Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szalona, ale leniwa. Zbyt leniwa. Kocham teatr, książkę, film. Gdybym mogła zrobiłabym z domu schronisko dla zwierząt. Co skłoniło mnie do odchudzania? Lustro. Jak długo mogę udawać,że mam wadę wzroku i nie widzę co się ze mną stało? Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Wystarczy maszerować! Dlatego ruszam w moją długą, czasem pewnie trudną, ale ostatnią podróż po zdrową siebie;) Krok za krokiem...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55998
Komentarzy: 593
Założony: 29 stycznia 2013
Ostatni wpis: 23 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ambus

kobieta, 35 lat, Gdynia

170 cm, 97.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2022 , Komentarze (24)

Kto rano wstaje temu Billy Blanks daje w kość😛😵😛 

Od jakiegoś czasu moja córcia wstaje między 5 a 6 na karmienie. Nie jestem wtedy śpiąca,ale kładę się jeszcze poleżeć i jak zasnę to śpię do 7:30 lub 8. Zależy jak synkowi zachce się wstać. I jestem jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej. Dziś postanowiłam to zmienić i wstać. I była to najlepsza decyzja. Dzień zaczęłam z fitnessowym facetem mojego życia. Okazało się,że nie ma znaczenia czy ważę 70 kg czy ponad 100 kg kocham go miłością odwieczną i wieczną. To jest człowiek wulkan. Patrzę na niego i mi się chcę. On powinien mieć na imię motywacja. 

Oto właśnie Billy Blanks. Pisałam już o nim kiedyś i po latach dalej się nim jaram. Tae bo to idealne ćwiczenia dla mnie.   

Jest power, jest energia, jest ogień.       🔥🔥🔥🤯🤯🤯  🔥🔥🔥                          

Nieważne ,że wymiękam i nie robię wszystkich powtórzeń. Nieważne,że jestem jak czołg. 

Przy nim jestem power czołg. Serio stukilowa baba prawie lata ze szczęścia i satysfakcji. Pot zalewa mi oczy i chcę więcej i więcej. Także dziś o 6 rano 55 min wycisku zaliczone😁

Był też śnieżny spacer z dziećmi i lepienie bałwana. Piękna zima dziś do nas zawitała. Jedzeniowo jest super. Zjadłam dziś pół Kinder jaja i mam to w dupie. Dosłownie i w przenośni😁 

Wstałam o 6, zaczęłam dzień od ćwiczeń i jeszcze się z tego ciesze. No szok. Totalny szok.

NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI, ŻEBY COŚ BYŁO NIEMOŻLIWE.

A więc

17 stycznia 2022 , Komentarze (16)

Turbo ślimak zapowiedział,że wkracza do akcji, ale nic nie powiedział na temat planów. Otóż tym razem nie bawię się już w żadne Dąbrowskie, Ducany, srany i inne. Spoko chudnę na diecie od dietetyka, na diecie vitalii też chyba lata temu nie było źle. W sumie już nie pamiętam. Ale mój problem polega na tym,że ja naprawdę potrafię schudnąć,ale ni chu chu nie umiem tego utrzymać. Na drugie imię powinnam mieć efekt jojo. 42 dni postu Dąbrowskiej? Co to dla mnie. Z palcem w dupie i w nosie jak kto woli. Efekty super,ale bardzo szybko je tracę. Kilogramy wracają z daleką rodzinką. Jedno jest pewne. Tym razem nie będzie restrykcyjnie. Postanowiłam połączyć zdrowe jadło i post przerywany if. Nie mam już siły i chęci liczyć kalorii i wszystkiego ważyć. Nie chcę być chodzącą gramaturą. Na luzie, bez spiny. Siedzę na macierzyńskim to mało kto ogląda moją grubą dupę. Serio. Ja mam czas. Chcę zmienić swoje nawyki a nie znów trzymać się rygorystycznych zasad a później rzucać na żarcie jak świnia na koryto. Dosyć. Będę miała ochotę zjeść cukierka to zjem cukierka i nie będę się katować z tego powodu. Będę miała ochotę na pizzę to zjem pizzę i też nie będę urządzać samogwałtu i biczowania. Oczywiście nie codziennie. Nie martwcie się. Ograniczenia będą, bo być muszą.

