Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

uwielbiam czytać, haftować, robić na drutach - czyli to co sprzyja tyciu. Ulubioną formą ruchu jest praca w ogrodzie, nienawidzę spacerów - łażenie bez celu - to nie dla mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31570
Komentarzy: 338
Założony: 12 marca 2012
Ostatni wpis: 23 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
iwa1970

kobieta, 54 lat, Wołomin

163 cm, 119.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Nikt mi nie powie, że latem łatwiej się odchudzać. Wszystkie moje "sukcesiki" zawsze były w czasie w miarę zorganizowanego rytmu. Czyli - szkoła, praca, lekcje, zakupy - wszytko w miarę regularnie. A latem, szczególnie podczas urlopu to katastrofa. Albo jakieś wyjazdy, albo prace dodatkowe typu remont, przeróbki itp, a podczas tego wiadomo - jedzenie z łapanki. Zero kontroli.Tak więc troszkę się cieszę, że zaczyna się szkoła, tym bardziej, że Synek rusza do nowej szkoły, będzie musiał wstawać 5,30 (o Boże!!), a ja pewnie razem z nim. Czasu rano przed pracą będę miała w bród i znowu przejdę (może) na dietę.

2 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

i 0,5kg mniej. To i tak dobrze, bo zmora wyniku trzycyfrowego odsuwa się w dal.
Na dworze gorąco jak w piecu, w pracy klima - w ogóle nie chce się wychodzić do domu.
Wypróbowałam kolejny przepis z diety - pasta z kurczaka gotowanego z serem żółtym i pomidorem - pycha.

1 sierpnia 2012 , Skomentuj

No nie mogę, muszę napisać. Wrąbałam właśnie sałatkę z gotowaną rybą i w życiu bym nie pomyślała, że taka dobra. Szczególnie na zimno w ten upał. Nie mogę zamieścić przepisu bo to z diety Vitalii i jak wiadomo pod ochroną jest, ale kto ma wykupiony abonament - polecam. No i maila znacie.

1 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

na "jedynie słuszną i prawą drogę" czyli drogę diety. Pierwsze nikłe efekty są - odpracowuję powolusiu to co straciłam. Dziś nawet udało mi się przygotować część jedzenia na jutro. Więc jestem pozytywnie nakręcona, a to u mnie najważniejsze.
A wczoraj spotkałam w naszym miejscowym "supermakecie" jedną z dziewcząt z Vitalii. Jest wśród moich znajomych, ale że jestem mało "aktywna" w komentarzach więc ciężko nazwać to wielką znajomością. Poznałam ją ze zdjęć, była z całą rodziną. I powiem Wam, że było to i trochę dziwne, i trochę zabawne, tak patrzeć na kogoś kto pisze pamiętnik w necie i z kim się wymienia komentarze, a w rzeczywistości nie zamienić nawet słowa. Bo oczywiście nie podeszłam, na tyle tupetu to nie mam.
Pozdrawiam wszystkie walczące!

23 lipca 2012 , Skomentuj

Jestem w ciągłym zastoju, a właściwie odwrocie. Myślałam, że latem będzie łatwiej, a tu odwrotnie. Vitalia opłacona, kasa się marnuje, a ja tu nawet nie zaglądam. Spróbowałam dziś rano, wydrukowałam jadłospis zrobiłam zakupy i właśnie wrąbałam dwa batony z piekielnej maszyny za drzwiami. Na razie mam 1600kcal. Ciekawe ile urośnie do wieczora

13 czerwca 2012 , Komentarze (1)

wcisnęłam jakiś guzik i pokazał mi się jadłospis z wczoraj. Nie umiem go skasować ani edytować. Ale jak widać dieta ruszyła. Tylko po południu zamiast obiadokolacji była łyżka ryżu i duszona pałka kurczaka. Do tego godzina z widłami w ogrodzie i dziś na wadze mniej niż wczoraj.

11 czerwca 2012 , Komentarze (3)

Ostatnio się nie udało. Nie wróciłam do diety ani ćwiczeń. Szczęście w nieszczęściu - nie ma efektu jojo. No może z 0,5kg. Do ćwiczeń i tak na razie nie wrócę bo mam zapewnioną gimnastykę w ogrodzie. Zarósł tak, że mogłabym z tydzień z niego nie wychodzić, a tak bym wszystkiego nie zrobiła. Ale do diety wracam. Przedłużyłam abonament na Vitalii o kolejne 6 miesięcy, więc nie ma tłumaczenia. Kasa nie może się zmarnować.
START!

28 maja 2012 , Komentarze (2)

a przynajmniej mam taką nadzieję. Skończył się koszmarny tydzień, sprzątanie po remoncie prawie Za mną papiery do technikum złożone, chrześniak wczoraj ochrzczony - mogę wrócić do myślenia o sobie. Dziś jeszcze bez diety bo trzeba wyjeść pozostałości z imprezy, no i zakupów nie mam, ale po pracy ruszam na sklepy i od jutra dietka. Jeszcze tylko muszę jutro ciasto do pracy przynieść na zaległe imieniny. Ale to już nie problem. I do boju

23 maja 2012 , Komentarze (1)

ale, waga w dół. Mimo pizzy, lodów i kanapek. Kto chce schudnąć niech zafunduje sobie mycie tapet. Po dwóch dniach tak mnie nogi bolały jakbym zaliczyła maraton na stepperze albo orbitreku. To od schodzenia i wchodzenia na drabinę. Mimo obżarstwa waga dziś pokazała niecałe 99,00. A sprzątanie jeszcze nie skończone. Zostały do umycia ściany na klatce schodowej i podłoga w salonie do wyszorowania. Bo zafundowałam sobie tarakotę ładną, ale chropowatą, ja pomarańcza.  Po kilku miesiącach "zwykłego" mycia każda dziurka jest czarna. Jedyna metoda - szczota ryżowa. A tej podłogi jest prawie 40m bo to razem z kuchnią... Trochę kalorii spalę.

18 maja 2012 , Komentarze (1)

No i powinno być 10 kg mniej. Jest tylko 5. Jest to sukces, ale liczyłam na więcej. Teraz znowu nici z diety bo mam w domu nieplanowany remont. Malujemy wszystkie sufity w pokojach na parterze i część w piwnicy. To znaczy nie my tylko malarze i idzie im to pieronem, ale roboty jest i tak masę. Same wyniesienie wszystkich doniczek do Syna pokoju trwało trochę. Nie liczyłam, ale jakieś 60 doniczek. A to po schodach na górę. Ma to potrwać dwa dni, dziś kończą. a ja zaczynam sprzątane. Czeka mnie mycie tapet na ścianach i w ogóle gruntowne mycie każdego kąta bo nie codziennie wystawia się meble. Ma być czyściutko i schludnie jak po wprowadzeniu.
A za tydzień jeszcze chrzciny...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.