Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20331
Komentarzy: 262
Założony: 12 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 4 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Jilian

kobieta, 37 lat, Godów

168 cm, 81.60 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 października 2012 , Komentarze (15)

Aloha! 

Zaczynając, dziękuję wszystkim za wiadomości i komentarze.Wszystkie bardzo sobie cenię, bez względu na ich wydźwięk.  

Dzięki wielkie też za Wasze inspirujące wpisy!

Lubię Was czytać!

Nawet jeśli nie zostawiam wyraźnego śladu regularnie - wiedźcie, że z zainteresowaniem śledzę Wasze zmagania i sukcesy ;-)


Realizując postanowienie o rozliczaniu się w kategorii sukces-porażka, relacjonuję co następuje:

1. Rozstroiłam się totalnie jeśli chodzi o regularne posiłki. Tryb mojego dnia jest totalnie rozwalony ostatnimi czasy, na co nie do końca mam wpływ - ze względu na specyfikę pracy. 

Chcę, muszę to zmienić, bo wiem, że właśnie takie niejedzenie, a potem jedzenie jest dla mnie kluczem do zguby.

I tak na przykład wczoraj zjadłam trzy głodowe posiłki. Mam nadzieję, że mój organizm nie potraktował tego jeszcze jako głodówki, i nie magazynuje. Dziś jest poprawnie - śniadanko, drugie śniadanko, będzie obiad... 


2. Wzięłam się wczoraj za udziska.

Mój R. uważa że moje nogi są bardzo kobiece i że raczej powinnam zając się tylko spalaniem fałdek na brzuszku i boczków. 
A ja jakoś ostatnio czepiam się moich nóg. I tak się wczoraj uczepiłam, że dziś ledwo przez zakwasy chodzę. 


3. Postanawiam o wskoczeniu na rowerek - już za długa ta przerwa. I obiecuję nie doprowadzić się jak ostatnio do bólu kości ogonowej, oraz nałogu jeżdżenia w każdej wolnej chwili. 


4. "THE ONLY THING

STANDING BETWEEN YOU AND YOUR GOAL

IS THE BULLSHIT STORY

YOU KEEP TELLING YOURSELF

AS TO WHY

YOU

CAN'T

ACHIEVE

IT"

-f. baumgartner 


Ciao! 

16 października 2012 , Komentarze (9)

Idąc za postanowieniem o regularnym dzieleniu się z Wami wynikami mojego odchudzania, oraz zmaganiami w codziennym życiu na celu mającymi ciągły rozwój - krótko nawiążę do dnia wczorajszego. 


Marzę o ukończeniu szkoły charakteryzatorskiej - drogiej, jak łatwo się domyśleć. 

Na co dzień robię to w pracy  amatorsko. 

Generalnie jestem wolnym strzelcem.

( Szukam zleceń i realizuję ję, nie jestem u nikogo zatrudniona. Pracuję na umowy o dzieło, zlecenia itp ).

Taki sposób pracy niekiedy pozwala zarobić kilkakrotnie więcej niż średnia krajowa. 
Jednak jak w każdej branży następują momenty suszy i przestoju. 

I tak postanowiłam znaleźć coś dorywczego-acz stałego. Nie w ogłoszeniach o pracę - sama wybrałam miejsca do których napisałam. 

Nie musiałam bardzo długo czekać na efekty. Byłam wczoraj na rozmowę o pracę. Udało mi się wynegocjować korzystne stawki. Dziś idę na pierwszy "dzień", a właściwie kilka godzin próbnych. 

Szefumiowa dba bowiem przede wszystkim o dobre relacje w zespole-co pochwalam ręcami i nogami. Jeśli się zatem dobrze dogadam z  pracującymi już tam dziołchami - zostaję. 

Mam zamiar w ten sposób uzyskać stały dochód na szkołę, a resztę ze strzelectwa - jak dotychczas wykorzystywać na potrzeby i rozrywki codzienne. 