MOJE ŚLIMACZE ZASADY:

1. Pozytywne nastawienie😁

2. 3 litry wody

3. Ograniczenie węgli,cukru

4. 3 posiłki dziennie w godzinach 10-18  (śniadanie 10-11, obiad 13-14, kolacja 17-18)

5. Post przerywany if (stąd godziny na posiłki)

6. Brak podjadania ( jeśli mam ochotę na cukierka to zeżrę go do śniadania,obiadu lub kolacji)

7. Ćwiczenia minimum 3x w tygodniu i minimum 30 min ( na razie tyle wystarczy co by nie zdechnąć lub się nie zniechęcić)

8. Dbanie o ciało. Szczotkowanie i balsamowanie. 

9. Woda z cytryną na czczo.

10. I jeszcze więcej pozytywnego nastawienia😁😁😁

Po drugim dziecku naprawdę wrócę do pracy w stanie jakim ją opuściłam. Po pierwszej byli w szoku,że coś mnie więcej. I te komentarze oj trochę Ci się przytyło. Jacy oni mili. +30 kg. Trochę? Zeżarłam samą siebie. Ale luz. Mam rok na wyplucie samej siebie. I to zrobię,bo już mam niestrawność. Dam radę. Dla siebie i dla tych małych grzdyli. Chcę,żeby mieli zdrową i sprawną mamę. I wierzę,że osiągnę cel. Że za rok nie będzie tak:

Owszem będzie dupa,ale zgrabna dupa. Yes I can. 

Yes We can. 

Więc 






15 stycznia 2022 , Komentarze (22)


Cześć króliczki. To znowu ja i mój wkurzony Turbo ślimak. Oj tak. Należy mi się ostry wpierdal. Jezu to znowu się stało. Roztyłam się tak,że znów mi spodnie rozerwało. Jeśli dobrze pamiętam o tym był mój pierwszy wpis tutaj. Wzięłam się za siebie,bo pękły mi spodnie na dupie. Miałam wtedy 96 kg. Zniknęłam stąd mając 75 kg. 

I wracam po latach. Z nadmiarem kilogramów. Poczuciem wstydu i ogromnym zapałem. Spodnie już mi nie pękają,ale to tylko dlatego,że jestem mądrzejsza i kupuję większe😁  Wracam po wielu latach. Ostatni wpis 2016. Bardzo mi kiedyś pomogłyscie i podobno ja pomogłam wielu z Was. Byłyście jedną z moich motywacji. Wiele z Was już tu pewnie nie zagląda i cieszy się zgrabnymi tyłkami,wiele nie ma czasu, wiele zapomniało,że miało tu pamiętnik. Ale jest tu wciąż wiele osób,które zmaga się z samoakceptacją i nadprogramowymi kilogramami. I wśród Was ja wieprzowinka. 

Na powyższym zdjęciu ja i moje ciążowe motto. No i rozsadziło. Wracam do Was po dwóch ciążach. Dorobiłam się męża. Chłop ten sam tylko status zmienił🙂  Razem dorobiliśmy się dwójki dzieci.  Do ślubu trzymałam fason i byłam zadowolona ze swojego wyglądu. Wow. Chyba pierwszy raz w życiu. Zaraz po ślubie zaszłam w pierwszą ciążę i popłynęłam. Po latach diet wpadłam w pułapkę pod hasłem jedz za dwóch i jedz,bo kiedy jak nie teraz. No i mam co chciałam. Uwaga, uwaga +40 kg. Też w to nie wierzę,ale tak da się przytyć w ciąży 40 kg. Udało mi się schudnąć połowę ,żeby w drugiej ciąży o ironio przytyć 20 kg i wyjść na zero🤓 Można? Pewnie,że można. 

9.01.2022 wybiła godzina zero. Obudziło się we mnie waleczne zwierzę, które pokona wieprzka i leniwca w moim ciele. Wystartowałam z wagą 114,5 kg. Wczoraj na wadze 112,1 kg. Powoli do przodu. Testowałam już różne diety, posty, głodówki i nie potrafię utrzymać efektu. Wracam do tego co dobre. Regularna,zdrowa micha i ćwiczenia. Innej drogi nie ma. Ruszaj mój turbo ślimaku w jeszcze dłuższą drogę. A myślałam,że 96 kg to koniec świata. 

