Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam szczupła, ale przez ostatnie dwa lata nie dbałam o siebie przez co przybyło mi trochę na wadze. Chcę wrócić do dawnej sylwetki i czuć się dobrze sama ze sobą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31441
Komentarzy: 248
Założony: 21 grudnia 2012
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Omega.3

kobieta, 34 lat, Pod Lasem

164 cm, 53.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Na początek napiszę, że zrobiłam dzisiaj 3 raz callan nie mogę się doczekać tych "efektów" po 10 godzinach więc chyba będę robiła codziennie (chociaż może lepiej było by robić przerwy, bo dzisiaj czułam niektóre mięśnie . Z tym, że wyjazd do rodzinki już pod koniec przyszłego tygodnia, z przerwami nie zdążę :P Póki co będzie więc codziennie, po 10 3 razy w tygodniu. Udało mi się też dzisiaj zrobić kółeczko rowerem - około 11 km, trochę pedałowania pod górę, trochę zjazdów, malownicza nie zbyt ruchliwa droga.

Teraz druga kwestia. Od pewnego czasu WIEM, że chciałabym się nauczyć drugiego języka obcego, obok angielskiego. Najbardziej oczywistym wyborem był by niemiecki. Właściwie powinnam go umieć, ale wstyd przyznać po 9!!! latach nauki w szkole umiem tyle co nic. W gimnazujm i krótko po < 5-6 lat nauki przy czym wiadomo, nauka w podstawówce nie była zbyt intensywna, bardziej zabawowa> potrafiłam w miarę porozmawiać z Niemcami, którzy przyjeżdżali na wymianę, kiedy byłam tam na wymianie przez 5 dni pod koniec zaczynałam nawet "myśleć" po niemiecku. Oczywiście nie był to zbyt zaawansowany poziom z bogatym słownictwem, ale przekładanie sobie myśli na niemiecki szło mi całkiem nieźle. 
Później poszłam do liceum, gdzie nie tylko zapomniałam większość tego, co się nauczyłam ale też bardzo zniechęciłam do języka przez nauczycielkę.
Tak więc, chociaż mam przynajmniej 2 bliskie koleżanki, które mogły by mnie uczyć - nie chcę, żeby moim drugim językiem był niemiecki.

Później przez krótki czas miałam ochotę uczyć się hiszpańskiego. Na początku semestru miała okazję zapisać się na kurs na uczelni. Nie poszłam, bo wydawało mi się drogo, po porównaniu cen z innymi Poznańskimi szkołami wyszło, że dało by się nieco taniej, ale zapisy były już zamknięte a ja nie miałam aż tak silnej motywacji no i nigdzie nie poszłam.

Potem przyszła faza - nauczę się węgierskiego. Bo inny, bo mało kto umie i fajnie by wyglądał w CV. Poczytałam jednak jaki to trudny język, próbowałam poszukać kursów w Poznaniu i nie znalazłam. Prywatne korki z kolei nie są na moją kieszeń. Chciałabym też, aby dany język dało się w miarę opanować w ciągu roku, który pozostał mi do ukończenia studiów .

Na fali fascynacji skandynawskimi kryminałami stwierdziłam, że chcę poznać szwedzki lub norweski. Poczytałam, poszukałam... wygrał norweski :D

Przekonały mnie 3 blogi:
http://fotballfrue.no/  - jeju jak tam pięknie! Poza tym poziom życia babki prowadzącej bloga póki co zostaje gdzieś w sferze marzeń
http://nocnasowa.pl  - łatwo zacząć :) dzięki temu blogowi umiem już skonstruować proste zdania. Jutro wybieram się po gruby zeszyt, zapisuję alfabet, liczebniki, słówka, zasady gramatyczne...
http://evewnorwegii.blogspot.com - blog polskich emigrantów 

Podobno też gramatyka norweska jest dużo prostsza od szwedzkiej a umiejąc ten język dogadamy się i w Szwecji :) Przyznaję, że wycieczka do kraju Mannkela jest obecnie wysoko na liście moich marzeń. 

