownie, samopoczucie miałam dobre, głodna nie byłam, ale nachodziły mnie jakieś "cosie"
Zrobiłam więc tylko cztery dni WO i dałam sobie spokój.
Waga spadła 2 kg.
Niby cztery dni, ale dały mi bardzo wiele.
Opanowałam michę. Teraz w moim menu przeważają warzywa i owoce. Inne produkty to tylko dodatek.
Nie mam ochoty na słodkie. Nasza słodyczowa szufladka w kuchni pęka w szwach, a mnie wcale do nich nie ciągnie.
Poprawiło mi się trawienie.
Ogólnie mam lepsze samopoczucie.
Teraz planuję każdy tydzień zaczynać od dwóch dni WO, dalej zdrowe odżywianie, a w niedziele małe szaleństwo czyli obiad z deserem u teściowej.
Ruch.
Niestety brak.
Miałam zryw któregoś dnia i wskoczyłam na orbiego.
Przepedałowałam godzinkę.
Chciała bym biegać, ale mam problem bo przy tej pogodzie jak tylko wychodzę na powietrze to zaczyna kapać mi z nosa. Bez chusteczek ani rusz. Jak biegać gdy z nosa cieknie??
Nie wiem jak dalej będzie z moim pisaniem pamiętnika, ale pewnie nie będę na razie tak aktywna tu jak wcześniej.
Jeśli pousuwacie mnie ze znajomych nie obrażę się.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Nie wiem co jest tego zasługą, ale dziś mam dobry humor.
Jakoś tak pozytywnie jestem nastawiona do wszystkiego.
Chyba czuję że zaczyna się dla mnie dobry czas.
Od jutra WO, a ta dieta kojarzy mi się ze świetnym samopoczuciem.
Zamówiłam sobie wyciskarkę o taką
Już się nie mogę doczekać kiedy będę miała ją w domku i będę mogła produkować różne soczki. Oj będę szalała.
Dziś imieniny szefowej i ostatni dzień z niezdrowym jedzeniem, a ze słodyczami mam zamiar rozstać się aż do świąt.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
Akcja motywacja. Ostatnie starcie!
Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Troszeczkę mnie nie było.
Nie robiłam wpisów bo pisać nie było o czym, a może było tylko po co dodawać dołujące i demotywujące notki.
Nie pomogło by to ani mnie, ani wam.
Nie wiem co się ze mną stało.
Mój zdrowy rozsądek chyba zrobił sobie wolne i dieta poszła w las.
Co najśmieszniejsze tej czekolady wtedy nie zjadłam, popłynęłam dwa dni później i to wcale nie słodkim, a zwykłym mało zdrowym jedzeniem. I tak płynę sobie dalej, chociaż co dziennie obiecuje sobie że to już koniec, że wracam do zdrowego jedzonka.
W bieganiu znowu była przerwa.
Najpierw katar który rano to mi leciał ciurkiem, później @ która obeszła się ze mną mało delikatnie, po 3 razy w nocy musiałam wstawać do łazienki.
Sama do siebie mam już coraz mniej siły.
Robię ostatnią mobilizację i jak się teraz nie uda to się poddaję, bo ile można!
Godzina zero zaplanowana na czwartek bo jutro jeszcze imieniny szefowej więc była by obraza majestatu że nie zjadłam nawet kawałka ciasta.
Dieta WO.
Minimum dwa tygodnie, maksimum 6.
Wiem kontrowersyjna, mająca wiele przeciwników, ale ja się na niej świetnie czuła.
Miała ona na mnie dużo pozytywnych skutków:
-schudłam
-przez cały rok nic poważniejszego niż katar się do mnie nie przyplątało (wcześniej w sezonie jesienno-zimowym przynajmniej dwa razy grypa lub angina)
-poprawiło mi się trawienie
-miałam ładniejszą cerę, włosy i paznokcie
-zero napięcia przedmiesiączkowego i łagodniejsza miesiączka
-lepiej spałam, a w dzień miałam więcej energii
Po WO zdrowe odżywianie, dzień rozpusty raz w tygodniu pozwolę sobie na coś zakazanego.
Dwa dni w tygodniu WO i raz na cztery tygodnie tydzień WO.
Przestaję patrzeć na to co mówią inni.
Zamykam uszy na komentarze pod tytułem "Przestań się odchudzać, jesteś za chuda"
Zakończę dietę jak ja będę z siebie naprawdę zadowolona, a nie że przez podszepty innych.
Bieganie lub orbi, plus jakieś ćwiczenia na brzuszek, klatkę piersiową i ręce.
Motywacja.
Postanowiłam wprowadzić system nagradzania się za trzymanie diety.
Za każdy wzorowy tydzień kupuję sobie jakiś drobiazg typu ciuszek lub kosmetyk, ewentualnie jak nic nie kupię wrzucam do skarbonki 30 czy 20 zł i zbieram na coś droższego.