Wczorajszy dzień był owocny. 


Dziś. 

Przygotowuję spis pomysłów, które z pewnością uatrakcyjniłyby ofertę szefuniowej. Z racji na doświadczenie, sama mnie wczoraj o to poprosiła. nie mam oczywiście zamiaru sprzedawać jej wszystkich asów - te bowiem wykorzystuję jako wolny strzelec. 

Niemniej parę kwestii, aż się ciśnie na język. Myślę, że są to moje atuty, z całą pewnością. Aby jednak dobrze dogadać się ze starym personelem, nie mam zamiaru przemądrzać się od progu. 


Podsumowując: SZKOŁO CHARAKTERYZACJI! NADCIĄGAM !!! 

16 października 2012 , Komentarze (4)

Patrząc na ostatnie dwa miechy mojego odchudzania, stwierdzam z pełną świadomością i odpowiedzialnością, że VITALIA NAPRAWDĘ POMAGA. 


Nie wiem, z czego to się bierze.
Może w podświadomej potrzeby człowieka, by dzielić się z wykonanych i niewykonanych zadań?
Może z tego, że wiele osób inspiruje tu swoją postawą. 

Jedno jest pewne - nigdy w życiu nie wytrwałam jeszcze
tak długo w procesie zrzucania wagi.
Nigdy nie robiłam tego w sposób stopniowy, świadomy. 

Ostatnie dwa tygodnie, kiedy tutaj nie zaglądałam, bo pochłonęły mnie sprawy...nazwijmy to "rodzinne", a sama ja, moje odchudzanie i kondycja zeszły na dalszy plan - poskutkowały bardzo małych spadkiem. 

Postanawiam sobie zatem, aby bez względu na natężenie obowiązków, zajęć, a także problemów pisać tu co najmniej raz na dwa dni. 

Dzielić się chociażby jednym sukcesem/porażką w danym dniu. 

Mam poczucie, że dobrze to na mnie działa. 

Kończąc wpis

 pragnę podziękować Wam Vitalianki, za masę motywacji i inspiracji, która od Was spływa! Za Waszą zaraźliwą determinację i zrozumienie ! 

Pozdrawiam Wszystkie Naraz i Każdą z Osobna! 
Bez względu jak się teraz miewacie, w jakiej jesteście sytuacji

- JESTEŚCIE WSPANIAŁE! 




P.S a w mej głowie nadal inspiracja Stratosem...


15 października 2012 , Komentarze (8)

Po dłuższej przerwie - zaglądam tu, by zaktualizować pomiar. 


1. Przez ostatnie dwa tygodnie nie trzymałam diety, ani nie ćwiczyłam. Jedyna zasada, której się trzymałam to nie żreć po 18 [ choć i to nie zawsze wychodziło]

2. Jestem pod koniec @, więc stąd, jak myślę większy wynik w biuście i brzuchu. 

here we go! 

Szyja bez zmian [ -1]

Biceps j/w [-1] 

Piersi +1 [ w sumie -5] 

Talia - 2 [ w sumie -4] 

Brzuch +2 [ w sumie -4 ] 

Biodra - 3 [ w sumie -8 ! LOVE IT! ] 

Udo [ -1] [w sumie -2] 

Łydka -1 


Sumując: 

26 centów mniej ! 

Zmierzę się jeszcze raz pod koniec tygodnia, jak objawy związane z zatrzymaniem wody podczas @ miną. 

Spodziewam się spadku w brzuchu, skoro w biodrach nastąpił. 


Postanowienia: 

Rozsądnie powrócić do rowerka! 

Pić 1,5 - 2 l wody dziennie [ bardzo to zaniedbałam! ] 

Cieszyć się sukcesem i oby tak dalej - powoli a do przodu ;-) 


Poza tym jestem - jak pewnie wiele osób pod wrażeniem Stratosa.
Zawsze fascynowała mnie siła ludzkiego umysłu [ która , jak przyznacie przydaje się nam podczas walki z nadmiarem miękkich terenów].
Felix dokonał czegoś fascynującego - sposób w jaki przełamywał strach i klaustrofobię całkowicie mnie oczarowały ! 


