A więc w poniedziałek miałam wszystkie potrzebne badanie i już byłam na czczo więc głodówka dała mi się we znaki, ale dałam rade bo gdy odczuwam stres jedzenie przestaje istnieć dla mnie. Wtorek dzień operacji kazali mi powtórzyć zdjęcie klatki piersiowej a przez pomyłkę pielęgniarka powiedziała że na USG mam iść więc poszłam i czekałam jakieś 20min po czym okazało się że nie mają mojego skierowania i w ogóle wprowadzono mnie w błąd. Stres tak mi dawał popalić że myślałam że tam odjadę, a tu jeszcze pielęgniarki mnie szukały po szpitalu ponieważ już na bloku czekają na mnie.
Pomyślałam O BOŻE CO JA TU ROBIĘ... Wróciłam na ortopedie i pojechałam na blok dobrze że na łóżku bo nie byłam wstanie już iść o własnych siłach ze strachu, wiem wiem pewnie sobie teraz myślicie że przeżywam i cykor ze mnie ale dla mnie to było strasznie stresujące przeżycie.
Na bloku już nie odczuwałam takiego stresu nie wiem dla czego. Dużo znajomych mówiło mi że znieczulenie w kręgosłup nie boli, ja jestem innego zdania kuli mnie trzy razy i za każdym razem było to boleśniejsze nikomu tego nie życzę. Nie wiem może ja mam za grube kości i dlatego, ale później to tylko pamiętam niektóre głupoty które wygadywałam i wszyscy mieli ubaw ze mnie. Obudziłam się już w sali pooperacyjnej z myślami ciekawe co mi zrobili, jak moja noga wygląda, dlaczego nic nie czuję itd. I to były moje najgorsze godziny w życiu bolały mnie nerki, kręgosłup, brzuch bo miesiączkę dostałam i nie mogłam oddać moczu, myślałam ze brzuch mi rozerwie dopiero po 12 h dostałam jakiś zastrzyk rozluźniający mięśnie brzucha i dałam rade oddać mocz, Boże jak mi w tym momencie zrobiło się dobrze.
Zostałam przewieziona na drugi dzień na normalną sale ale jeszcze dobę musiałam leżeć na płasko i na wznak, ale jak trzeba to trzeba.
W Środę pozwolili mi wstać i samej iść do WC, ale byłam szczęśliwa tylko nie spodziewałam się że to będzie takie męczące i bolesne. W tym dniu już zaczęłam powoli spacerować z pomocą kul ale zawsze, na drugi dzień wyszłam już do domku wydawało się że wszystko jest w porządku ale to była cisza przed burzą.
W piątek po południu dostałam strasznego bólu głowy czułam jak by mi spuchła, była ciężka czułam jak rozrywa się od środka i to ciśnienie nie do wytrzymania. Towarzyszyło mi też przy tym mdłości, światłowstręt i piszczenie u w uszach. Nie mogłam wytrzymać pojechałam do szpitala okazało się że to jest powikłanie po znieczuleniu ZESPÓL PO PUNKCYJNY podobno za dużo płynu mózgowo- rdzeniowego mi wyciekło przy operacji. Dostałam kroplówkę z lekiem przeciw bólowym i dzisiaj już jest troszkę lepiej.