A więc powoli do przodu i




14 stycznia 2016 , Komentarze (6)

"Jezu to znowu się stało zakochałam się aż mnie coś zabolało"

Zabolało i to nie coś a chyba każdy mięsień. Tak, tak ja też mam mięśnie. Świetnie znają sztukę kamuflażu, ale wczoraj zostały zdemaskowane. A to za sprawą takiego fantastycznego sprzętu:

Dotarł do mnie wczoraj i w jednym momencie zawrócił mi w głowie. Ten sprzęt zdobył moje serce szybciej niż mój chłopak :D

Coś fantastycznego. Nie spodziewałam się, że takie cuda można na tym robić. Wczoraj byłam jak ten kot. Powiem Wam, że wcale nie jest tak łatwo utrzymywać równowagę podczas ćwiczeń. Do tego poziom endorfin zabójczy. Kocham, kocham, kocham i polecam bardzo gorąco. Jeśli wierzyć poniższemu obrazkowi to naprawdę świetne ćwiczenia i jeszcze lepsza zabawa.

A wierzyć należy, bo sporo poczytałam i sama wczoraj  to czułam a moje nóżki czują i dziś. W ciągu 60 min szampańskiej zabawy można zgubić 800-1200 kcal. Ja straciłam 726, ale nie wszystko dawałam radę zrobić.

Także ćwiczenia do mnie wróciły a raczej ja do ćwiczeń. Z dietą dobrze mi idzie, ale wygrać z wewnętrznym leniwcem już nie jest tak łatwo. W każdym razie trampolina skutecznie zamknęła mu gębę. Mam nadzieję, że na długo. 

Smacznie dopasowana mi odpowiada, ale plan fitness jakoś na mnie nie działa.Nuda i monotonia. Nie dla mnie taka forma  ćwiczeń. Za to trampolina.To jest to!!!!

 Także działam.

                                  KROK

                                             ZA

                                                            KROKIEM

                                                             

A Wy razem ze mną. Więc:

                                 



11 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Cześć moje króliczki:D

Tak, tak to ja. Córa marnotrawna. Ostatni wpis kwiecień 2014... Tyle czasu minęło. Tyle się zmieniło. Dla tych co mnie pamiętają i dalej tu zaglądają uprzejmie donoszę, że zmieniłam pracę, przeniosłam się z mojego kochanego Inowrocławia do Trójmiasta. Chłopa stety niestety nie zmieniłam:p A to co Was najbardziej interesuje to zapewne moja waga. Otóż ją również zmieniłam. Nowy model mojej wagi łazienkowej aktualnie wskazuje tak:

A miało być tak pięknie,miała nie rosnąć duuuupa już.

Miałam mieć zgrabny tyłek przez sto lat, sto lat.

I mam sto, ale kużwa kilo(szloch) Upadłam w połowie drogi. Miałam 15 kg za sobą i 10 do zrzucenia. Brak czasu, zmiana życia a przede wszystkim zaniedbanie mojej ukochanej tarczycy i ślimak w tempie błyskawicy wrócił na start, a nawet do startu mu daleko, bo kiedyś zaczynałam z 96 kg a teraz jest 98,9 kg. +12 kg w ostatnie 3 miesiące. Można? Pewnie, że można. Tarczyco ma jak ja cię suko kocham...Ale i z wrogiem można żyć. Tylko trzeba umieć go spacyfikować. Także z nowym Panem doktorem po ponad roku wracam do dbania o moją wrogo nastawioną koleżankę, gdyż kolejny raz pokazała mi na co ją stać. Znów wyszła moja głupota i lenistwo.

Plus jest taki, że już raz pokazałam sobie i jej, że jak ją trzymam w ryzach to mogę zapanować nad swoją wagą i zdrowiem, więc wracam na dobre tory.

A więc upadłam kochane moje. Upadłam mocno i boleśnie, ale WSTAJĘ I WALCZĘ. Od pewnego czasu szukałam motywacji, ale znajdowałam same wymówki. Postanowiłam do Was wrócić, bo byłyście dla mnie niesamowitym wsparciem. Wczoraj w nocy chciałam usunąć stare wpisy i zacząć pisać nową historię z czystą kartą. Z sentymentu przeczytałam swój pamiętnik i odnalazłam tak długo poszukiwaną motywację. Żałuję, że tak długo zwlekałam z wejściem tutaj. Odnalazłam chęć walki dzięki starym wpisom. Nie mogę uwierzyć, że 2 lata temu dokonywałam rzeczy, które teraz wydają mi się niemożliwe z palcem nie powiem gdzie. Zbliża się Boże Narodzenie, ale ja się nie narodziłam.