Póki co - słucham sobie norweskego radia :-) Prawie wszystkie piosenki są po angielsku, ale chociaż trochę osłuchuję się podczas reklam i wiadomości, czasem też trafi się coś p? Norsk. 

12 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Wakacje wakacje i już po. Było bardzo fajnie, pogoda dopisała - tylko w czwartek były 2 burze z ulewami, które przeszły do 15 a później znowu wyszło słońce. Udało mi się całkiem ładnie opalić, chociaż w porównaniu do wielu pań na plaży wypadałam blado. 

Mam wrażenie, że mnóstwo osób się odchudza, pełno tu vitalijek, którym udało się zrzucić kilogramy, wśród moich znajomych też sporo osób na diecie. Nad morzem jednak tego nie widać. Dziewczyny za którymi się obejrzałam myśląc - ale ma świetna figurę policzyłabym na placach. Dużo więcej cellulitu - wiem, że nie łatwo sobie z nim poradzić, ale u wielu osób to ewidentne lenistwo i nic-nieróbstwo. Dobrze, że TU można spotkać dziewczyny z innym nastawianiem 

Biegałam dwa razy. Lepsze to, niż nic ale mam troszkę wyrzutów sumienia. Dywanówek nie szło robić - za mało miejsca w pokoju, który mieliśmy na 4 osoby. 

Ponieważ moja rodzinka generalnie uważa, że nie muszę się już odchudzać i wszystkie moje napomknienia, że znowu musiałaby pilnować co jem zbywa śmiechem została mi cyknięta fotka sytuacyjna z panią, którą wujek nazwał "foczką" żeby przekonać mnie do ich zdania  Pani foczka klęczy przypadkowo a ja wcale na nią nie patrzę - tak jakoś wyszło.

Co byście nie napisały - za chwilę robię callan nie ma że nie. Z dietą będzie tak różnie, moją ulubioną przekąską są teraz śliwki XD Odkryłam jednak suszone pomidory w oleju które są pycha i kładę je na prawie każdą kanapkę, staram się osuszać olej na papierowym ręczniku. 
W czwartek z kolei idę na grilla. Taką to mam dietę o.

2 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Zrobiłam callan  nie ten z Mariolą tylko z prawdziwą callan :P polecam, jest lepszy.
Przede wszystkim babeczka ciągle coś mówi, daje dużo więcej wskazówek niż Mariola (wcześniej próbowałam i teraz widzę, że robiłam sporo rzeczy źle). W dodatku to mówienie sprawia, że się nie nudzi. No i muzyka jest inna, od tej u Mariolki idzie dostać świra bo w kółko to samo -,-
Filmik jest z lektorem, też oldskul ale hamerykański

Mam zamiar zrobić te 10h callan po których (ponoć) widać efekciory. Nie wiem teraz czy robić go zamiennie z Ewką czy może Ewkę odpuścić. 

Cykałam sobie dzisiaj fotki spodenek, które przerobiłam (pierwszy i ostatni raz, ostatnio szyłam dla lalek dawno dawno temu, baardzo bolały mnie paluszki ;P) i stwierdzam, że otłuścił mi się brzuch. Ku przestrodze wstawiam fotę. Przy okazji możecie podziwiać moje szorty :D
Z tyłu też mają komiksową kieszonkę
Nie piszcie tylko, ze mam płaski brzuch -,- 
Pocieszam się, że to wzdęcia, tak to na pewno wzdęcia ostatnio bardzo mnie męczą.

Nogi oczywiście też mam grube na zdjęciu, ale nogi zawsze takie były, brzuch za to był pła-ściej-szy! <wiem, że tak się nie odmienia>

Na wakacjach nad morzem pół-dieta. Mogę zjeść JEDNEGO gofra i JEDNEGO loda w trakcie pobytu. Zresztą tak się nie przepadam. Chociaż sorbety lubię, sorbety chyba nie mają dużo kcal? Chyba pozwolę sobie na 3 sorbety zamiast 1 loda XD

Na śniadania wezmę sobie kaszki ryżowe dla niemowląt. Mój hit. Za 300 kcal idzie się nimi słusznie najeść. Do tego są pyszniusie.