2 października 2012 , Komentarze (9)

Witam, Witam 
i o zdrowie pytam ! 


Po tygodniowej przerwie postowania na Vitalii spowodowanej armagedonem w mym pokoju czyt. remontem - powracam! 

Będzie krótko i zwięźle. 
Wczoraj w wolnej chwili zaktualizowałam wymiary. 
Oto wyniki: 



Podsumowując: 
Szyja -  0 cm / 1cm od początku odchudzania 
Bicepce - j/w 
Biust - 2 cm / 6 cm od 12 sierpnia 
Talia [ tutaj jakoś powoli mi idzie ] - 1 cm / 2 cm 
Brzuch - 2 cm / 6 cm od 12 sierpnia !!!
Biodra - 1 cm / 5 centów ! 
Udo - 1 cm / 2 cm 
Łydka nadal bez zmian. 

W sumie przez ostatnie dwa tygodnie - 7 cm ! 
Od początku odchudzania -
23 centymetry !
Niewiarygodne ! :D 

Ostatni tydzień nie był wzorowy jeśli chodzi o dietę. Jak to przy remoncie - na szybko, byle jak, wieczorem piwkowanie. Być może gdyby nie to - ubyłoby jeszcze więcej centów. Niemniej i tak jestem zadowolona! 

Pozdrawiam Was Drogie Vitalianki ! Mua!!! 

24 września 2012 , Komentarze (8)

Piszę pospiesznie. 

W myśl mądrej sentecji
"patrz, czym się otaczasz" 
rozpoczynam remont pokoju.

Mam nadzieję, że będzie to okazja nie tylko do
poprawienia wyglądu i wystroju mojej kliteczki,
ale również do spalenia kalorii. 
Wszak wymaga to sporo ruchu. 

Jeśli chodzi o dietę, po sobotnim szaleństwie zacisnęłam wczoraj pasa. 
Zjadłam kolację o 16.45
po czym poszłam na długi spacer.
Wypiłam również przepisową ilość czerwonej herbatki - 4 kubki.

Na dziś jadłospisu nie planuję.
W tym całym remontowym amoku
wyjmę pewnie w porze okołoobiadowej krewetki z zamrażalnika.  


Po raz kolejny pragnę się podzielić
radosnym faktem 
związanym z moim Lubisiem. 

Jak kiedyś wspominałam
niechętnie podchodzi do odchudzania - a przydałoby mu się. (!!!)
Niegdysiejsze obietnice wspólnych ćwiczeń, o których Wam pisałam poszły w zapomnienie. 

Wpadłam więc na pomysł, aby
SAMA BYĆ ZMIANĄ, KTÓREJ OCZEKUJĘ. 

I co ?
Widzę, że cały mój
wysiłek i trud
włożony w odchudzanie w moim chłopie pracuje. 

Wczoraj przed snem powiedział: 
"Inspirujesz mnie.
Te Twoje ćwiczenia i zdrowe odżywianie. 
Inspirujesz mnie do zmiany.
Nie chce mi się ruszyć dupy,
ale w końcu to zrobię." 

Hm. nie skomentowałam tego.
Stwierdziłam, że tak będzie lepiej. 
Mój Lubiś jest typem człowieka,
który aby coś wprowadzić w czyn - sam musi do tego dojść. 
Nie daje sobie niczego narzucić. 

Tak więc jestem cierpliwa.
W końcu przyjdzie kryska na matyska.


23 września 2012 , Komentarze (9)

Pisałam kilka postów temu, iż bycie w związku to okazja do utycia. 
A dziś napiszę, że bycie w związku to przeciwnik odchudzania ! 