JA ZMARTWYCHWSTAŁAM:D:D(impreza)(impreza):D:D 

Życiowo, vitalijkowo i nie opuszczę Was póki nie osiągnę celu. A wiem, że mogę i potrafię. I Wy też możecie!!!!

Także łapiemy kierownicę naszego życia i wracamy na właściwy tor. Jedziemy po nasze zgrabne pupcie. Długa to i trudna wycieczka, ale u celu czeka na nas zdrowsza i lepsza wersja nas samych.

DO BOJU KRÓLICZKI!!!!!!!!

25 marca 2014 , Komentarze (16)

:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D

:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D

Ślimak dalej mknie. Wielka radocha u mnie. Dzisiejsza waga -2 kg(impreza)  Nareszcie zastój minął. Szklana koleżanka wynagradza mi ten czas aż w nadmiarze;) Z obwodów zeszły 4 cm.

Od czwartku do poniedziałku byłam u brata w Gorzowie Wlkp. Fantastyczny weekend w gronie rodzinnym. Niesamowite chwile z moją półroczną bratanicą. Dzieci są niesamowite. Można im zrobić milion zdjęć a każde jest inne. Taka z niej śmieszka kochana. Nie mogłam się na nią napatrzeć i już potwornie tęsknie(szloch) Pod względem duchowym też była moc, bo zahaczyłam o rekolekcje. Trochę miałam zgrzytów z chłopakiem, ale jest ok. 

Poza tym trzymam się dzielnie postanowień, więc miniony tydzień bardzo grzeczny. Nie ma nic zakazanego. W zeszłym tygodniu mówiłam do mamy, że bardzo dawno nie chorowałam, więc dla odmiany ten wpis dodaje z łóżka i mam wrażenie, że za chwilę wypluję płuca. Już w niedziele zaczęło mnie brać. Mam tylko nadzieję, że mała się im nie rozchoruje. Dziś pewnie znów bez ćwiczeń, bo średnio mam na nie siłę:(

Przyszła już wiosna, więc mimo dzisiejszej paskudnej pogody sezon uważam za otwarty.

Więc do lata, do lata coraz chudsze i lżejsze będziemy szły:D la,la,la....

18 marca 2014 , Komentarze (7)

Jak miło buźki wróciły:D Ale i tak brak mi tej skaczącej w ogniu. Była taka moja:)

Przedstawiam Wam mojego ślimaka:

Mówiłam, że go stuninguje. Teraz mknie po pasku jak szalony. Wczorajsze ważenie przyniosło 1 kg mniej. Równiutki i okrąglutki kg(impreza) Wreszcie ruszyło. Tarczyca dogadała się z lekami i znowu chudnę. Oby tak dalej. Cóż za radocha:D Jeszcze -4 kg i wrócę do wagi z sierpnia. Gdyby nie głupota i lenistwo to już by dawno ślimaczek był na mecie.

A propos lenistwa:

Ostatnio towarzyszy mi właśnie taka logika(szloch) No nie mogę ogarnąć dupy. Wracam z pracy po 18 i włączam ulubione misie czyli MI SIĘ NIE CHCĘ. Totalne lenistwo. To już chyba 2 tydzień bez ćwiczeń. Nawet ucieszyłam się na zmianę pogody, bo nowa wymówka, żeby nie iść na kijki. A w zeszłym roku w śniegu popierdzielałam i mi nie przeszkadzało. Moja logika jest nie do pojęcia.

Ale żeby nie było, że jestem skończonym leniwcem. W sobotę byłam u kuzyna na działce i tam troszkę podziałałam. Grabienie, wyrywanie uschniętych pozostałości po roślinach. Sama byłam w szoku, że to sprawia taką przyjemność. 3 godziny fantastycznej roboty. I tak zostałam działkowiczówną:D Nie mogę się doczekać kolejnych prac. A jakie miałam zakwasiory przez 2 dni. 