Kolacje do 20 - nad tym muszę tak ogólnie popracować, ostatnio jem zdecydowanie za późno.

Obiady - no tak na luzie. Nie jem dużo na raz nigdy, będzie trzeba znaleźć miejsce z jakimiś sałatkami. Albo robić samemu, ale komu by się chciało na wakacjach? Ryby wędzone, grillowane i pieczone <nie smażone> - dużo. Frytki samo zło, zresztą te nad morzem rzadko są dobre.

Po wyjeździe dieta na 100%, callan i bieganie na zmianę 6 razy w tygodniu.

CEL - na 18 kuzynki powalić rodzinkę (ostatni widzieli mnie rok temu).

31 lipca 2013 , Komentarze (4)

Mam wakacyjnego lenia. Boję się wejść na wagę. Najpierw wyjechałam na weekend, później był u nas znajomy - nie biegałam. Od czwartku były tak nieznośne upały, że znowu nie biegałam. Dzisiaj grill, znów nie pobiegam 

Chyba wrócę tymczasowo do Ewki. Zrobiłam dziś pierwszy skalpel po długiej przerwie. Jest fajnie, czuję miłe zmęczenie w mięśniach i błogie uczucie po końcowym rozciąganiu. Nigdy w życiu jednak nie będę robić go codziennie. Chciałabym 3 razy w tyg. + 3 razy bieganie. Tylko, ze w sobotę jadę nad morze . Mam plan biegać rano wzdłuż brzegu . Nie wiem jaki będzie internet na kwaterze, może raz czy dwa pyknę skalpel. Chociaż pewnie będę wolała iść gapić się na zachód słońca a później pić piwo.

Tym optymistycznym akcentem  
Trzymajcie się wakacyjnie.

5 lipca 2013 , Komentarze (6)

Właściwie to już wczoraj - pyknęłam moją pierwszą dyszkę. Czuje się teraz prawdziwym biegaczem .


O tak właśnie chłopaki z gifa cieszą się razem  ze mną XD.

Właściwie - nie było bardzo ciężko, chociaż może trochę ciężej niż myślałam. Po bezproblemowym 8,5 km trochę za szybko pobiegłam początek trasy. Za późno też zjadłam ostatni posiłek przed biegiem - ale to są błędy z których trzeba wyciągać wnioski. Co dalej? Muszę jeszcze trochę "rozbiegać" te 10 km, rozłożyć sobie racjonalnie siły i starać się stopniowo zwiększać tempo.
Chciałabym też przebiec tą trasę ze sprzętem w postaci zegarka rejestrującego tempo, puls i km - żeby wiedzieć na czym stoję.
MUSZĘ tez pomyśleć o lepszych butach - jakoś po 8 km zaczęły mnie lekko obcierać chyba czas na wizytę w profesjonalnym sklepie dla biegaczy - skoro już teraz należę do ich grona.

Później... się zobaczy

2 lipca 2013 , Komentarze (1)

Oczywiście, że miałam PONAD tydzień temu wyznaczyć sobie trasę mająca 10 km i oczywiście tego wtedy nie zrobiłam. Najpierw był weekend potem pogoda się popsuła... Jednak jak mówi przysłowie - Lepiej późno niż wcale, wiec dzisiaj wreszcie się za to zabrałam. Trasa, którą obmyśliłam - ładna pętelka większa część po piaszczystych drogach, okazała się mieć około 7,5 km. Mogę do tego zrobić jeszcze 1,5 kółka po osiedlu po którym biegałam wcześniej.