Wczorajszy wieczór w końcu spędziłam spokojnie i relaksacyjnie z moim. 

i jak to się skończyło? Ano, piwkowaniem i - co gorsza : pizzowaniem !


Mam nie tyle wyrzuty sumienia, co szkoda mi wysiłku włożonego przez ostatni tydzień w dietę i ćwiczenia, których efekty jednym takim głupim szaleństwem poszły pewnie w zapomnienie. 

Nie mam skłonności do marudzenia i dramatyzowania.

Cieszę się z miło spędzonego czasu. 


Mój Luby na moje żale odpowiedział krótkim stwierdzeniem: " Kotku, nic się nie stało. Po prostu wskocz z powrotem na rowerek, ćwicz, trzymaj się diety i będzie ok. Następnym razem zamiast pizzy zjemy krewetki.



Ku motywacji i pocieszeniu serc - mój ideał kobiecości

[ co w postach powtarzałam już wielokrotnie ]

MONICA !!!!


To jest moja figura marzeń ! 
Nie chudo - a seksownie, kształtnie i kobieco ! 











i jak zawsze - pupalki



ku przestrodze ! 

22 września 2012 , Komentarze (4)

Zeskoczywszy właśnie z rowerka dokonałam szybkiej kalkulacji, której wynik mówi, iż: 

od 18, września do dziś [ czyli w ciągu 6 dni ] 
dzięki rowerkowi stacjonarnemu przebyłam 56 kilometrów 

i spaliłam.... 


2037 kcal ! 


Byłoby lepiej, gdyby nie przerwa wymuszona bólem kości ogonowej. 

Niemniej - i tak jestem zadowolona ;-)

Tymczasem zarzucam kilkoma pupalkami i zmykam do sprzątania !







22 września 2012 , Komentarze (9)

Szukałam jakiegoś motywu przewodniego dla dzisiejszego wpisu. 
I oto sam się nasunął. 
Pisałam jakiś czas temu, iż
wyeliminowałam z diety całkowicie cukier
i słodzone napoje.
Zastąpiłam je między innymi
czerwoną herbatą. 
Więc dziś będzie o tejże. 
Zachęcam do przeczytania fragmentu artykułu traktującego o właściwościach czerwonej herby. 
Warto to wiedzieć! 





" Czerwona herbata zawiera między innymi: garbniki, alkaloidy, flawonoidy, minerały (wapń, magnez, cynk, mangan, miedź, selen) oraz witaminę C.
Czerwona Pu-Erh wyróżnia się dużą zawartością tych związków.
Zawiera bardzo małe ilości kofeiny i taniny, dzięki czemu nie upośledza wchłaniania żelaza.
Ma ponadto właściwości przeciwutleniające, odtruwają organizm oczyszczając go z toksyn. 
 Pu-Erh obniża poziom cholesterolu we krwi, wspomaga pracę wątroby, oczyszcza organizm i skutecznie walczy z nadwagą. "


WŁAŚCIWOŚCI:

1. Badania prowadzone na uniwersytetach we Freiburgu i Heidelbergu oraz w Paryżu dowodzą, że Pu-Erh:

- wspomaga pracę wątroby,
- obniża poziom cholesterolu,
- oczyszcza organizm,
- pobudza procesy trawienne,
- skutecznie walczy z nadwagą,
- łagodzi skutki spożycia alkoholu,
- wzmacnia organizm.



2. Amerykanie nazywają Pu-Erh
"niszczycielem tłuszczu".
Nazwa ta dokładnie określa działanie Pu-Erh.
Badania prowadzone z kolei w paryskiej klinice niezbicie dowodzą, że
88% pacjentów pijących regularnie tę herbatę w ciągu miesiąca straciło 3,2-10,8 kg.

Interesujące jest to, że

utrata wagi nastąpiła przy normalnym sposobie odżywiania.

Jednak znacznie ważniejszy jest fakt, że

spadek wagi się utrzymywał.