Postanowienia wielkopostne dalej dzielnie trzymam. Nie ma słodyczy, kawy, alkoholu, fast foodów. Post sprzyja odchudzaniu:) Co nie zmienia faktu, że jest super łatwo i przyjemnie. Dziś mam taką ogromną ochotę na coś słodkiego. Jakieś pyszne ciacho albo chociaż wafelka. Pomarzyć można, ale trzeba walczyć z zachciankami.

Tak patrzę na ten obrazek o logice otyłych ludzi i aż mi głupio. Chyba sama siebie zmotywowałam. Koniec gadania, że jutro poćwiczę. Idę popedałować na air walkerze. Nie jutro. TERAZ!!!!

A Wam życzę miłego wieczoru:)

11 marca 2014 , Komentarze (11)

Mój ślimak jest niemiłosiernie powolny. Stoi sobie na tym moim pasku wagowym. I raz idzie kg do przodu, by w następnym tygodniu iść kg do tyłu. I tak cały czas. 88/87 kg. Raz mniej, raz więcej. Raz mniejsze nerwy, raz większe. 

Tak to jest z nami kobietami, że jak nie widzimy postępu to się "trochę" denerwujemy.

Drogie Panie nie ma co się denerwować, bo to się może skończyć tragicznie. Jedni się demotywują, drugim pęka żyłka a jeszcze inni kończą w kartonach. Więc bez stresu robimy swoje i waga czy jej się to podoba czy nie musi ruszyć.

Jestem tego najlepszym przykładem. Wczoraj po tak długim czasie ujrzałam na wadze 86,1 kg ;) Nareszcie spadek. Czyli do mojej tarczycy dotarło, że dawka leku jest ok i coś się ruszyło;) 

Wracam do gry. Mój ślimak już po tuningu i będzie turbo ślimak;) Oby więcej nie było tak długich zastojów. Pędź ślimaczku do mety. Jeszcze tylko 18 kg. Co to dla Ciebie;D

Trzymam się dzielnie postanowień. Nie ma kawy, słodyczy, alkoholu, fast foodów. Piątek był dość ciężki, bo urodziny kumpla, ale dałam radę. Chyba mój zeszłoroczny upór wraca. Tylko jeszcze do ćwiczeń musi mi zapał wrócić, bo kijki już drugi tydzień z szafy wyciągam:( (kurna gdzie są buźki, bo albo wraz z nowym edytorem zniknęły albo ja ślepa jestem). Na dworze coraz piękniej, więc się ruszę dotlenić umysł.

Wiosna za pasem, lato coraz bliżej, więc spinamy poślady kochane, bo samo się nie zrobi. Zawsze są wzloty i upadki, dopada lenistwo albo żywieniowe wpadki. Grunt to się podnieść, otrzepać tyłek i przeć do przodu.

4 marca 2014 , Komentarze (7)

Tak sobie myślę i wymyśliłam, że czas coś do Was skrobnąć
Informacje z frontu nie są najlepsze, ale nie są też najgorsze.
Waga ciągle skacze kg w górę, kg w dół. Jestem w martwym punkcie. Nic się nie zmienia. Pomyślałam nawet, że waga jest trefna i już się wysłużyła, więc znalazłam starą wagę i wymieniłam w niej baterie. Okazało się, że jest jeszcze mniej przychylna niż nowa. Miałyście kiedyś 10 kg różnicy, bo ja tak. Wchodziłam z jednej na drugą i co?


NIESPODZIANKA
   Na starej wadze 96,9
   Na nowej wadze 86,9

Można? Pewnie, że można.

WNIOSEK?




Wniosek kolejny:
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
Już wolę te kg skoki. Na starej wadze stanęłam jeszcze 2 razy a za trzecim pokazała kreski i więcej pracować nie chciała. Zresztą ja też jej dziękuję za taką współpracę. 10 kg więcej. Chociaż co do końcówki się zgadzały;)


Jutro rozpoczynamy wielki post, więc czas na postanowienia.
Zaczynam 40 dni:
-bez słodyczy
-bez alkoholu
-bez fast foodów
-bez papierosów (lubię zapalić do piwa) Wiem głupota straszna.