Biegłam ją dzisiaj pierwszy raz - jestem zaskoczona moją formą . Ostatecznie nie zrobiłam tego 1 kółka po osiedlu, ale to tylko dlatego, że... no głupio by tak za pierwszym razem było pyknąć dychę! Jednak czułam, że JESTEM wstanie to przebiec, w czwartek dycha jest moja - bez żadnych wątpliwości. Czuję wręcz, że mogę jeszcze więcej. Półmaraton an przyszłą wiosnę jest całkiem realnym planem. Czuję MOC. 
Moja trasa jest ładna, trochę nasłoneczniona - ale po lasach boję się biec ze względu na dziki, więc nie jest źle. Może przejadę się nią rowerem i wezmę aparat, żeby ją wam pokazać. 

Dzisiaj pokażę wam mój biegowy outfit :P Bluzkę kupiłam dzisiaj w nowym lumpku, który się otwarł w mojej miejscowości. Ubrania są na wagę - bluzka kosztowała mnie około 3 zł 


Jest oczojebnie różowa - nie przepadam za różem, ale do biegania może być. Przynajmniej widać mnie z daleka.

Teraz sprawa moich praktyk. Okazało się, że szef firmy w której mam je robić woli, żebym przyszła, jak więcej osób będzie miało urlopy, wtedy bym kogoś zastąpiła. Więc trwajcie wakacje! XD

23 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Skończyłam sesję w piątek  w związku z czym - mam wakacje :D. Niezbyt długie - od lipca zaczynam praktyki ale i tak bardzo się cieszę. 

W związku z moimi tygodniowymi wakacjami - nie będę raczej pisać albo będę pisać mało - bez sensu siedzieć z laptopem, są lepsze rzeczy na tym świecie. 

Skoro już o laptopie - już wszystko z nim w porządku. Czasem dobrze mieć brata na informatyce . W związku z odzyskaniem go, wstawiam wspominane już zdjęcie koktajlu, tak na koniec (prawie) sezonu truskawkowego. 

Mniam mniam :D

19 czerwca 2013 , Komentarze (11)

Skończyłam serio bardzo się cieszę, bo chociaż efekty jestem w stanie zobaczyć (i wy też chyba widzicie? XD) to muszę przyznać, że gdybym miała teraz jeszcze raz zaczynać wyzwanie przysiadowe, musiałabym się moocono zastanowić. Dlaczego? To jest mega NUDNE, tak powyżej 150 przysiadów zwyczajnie się nie chce - nie żeby było jakoś ciężko - bo nie jest, nie miałam żadnych zakwasów. Tylko nudno i zawsze odwlekałam te przysiady na wieczór. Moje mistrzostwo - robiłam je raz o 4.40 rano po powrocie z baru . Mina mojej koleżanki gdy powiedziałam jej "idź się myć ja jeszcze muszę dygnąć 190 przysiadów - BEZCENNA. Dobra, nie chcę was zniechęcać, jeśli robi się przed telewizorem przy ulubionym programie/serialu jest ok, ale w mieszkaniu studenckim nie mamy telewizora.





Teraz inne kwestie. Nie biegałam dzisiaj  i nie jest mi z tym dobrze. O 20.10 kiedy radośnie zaczęłam się szykować na trasę okazało się, że moja mama wrzucila do pralki mój stanik biegowy z innymi czarnymi rzeczami i jest zwyczajnie mokry . Za to z diety jestem zadowolona.

Inna niemiła rzecz - wykrzaczył mi się system na laptopie i piszę teraz z opcji "awaryjny z obsługą sieci". Zdjecia docinałam w paincie, więc wybaczcie ich wielkość - nie mogę nawet zmniejszyć, bo żaden program mi sie nie otwiera. Przepraszam też za ewentulane błędy - w tej wersji wszystko podkreślone jest na czerwono, więc trudno mi je wyłapać 

Chciłam wam dodać pyszniaste zdjęcie koktajlu truskawkowego, który dzisiaj zrobiłam - ale nie dam rady. Musicie się zadowolić moim zadkiem w wersji niepomniejszonej (serio nawet nie wiem jak to będzie wyglądać bo rozdzielczoćś też jest skopana).