Można więc tu mówić niejako o

naturalnym sposobie odchudzania.

Czerwona herbata atakuje bowiem jedynie zbędne pokłady tłuszczu w naszym organizmie.

3. Francuscy lekarze twierdzą, że czerwona Pu-Erh wspomaga pracę wątroby. 

Słodzona czy nie?
Chińczycy piją tę herbatę bez żadnych dodatków, ponieważ cukier neutralizuje większość jej właściwości.
 Specjaliści zalecają pić 3-5 filiżanek dziennie czerwonej herbaty. Ogrzeje nasze ciało, przepędzi zły humor."





Ponadto jest bardzo smaczna - to już dygresyja ode mnie. 
Dzielmy się inspiracjami - jakie napoje wspomagają Was w procesie odchudzania? 
Jeśli chodzi o mnie - herba czerwona, zielona, herbatka DIETA FIT [ wspomagacz odchudzania bardzo łagodnie działający - nie kojarzyć z "FIGURĄ" ] , duże ilości wody. 




I na koniec fotograficzne inspiracje [ musiałabym nie być sobą, żeby czegoś nie wrzucić ] :D 










OKRĄGŁA, A SMAKOWITA! :










once again - mój fetysz TYŁECZEK 








ku przestrodze! 


kto wie, gdybym się w porę nie opamiętała ... mogłabym doprowadzić się do takiego stanu.

Do boju zatem ! ;-)

21 września 2012 , Komentarze (13)


Zgodnie z Waszymi radami zrobiłam rowerkową przerwę. 
Mam nadzieję, że dzisiaj zdołam już nań z powrotem wskoczyć. 

Wczorajszy dzień zakończyłam dwoma kawałkami pizzy. A to wszystko dlatego iż cały dzionek był mega aktywny. Po dobrym śniadaniu, następny posiłek w postaci w pośpiechu zjedzonego żurku zjadłam około 16.30. 
Kiedy w końcu wszystko się uspokoiło byłam tak zmęczona, że dałam się wyciągnąć facetowi i przyjaciółce na ciastowego morderce. 


Wróciwszy do domu wypiłam hektolitry zielonej i czerwonej herby.
 


I tak mam wyrzuty sumienia. 


Naszło mnie znów na fociszowe motywacje.... 

Look, Pani poniżej jest okrągła a wygląda bardzo estetycznie, czyż nie? 
Właśnie tak chciałabym wyglądać, nie chudo jak patyk, a apetycznie....



Kolejna Pani ma fajny - a wcale nie mega wysuszony, czy umięśniony brzuszek...



No i tyłek ! mój główny fetysz ! 


[ abstrahując na chwilę od zdjęć.

rozmawiałam wczoraj z dwoma osobami na temat mojego "przytycia" w przeciągu ostatnich dwóch lat. 
i wiecie jakie wnioski>? że w związkach się tyje! 
Bo to późna kolacyjka, piwko, winko, wypad na pizze, wypad na lody, do kina + popcorn itd itp 
i takim oto sposobem będąc z moim obecnym tak mi się utyło.

brakuje mi siebie sprzed dwóch lat....

ale cóż, walczę. 
Czy zgadzacie się z wnioskiem o tyciu w związkach? co sądzicie? ]



wracamy do zdjęć. 




... kiedy masz ochotę żreć, look at this! 


myślałby kto- mnie to nie dotyczy. 

wystarczy skłonność to tycia, brak samokontroli i hop! 

ja ani się obejrzałam, a przestawszy pilnować właściwego odżywiania wskoczyłam w spodnie o rozmiar większe. 








Za słabo wczoraj na mnie hukałyście. nadal nie posiadam wagi. 
na poważnie - nie miałam czasu po nią skoczyć do sklepu. 

ciekawam, czy moje 84 kg sprzed miesiąca ustąpiła miejsca 1 na końcu ;-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.