Oczywiście nie ma opcji żeby nagrodą było pudełko czekoladek.
Na zachętę do diety zamawiam sobie jutro wyciskarkę do soków. Znalazłam na necie taką za 399 zł więc jeszcze w miarę przystępna ta cena.
Cel 56 kg
W jakim czasie.
Nie wiem, mam nadzieję że uda się do wakacji 2015.
Waga obecna nieznana, ale obawiam się że znowu jest więcej niż na pasku.
Ważenie w czwartek rano.
Trzymanie kciuków mile widziane.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
CZEKOLADY!!!!
Czy ta piekielna miesiączka nie mogła by już się zacząć!
Na razie zjadłam ogromną gruszkę i wypiłam dużą szklanę wody.
Jestem pełna, ale czekoladę bym zeżarła!!!
POMOCY!!
Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Pms w pełni.
Nic dodać nic ująć.
Bez kija nie podchodź.
Wtorkowe popołudnie masakryczne.
Miałam taki ból głowy że mało nie padłam, a w sumie to padłam i przespałam prawie pół dnia. Obudziłam się jak M wrócił z pracy, niestety nadal w towarzystwie bolącej głowy.
Przeniosłam się tylko z kanapy w salonie do sypialni i dalej spałam.
Wczoraj miałam chęci iść pobiegać, ale głowa nadal mnie pobolewała, a z nosa coś zaczynało kapać.
Zamiast biegać nafaszerowałam się prochami i zostałam w domu.
Humor kiepski, wszystko mnie drażni, do M wolę się nie odzywać bo wiem że potrafię zrobić wielki dym z niczego.
Całe szczęście dziś już głowa mnie nie boli, a do nosa mam kropelki i katar w miarę opanowałam.
Dieta była by ok, gdybym wczoraj wieczorem nie pochłonęła opakowania wafelków familijnych, ale to na @ się zwali
Z wagą jestem w separacji, nie chce współpracować to się nie ważę.
Zainstalowałam w telefonie aplikację przypominającą o piciu wody.
Ostatnio byłam z tym na bakier, a wczoraj dzięki aplikacji wypiłam ponad 2.5 l płynów.
Miłego dnia życzę i niech na kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Jakoś weny do dodania wpisu nie mogłam znaleźć.
Dieta jest, bieganie jest.
Wczoraj zrobiłam 6.55 km w 46:38 min, średnia prędkość 7.07 min/km, a jak zaczynałam po miesięcznej przerwie było 8.13 min/km.
Jedzenie słodyczy opanowane. Potrafię załączyć sobie hamulec i zjeść nie wielką porcję, a nie całą czekoladę czy całą paczkę ciastek na raz.
Waga robi sobie ze mnie jaja.
Stoi w miejscu jak zaklęta.
Muszę coś pokombinować żeby w końcu ruszyło.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Melduje że trzymam się dzielnie, mimo że waga mnie olewa i nie pokazuje spadku.
W spodniach dużo luźniej i tylko to się dla mnie liczy.
Dziś 8 dzień bez słodyczy, a w domu w szufladzie leżą:
Belgijskie trufle z orzechami laskowymi
Ptasie mleczko-czekoladowe.
M&M orzechowe, duża paczka
Leży sobie to wszystko i totalnie mnie nie rusza.
Miłego wieczoru życzę i niech nam kilogramy spadają przez sen.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.
Dla mnie świeci słońce mimo że za oknem chmury i
deszcz :))
Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.
Jesień zaczyna się chyba panoszyć na dobre.
Za oknem szaro i smutno, z nieba ciągle coś kapie, raz więcej raz mniej , ale bez przerwy.
Mnie jednak to totalnie nie rusza.
Humorek mam bardzo dobry i na wszystko mam ochotę.
Nie ma nic wspanialszego jak zacząć dzień do aktywności fizycznej.
Nic tak nie rozbudzi jak poranne bieganie podczas roszącej twarz mżawki.
Dziś zaliczyłam 6.42 km.
Dieta utrzymana w ryzach.
6 dni bez słodyczy zaliczone.
Dziś 7 dzień.
Ochoty na słodycze brak zupełnie.
Waga tylko coś nie współpracuje. Byłam pewna że mam ładny spadek.
W spodniach luźniej, w biustonoszu luźniej, i ogólnie czuję się lżej.
Szklana małpa pokazuje tylko 30 dkg mniej.
Kij je w wyświetlacz, w końcu na czole nie mam napisane ile ważę, a bardziej liczy się dla mnie wygląd niż te cyferki na wadze.
Co do dodatkowych ćwiczeń to muszę znaleźć coś szczególnie na ramiona, klatkę piersiową i brzuch.
Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
*Dziękuję za wszystkie komentarze.