- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Znajomi (111)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 41632 |
Komentarzy: | 956 |
Założony: | 24 lipca 2012 |
Ostatni wpis: | 21 września 2015 |
kobieta, 30 lat, Wrocław
167 cm, 87.90 kg więcej o mnie
Tak jakby dalej pełna motywacji. Kocham mój stan teraz. Jest taki wzbogacony optymizmem. Wszystko idzie tak pięknie sprawnie, nawet kiedy nie mam sił ćwiczyć 'ćwiczeń zasadniczych/siłowych' to i tak bez rowerka się nie obejdzie on tak wyzwala. Szukam jakiś filmików na internecie z układami tanecznymi, żeby się poruszać i spalić przy okazji, moze ktos jakies zna? Np. zumbaaa? Dziewczęta moje drogie uwierzcie pozytywne myślenie daje nam zwycięstwo w każdym aspekcie. Tak jest!. Poza tym czuję jak zmieniłam swój sposób życia i jest on idealny dla mnie. Wysypiam się, nie stresuję, nie kłócę, często się uśmiecham, nie narzekam po jedzeniu, że za dużo, raczej się zachwalam 'o jakie dobre', nie ciągnie mnie do słodyczy, chudnę, no cóż chcieć więcej!
Dumna! kolejny progres, a mianowicie Killer krok po kroku! Można? można! Tak więc chodzę po domu szczęśliwa ze świadomością, że jednak potrafię. Ponad to godzinka na rowerze i takie tam moje dodatkowe jakieś ćwiczenia. Jeden dzień bez ćwiczeń jest dla mnie jak dzień zmarnowany. Wyobrażam sobie wtedy, ze gdybym poćwiczyła to pewnie efekt byłby dużo, dużo (zahaczając nawet o słowo Gigantycznie) większy. Aczkolwiek, wiem, że to tylko moje spotęgowane myśli. Ale przez to mam motywacje do codziennego ruchu. Jak widzicie wpływa on na mnie bardzo pozytywnie humor jest i głupoty się piszą. Pozdrawiam serdecznie wszystkich pracujących nad sobą! ; *
Tak jak moje postanowienie wakacyjne mówi, do dziś był termin zrzucenia jak najwięc kg. Zrzuciłam ich jakoś 4. bo nie wiem z jaką wagą startowałam dokładnie, ale tydzien temu niecały się ważyłam i wiem mniej więcej jak mój orgaznim spala tkanke tłuszczową. Nie jest to 5 na które liczyłam, ale to świadczy o tym, że mięśnie mi się wyrobiły i one przybrały na wadze z czego się cieszę, bo jak są mieśnie to jest lepsze spalanie tkanki tłuszczowej! Więc La pozitiv. Przede mną i za mną ćwiczenia. Ustawiam kolejne postanowienia i cieszy mnie to ile dietka wnosi kolorów do mojego życia. ;
Chcę wolnę i chcę cały dzień ćwiczyć! taką mam ochotę! A przy okazji słońce, sałatki i owocowe miszmasze
<3
Dziś kolejny pozytywny dzień. Uczę sie, abym mogła codziennie sięgnąć po kawałek gorzkiej czekolady, a nie po nią całą! oczywiście idzie mi dobrze przez te dni moje. Chciałabym, żeby dalej tak było, żebym nauczyła się umiaru. Przeważnie we wcześniejszych próbach odchudzania, wystrzegałam się słodyczy całkowicie i kiedy przychodziły święta, wiedziałam, że mogę kazego ciasta w malej ilosci. Ale to nie zdawało egzaminu i zaraz przychodziła podwójna porcja tych ciast. Teraz musi być inaczej. Cieszę się na myśl, że wraz z moją figurą i wagą zmienia się świat dookoła mnie i mój lifestyle. To jest cudowne i będę wam się tym chwaliła!
COŚ DLA BEZIMIENNEJ tak pomyślałam o Tobie, jak zobaczyłam je;
I'm a big, big girl in a big, big world
P.s A propo oponek, leżą w kuchni, dalej przeze mnie nie tknięte ; )
Haaj wam wszystkim. Lubię mówić o swojej motywacji, bo ona naprawdę napędza mój rytm i jest jednym z głównych czynników, czemu mi się udaję. Ona nadal trwa i mimo, że lekko przygasła jej zajebistość tak dalej się ją cieszę. Dzisiaj niecałe 3godzinki w aquaparku, ponad 50min rowerka i ponad dyszka z killerem. Więc ruch był. Rowerek jest już dla mnie taką pestką, formą relaksu. Coś czuję, że kilogramy nie spadają, a mój termin tuż tuż, zaledwie pare dni, ale optycznie naprawdę widzę pierwsze oznaki chudnięcia. Zaczęłam przyznawać sie najbliższym do tego, co wyprawiam, że zdrowy tryb życia. Wcześniej nie chciałam tego robić, bo przecież głupio gdybym zawiodła i zobaczyliby moją porażkę. Postanowiłam powiedzieć i powiem wam, że teraz chyba łatwiej jest sie wziąć za siebie i gorzej będzie się poddać. Poprosiłam mamę, żeby jak zobaczy, że się poddaje pomogła mi i przestała piec słodkie i zaprzestała kupować. Powiedziała, że nie ma problemu, to było jakby takie jasne dla niej, a dla mnie okazało się wielkim wsparciem. No ale na razie moją kuchnię zawitały oponki... których oczywiście nie zamierzam tykać, po za pachu wiem, że są dobre i tyle mi wystarczy ;*