Tarczyca pomału zaczyna dogadywać się z lekami i organizm wraca do normy, więc myślę, że wreszcie zacznę chudnąć. Air walker odkurzony skutecznie. Co drugi dzień 1 h 20 min. Chcę wdrożyć plan codziennie godzina.


Dziś jeszcze ostatki, więc spotykam się ze znajomymi na piwko.
 A od jutra koniec
.



KONIEC I KROPKA
 I TAK BĘDZIE, BO SPINAM POŚLADY I WAM TEŻ TO RADZĘ

14 lutego 2014 , Komentarze (6)

Hej, hej moje vitalijkowe słoneczka.
Chyba znowu nie było mnie ze 2 tygodnie. Dzielnie dietkowałam, ale z ćwiczeniami poszło troszkę gorzej. Brak efektów mnie rozstroił. Focusa skończyłam na 4 tygodniu. Już w 3 średnio mi się chciało, ale jeszcze machałam. W 4 już zbrakło chęci do działania. Zresztą zbrakło chęci do wszystkiego. Pisałam Wam poprzednio o moim spadku aktywności. Było tylko gorzej, więc pofatygowałam się na badania krwi. Wstyd się przyznać, ale nie byłam już 5 miesięcy:(


No i mamy WINNĄ braku sił na cokolwiek, WINNĄ wzrostu i zastoju wagi mimo wzorowego postępowania , WINNĄ spuchnięcia jak balon. WINNĄ bezsennych nocy.

WINNA - TARCZYCA


Poziom TSH-8,2 i powrót do E100.
Jaka ja głupia jestem. Wiem, że z niedoczynnością powinnam robić badania co miesiąc góra 2. Zwłaszcza moją skaczącą niedoczynnością. To nie. Bo po co? Poszłam po 5 miesiącach. A tyle moja endokrynolog nawalczyła w zeszłym roku, żeby mnie zbliżyć do normy i żebym chudła. To musiałam spierniczyć. Zła jestem na siebie. Bo cała styczniowa praca poszła na marne. Bo jak poziom TSH nie jest bliski normy to choćby skały srały to nie schudnę. Od ponad tygodnia biorę leki i opuchlizna już mi odpuściła, znów się wysypiam i energia życiowa wróciła. Waga też delikatniutko spadła. Dobry znak. Doprowadzam moją tarczycę do ładu i dalej robię swoje.
Apeluję do Was tarczycówki bądźcie mądrzejsze ode mnie i dbajcie o swoje zdrowie. Kontrolujcie poziom hormonów, bo tarczyca może nieźle rozwalić organizm!!!
Miałam tego przykład rok temu kiedy waga była równa 96 kg a jadłam jak kurczak.


No nic. Koniec biadolenia. Zabawa trwa dalej.

Doszłam do wniosku, że Skoro Focus przyniósł mi małe efekty z mojej winy. Na marginesie brat schudł 8 kg po Focusie i zgubił duuużo cm. Mama też prezentuje się pięknie i zaczęła już Focus Beta. To z lekami zaczynam zabawę raz jeszcze, ale tym razem skoro już to robiłam to podnoszę poprzeczkę i ćwiczę z obciążeniami.


Zestaw kupiony w Lidlu i jestem z niego bardzo zadowolona. Z tym, że ja mam fioletowy.
Do Focusa dołożyłam jeszcze 45-60 min na air walkerze. Tak, tak odkurzyłam go;) Ćwiczę z tą nową aplikacją Vitalii VTracker. Tylko nie wiem na ile można jej ufać. No ale zawsze dodatkowa motywacja.


Jako, że mój metabolizm zwolnił i trochę potrwa nim mój poziom TSH zbliży się do normy to postanowiłam zainwestować w tabletki wspomagające odchudzanie. Sama średnio w nie wierzę, ale mają naturalny skład, więc nie zaszkodzą. A jak pomogą to jeszcze lepiej.

Mają bardzo podobny skład do Asystor Slim Figura a są dużo tańsze. 19 zł na miesiąc to nie tragedia, więc postanowiłam zaryzykować.

Z wyzwań na luty mam:



Niby nic, ale nogi dostają w kość. A myślałam, że mam mocne nogi. Z pewnością mocniejsze niż ręce, ale nie tak mocne jak mi się wydawało. I nad tym popracujemy.

Wiosna z każdym dniem bliżej, więc mamy nad czym pracować.




© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.