Wiem wiem, wolelibyście pewnie koktajl 

17 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Dokładnie pamiętam swoje pierwsze perfumy. Dostałam je od koleżanki na urodziny i chociaż zapach był taki sobie - zdecydowanie zbyt ostry - potrafię go sobie wspaniale wyobrazić. Byłam w pewnym sensie dumna, że je mam - tak jakby zaczął się w moim życiu kolejny etap bycia "kobietą".  

Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie myśl, że nie chcę już tanich perfum, które pachną krótko i są "płaskie" o jednowymiarowym zapachu. Przymierzam się do kupna pierwszego, prawdziwie "dorosłego" flakonu. Możecie się śmiać, ale dla mnie to będzie w pewnym sensie kolejny etap. Dzisiaj prawie kupiłam, ale jednak mam jeszcze opory, żeby wydać ponad stówę na perfum. W dodatku to co chciałam nie do końca mi się podobało... do czasu kiedy wyszłam z drogerii i wsiadłam do tramwaju. Cały dzień dzisiaj czułam ten zapach, prześladował mnie i kusił (choć już i tak ie musiał...). Jestem "kupiona". W najbliższym czasie zakazane jabłuszko będzie moje:
Teraz bardziej Vitalijkowe tematy

Gdy jest gorąco biega się dużo gorzej :( Wyszłam po 8 wróciłam o 9 (czyli słonko praawie już zaszło) a i tak byłam spocona jak nigdy. Poważnie myślę o przerzuceniu się na ranne bieganie (co z moją tendencją do bycia śpiochem musi oznaczać, że biega mi się serio źle wieczorami). 

Planuję dietę truskawkową :D Znaczy to nie dieta - od jutra będę jeść minimum kilo truskawek dziennie - do końca sezonu. Zamierzam się ich najeść póki są. Od jutra też "naprawiam" swoją dietę. Jako, że dzisiaj biegałam opracowanie trasy 10 km i jej stopniowe "wybieganie" zacznę od środy. Najbliższy ryby dzień - pewnie w piątek.

14 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Dzisiaj muzycznie: 








Dlaczego tak? Z racji kontuzji stopy* nie byłam w stanie dziś biegać. Moja współlokatorka ma jednak w Poznaniu od kilku dni rower, który sobie pożyczyłam. Wiecie ilu w Poznaniu jest rowerzystów?! Mnóstwo! Dobra, nie 9 milionów, ale bardzo bardzo wielu i wcześniej tego nie zauważałam. Odkryłam też kilka ciekawych miejsc - chwilami aż żałowałam, że nie mam ze sobą aparatu, bo udało mi się zobaczyć Poznań, jakiego nie znałam. Poznań, który mnie zaskoczył. Żałowałam też, że rower którym jadę jest taki sobie, że ma za nisko siodełko i nie do końca dopompowane opony a tylni bagażnik trzeszczy na każdej dziurze. Ale to nic, tak było świetnie. 
Mam wizję - własny rower w mieście, aparat na plecach i fotoreportaże z ciekawych wycieczek... jednak na razie nie mam roweru XD Może da się coś z tym zrobić. 

Dzisiaj zrobiłam około 16 km. Z biegania jednak nie zrezygnuję, ale muszę przyznać, że nie doceniałam jazdy na dwóch kółkach jako sportu. Biegnąc i widząc wyprzedzających mnie rowerzystów myślałam - Ci to mają łatwiej mądrale, ale... to chyba wcale nie jest tak łatwiej. To inny rodzaj zmęczenia - czułam głównie jak pracują moje uda (a przecież bardzo tego potrzebują ). 

* Kontuzja stopy (a właściwie obu) wzięła się z tego, że nie poprzestałyśmy na toastach w domu i ruszyłyśmy z moją współlokatorką na miasto (studiujemy razem obie zdałyśmy). Wróciłam z okropnymi sińcami na... stopach, chociaż nie tańczyłam. Wyglądają jak by mi ktoś nadepnął szpilką . Ledwo mogę chodzić, ale na rowerze nie bolało .

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.